Hiszpańska fiesta w Arenie Zabrze. Górnik pokonał Zagłębie

Marcin Brosz mocno poprzesuwał figury – bo nie pionki przecież… – na zabrzańskiej szachownicy. Igorowi Angulo w przodzie – po ponad 6 miesiącach – znów partnerował Łukasz Wolsztyński; Kamil Zapolnik wysłany został na skrzydło. Ale… w najważniejszych momentach I połowy meczu Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin był akurat w środku – pola karnego, a potem boiska. W 37 min – po centrze Angulo – to jego właśnie bezmyślnie pchnął w „szesnastce” Jakub Tosik, dzięki czemu zabrzański supersnajper mógł cieszyć się z drugiej w tym sezonie bramki z karnego. W doliczonym czasie gry tej odsłony zaś to jego właśnie niesportowo we wspomnianym środku pola potraktował Sasza Balić. A że wcześniej Czarnogórzec właściwie bez piłki „przeszedł się” po stopie Wolsztyńskiego – co też nie uszło uwagi sędziego – „miedziowi” skazani zostali w II połowie na grę w osłabieniu.

 

Na tę II połowę wyszli już bez Damjana Bohara – co było dziwne o tyle, że przed przerwą to właśnie Słoweniec właściwie jako jedyny stanowił zagrożenie dla Tomasza Loski. „Górnicy” jednak nie zastanawiali się nad tym, co jego zdjęciem z boiska chciał osiągnąć Mariusz Lewandowski. Wyszli na murawę i… w 34 sekundy „zrobili swoje”. Kapitalna była hiszpańska akcja: Jesus Jimenez – generalnie mniej widoczny – rzucił wypieszczoną piłkę za plecy obrońców, a Angulo – z mniej więcej 12 metrów – głową (!) posłał ją w długi róg lubińskiej bramki! W ten sposób dogonił najskuteczniejszego do tej pory Hiszpana na polskich boiskach, czyli Rubena Jurado: obaj mają po 30 goli w ekstraklasie.

Credit: Norbert Barczyk / PressFocus

Mógł zresztą Angulo zostać samodzielnym liderem tejże klasyfikacji: jeszcze przed upływem kwadransa w tej części gry Dominik Hładun dwukrotnie parował jego uderzenia z ostrego kąta, przy czym w pierwszej z tych sytuacji piłkę i tak zmierzającą do siatki wybił z linii bramkowej debiutujący w ekstraklasie Damian Oko! Co niektórzy na trybunach zmartwili się w tym momencie, bo Górnik w tym sezonie dwubramkowe prowadzenie wypuszczał już z rąk. Tym razem jednak lubinianie – mimo wielu indywidualnych prób przedarcia się przez zabrzańską defensywę – poważniej rywalom nie zagrozili – jeśli nie liczyć uderzenia Tuszyńskiego w 90 minucie, prosto w Loskę jednak. Ten więc po raz pierwszy w tym sezonie zachował czyste konto. Górnik zaś wygrał po raz pierwszy w tym sezonie na własnym stadionie, a w ogóle – po raz pierwszy od 5 sierpnia! W tym kontekście nawet „setka” zmarnowana przez Jimeneza na kilkadziesiąt sekund przed końcem nie zepsuła wrażenia fiesty!

 

GÓRNIK ZABRZE – ZAGŁĘBIE LUBIN 2:0 (1:0)

1:0 – Angulo, 38 min (karny),

2:0 – Angulo, 46 min (asysta Jimenez)

GÓRNIK: Loska – Michalski, Suarez, Bochniewicz, Liszka – Zapolnik (87. Nowak), Matuszek (51. Ambrosiewicz), Żurkowski, Jimenez – Angulo, Ł.Wolsztyński (64. R. Wolsztyński). Trener Marcin BROSZ.

ZAGŁĘBIE: Hładun – Tosik (45. Tuszyński), Kopacz, Guldan, Balić – Pakulski, Matuszczyk, Jagiełło (68. Matras), Starzyński, Bohar (46. Oko) – Pawłowski. Trener Mariusz LEWANDOWSKI.

Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk). Widzów 7241.

Żółte kartki: Matuszek (30. faul), Zapolnik (60. faul), Liszka (90+1. faul) – Tosik (11. faul), Balić (28. faul, 45+2. faul); czerwona – Balić (45+2. druga żółta).