Przełamanie złej passy?

Z 11 meczów na obcym terenie drużyna wygrała zaledwie jedno spotkanie i trener Ryszard Tarasiewicz zachodził w głowę co zrobić, aby odważniej zacząć punktować na obcym terenie? I wymyślił, bo niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki GKS zaczął na wyjazdach nie tyle zdobywać punkty, co inkasować trzy „oczka”. Zespół wygrał pięć z sześciu spotkań wyjazdowych. Punktów nie udało się przywieźć jedynie z… Bytowa, gdzie dziś tyszanie zmierzą się z Bytovią i winni pałać żądzą rewanżu, bo rywal ten nie pozwolił im na to, aby wspomniana wyjazdowa seria była jeszcze bardziej efektowna.

Z drugiej jednak strony to, co już w tym sezonie prezentuje GKS Tychy w meczach wyjazdowych optymizmem nie napawa Trzy mecze i dwa zdobyty punkty, to wyjazdowy dorobek porównywalny z… ostatnią w tabeli Garbarnią. Mówi się, że Opole, Katowice czy Mielec, to trudne tereny, ale żaden z zespołów z tych miast nic wielkiego w pierwszoligowych rozgrywkach, jak na razie, nie pokazał.

Beniaminkowi z Jastrzębia udało się wywieźć z obu stolic województw po trzy punkty, a tyszanom nie i wypadałoby to zmienić. Bytovia jest wiceliderem rozgrywek, ale czy zwycięstwo na jej terenie, to tak trudne zadanie?

Piłkarze Adriana Stawskiego znakomitą większość punktów w tym sezonie zdobyli na wyjazdach (13 z 15), a u siebie nie wygrali żadnego z pięciu ostatnich spotkań, licząc końcówkę poprzedniego sezonu. Ogólny wniosek jest zatem bardzo prosty. Jeżeli dziś w Bytowie padnie wynik rozstrzygnięty, to któryś z zespołów przełamie złą passę. Gospodarze serię meczów bez zwycięstwa u siebie, a goście bez wygranej na obcym terenie.