Puchar Polski. W Krakowie po (prawie)równo

 

Czwartkowy mecz był początkiem małego maratonu starć tych zespołów, ponieważ Raków do Krakowa uda się także i w niedzielę. Obie ekipy podeszły do niego dość poważnie, bo choć w wyjściowych jedenastkach wybiegło kilku piłkarzy typowo rezerwowych, to część – głównie defensywna – była bardzo dobrze znana z ekstraklasowych pojedynków.

Bartl był blisko

Pojedynek zaczął się dość topornie i choć lekką przewagę początkowo zyskała Cracovia, to jednak nie przełożyło się to na jakieś konkretne sytuacje. Z czasem lepiej zaczął wyglądać Raków, który w 16 minucie stworzył sobie szansę po rajdzie Piotr Malinowskiego. Strzał Rusłana Babenko został jednak zablokowany.

Pierwszą poważną okazję „Pasy” miały w 20 minucie, lecz po podaniu wbiegającego w pole karne Filipa Piszczka Tomas Vestenicky trafił wprost w bramkarza częstochowian.

Późniejsze minuty charakteryzowały się dość dużym chaosem, choć nieco bardziej nad boiskowymi wydarzeniami próbowali panować goście spod Jasnej Góry. Stworzyli sobie kilka pomniejszych sytuacji , z czego zdecydowanie najgroźniejszą była ta z 38 minuty, gdy Czech Daniel Bartl trafił w niezłej sytuacji słupek. Był to poważny sygnał ostrzegawczy dla Cracovii, który w końcówce pierwszej połowy dał się zepchnąć do defensywy przez beniaminka ekstraklasy.

Były wątpliwości

Od razu po przerwie „Pasy” ruszyły jednak do ataku i po chwili bliscy byli wywalczenia jedenastki. Sędzia Jarosław Przybył nie dopatrzył się jednak zagrania piłki ręką przez interweniującego Emira Azemovicia. Dopiero po 10 minutach Raków doszedł do głosu, kiedy obronę gospodarzy rozbił Malinowski. Uderzenia jego partnerów zostały jednak zablokowane i chwilę później znów w ataku byli piłkarze trenera Michała Probierza.

Cracovia zyskała przewagę i gdy wydawało się, że do siatki trafi Vestenicky, ofiarną interwencją jego strzał zblokował Jarosław Jach. Chwilę później były stoper m.in. Crystal Palace odepchnął i wywrócił w polu karnym Sebastiana Strózika, lecz arbiter ponownie nie podyktował jedenastki, co zbulwersowało sztab szkoleniowy „Pasów”. Obie sytuacje nie były jednak zbyt oczywiste.

Lepsza dyspozycja gospodarzy po przerwie była widoczna także po dwóch sytuacjach, które stworzyli sobie w 68 i 71 minucie, kiedy najpierw w Michała Gliwę z ostrego kąta trafił Vestenicky, a potem z linii szesnastki tuż obok słupka uderzył Strózik. Oba zespoły miały jeszcze swoje szanse, lecz doszło do dogrywki.

Hrosso bohaterem

Dodatkowe 30 minut gry nie przyniosło rozstrzygnięcia, choć oba zespoły miały swoje niezłe okazje, bu zdobyć gola. Blisko zmiany wyniku był Piątkowski, który z dwunastu metrów zmusił bramkarza Cracovii błyskawicznej interwencji.

Po 120 minutach gry o wyłonieniu zwycięscy miały zadecydować rzuty karne. Tu bohaterem okazał się Lukas Hrosso, który obronił strzał Schwarza, a potem Jacha. Ostatecznie w karnych 4:1 dla Cracovii i awans zespołu Michała Probierza do ćwierćfinału Pucharu Polski.

 

 

Cracovia Kraków – Raków Częstochowa (0:0) karne 4:1

 

CRACOVIA: Hrosso – Diego, Dytiatjew, Jablonsky, Siplak – Dimun – Strózik (71. Rubio, 106. Gol), Lusiusz, Cecarić (46. Rakoczy), Vestenicky (81. Wdowiak) – Piszczek. Trener Michał PROBIERZ.

RAKÓW: Gliwa – Petraszek, Azemović (78. Kościelny), Jach – Bartl (78. Domański), Schwarz, Babenko, Malinowska – Skóraś (83. Piątkowski, Musiolik, Szczepański (103. Kolev). Trener Marek PAPSZUN.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 5200. Żółte kartki: Rakoczy, Dytjatjew – Petraszek

 

Na zdjęciu: W wielu momentach mecz był bardzo chaotyczny i więcej w nim było walki niż jakości.