Puchar Świata. Lahti pełne sukcesów

Fińskie miasto, gdzie dziś i jutro rywalizować będą skoczkowie, to szczególne miejsce w historii polskich skoków i całego narciarstwa klasycznego.


Dziewiąte co do wielkości miasto Finlandii jest miejscem jednoznacznie kojarzącym się z narciarstwem klasycznym, a górujący nad nim kompleks skoczni Salpausselka, to znak rozpoznawczy miasta położonego na skraju Pojezierza Fińskiego. Siedem razy w historii Lahti było gospodarzem mistrzostw świata, a zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich odbywają się tam regularnie.

W tym roku trwa 42 sezon rywalizacji o Kryształową Kulę i tylko dwukrotnie zdarzyło się, że to fińskie miasto nie znalazło się w pucharowym kalendarzu. Do tej pory rozegrano w Lahti aż 80 konkurów. 58 indywidualnych i 22 drużynowe. Skoczkiem wszech czasów kompleksu Salpausselka jest, bez kwestii, Matti Nykaenen, który wygrywał przed własną publicznością osiem razy, a dwunastokrotnie stawał na podium.

Marusarz nie przyjął złota

Lahti wspaniale kojarzy się również Polakom. To miejsce absolutnie szczególne w historii naszych skoków narciarskich, choć nie tylko. Ale od skoczka właśnie wszystko się zaczęło. W 1938 roku, podczas mistrzostw świata, srebrny medal wywalczył Stanisław Marusarz.

Sukces był to wielki, bo legendarny „Dziadek” został pierwszym polskim medalistą MŚ w narciarstwie klasycznym. Z Finlandii wrócił jednak z poczuciem niesprawiedliwości, bo sędziowie – po prostu – go oszukali. Marusarz skakał bowiem w konkursie mistrzowskim zdecydowanie najdalej.

W dwóch seriach miał o 5,5 metra lepszą odległość od Asbjoerna Ruuda, ale to Norweg został mistrzem świata. Złoty medalista był do tego stopnia zażenowany całą sytuacją, że chciał oddać Polakowi swoje trofeum, ale nasz zawodnik go nie przyjął Ten gest sprawił, że nasz skoczek zstał moralnym zwycięzcą tamtego konkursu.

36 lat później nie było już wątpliwości, bo tym razem polski narciarz powrócił z Lahti w glorii i chwale. Nie był nim jednak skoczek narciarski, ale biegacz. Józef Łuszczek, wygrywając rywalizację na 15 km, został pierwszym polskim mistrzem świata w narciarstwie klasycznym. Na dodatek zawodnik z Zębu zdobył brąz na 30 km. Niestety na kolejny medal MŚ czekać musieliśmy aż 23 lata. Aż zawody tej rangi ponowieni rozegrano, a jakże, w Lahti.

Wszystko było pierwsze

Adam Małysz zdobył najpierw srebro na dużej, a następnie złoto na średniej skoczni. Czasami błędnie mówi się, że „Orzeł z Wisły”, to pierwszy polski mistrz świata w skokach. To nieprawda, bo tytuł mistrza świata i złoty medal, charakterystyczną śnieżynkę, otrzymał w Sapporo, wygrywając konkurs olimpijski, Wojciech Fortuna.

Małysz jest jednak pierwszym Polakiem, który wygrał konkurs stricte podczas mistrzostw świata. W Lahti zawsze skakało mu się świetnie. Wygrał na Salapausselce trzy razy, a sześciokrotnie stawał na podium. Ponadto dwukrotnie wyrównywał rekord skoczni.

Obecnie najlepsze osiągnięcie na tym obiekcie o rozmiarze 130 metrów należy do Johana Andre Forfanga. Norweg, w 2017 roku podczas konkursu drużynowego MŚ, uzyskał 138 metrów. Ale to nie jego zespół cieszył się wówczas najbardziej. Bo konkurs wygrali Polacy. Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch zostali mistrzami świata.

To pierwszy i jak dotąd jedyny złoty medal światowego czempionatu wywalczony przez drużynę polskich skoczków. Można zatem powiedzieć, że w Lahti prawie wszystko było pierwsze. Pierwszy medal MŚ w skokach, pierwsze złoto MŚ w narciarstwie klasycznym, pierwsza wygrana Polaka podczas MŚ, a także pierwsze złoto polskiej drużyny w imprezie tej rangi.


3
Razy
Kamil Stoch wygrał konkursy Pucharu Świata w Lahti. Takiej sztuki dokonał w 2014, 2018 i 2019 roku.



Na zdjęciu: Tak było w Lahti niespełna cztery lata temu podczas mistrzostw świata. Jedyny raz w historii nasza drużyna sięgnęła wówczas po złoty medal.

Fot. Martyna Szydłowska/Pressfocus