Puchar Świata. Mocny powiew optymizmu

Polacy, w stosunku do tego, co działo się w tym sezonie, prezentowali się w piątek rewelacyjnie. Kamil Stoch wygrał prolog, a czterech Polaków znalazło się w pierwszej dziesiątce.


Długi dzień skoków narciarskich w Willingen rozpoczął się od treningów i prologu pań, a całkiem nieźle w próbnych skokach prezentowała się Kinga Rajda, która jednak później – w konkursie drużyn mieszanych – spisała się dużo słabiej. Przede wszystkim czekaliśmy jednak na pierwsze po dłuższej przerwie skoki naszych olimpijczyków, w tym Piotra Żyły. Jeszcze w czwartek wieczorem żyliśmy z myślą, że „Wiewiór” nie wystartuje w Willingen, bo nadal nie uzyskał dwóch negatywnych wyników testów na obecność koronawirusa, ale w końcu takie wyniki u 35-latka się pojawiły.

Żyła wsiadł w zatem w samochód i ruszył w 12-godzinny „rajd”do Willingen, gdzie zameldował się rano. Niemal z marszu ruszył na skocznię i w pierwszej treningowej próbie uzyskał… 106 metrów, czemu nie można było się dziwić.

„Rakieta” Żyły, Stoch najlepszy

Inni z naszych prezentowali się lepiej. Nie tylko od kolegi z zespołu, ale od tego, jak skakali jeszcze dwa tygodnie temu skakali w Zakopanem. Z największą niecierpliwością oczekiwaliśmy próby Kamila Stocha, który wrócił po kontuzji. 131 metrów dało 15. miejsce po pierwszym treningu, a pół metra dalej wylądował Dawid Kubacki i był 13.

Najlepszym z naszych, po skoku na 135,5 metra, okazał się Paweł Wąsek, który był siódmy, a 18. lokatę (128 metrów) uzyskał Stefan Hula. Gdyby miast treningu była to seria konkursowa, to moglibyśmy mówić o… najlepszym występie „biało-czerwonych” w tym sezonie.

Zdecydowanie powiało optymizmem, choć rywale znów odskakiwali (149,5 metra Cene Prevca), ale już nie tak bardzo, jak jeszcze dwa tygodnie temu. Tymczasem w drugiej serii treningowej było już znakomicie. Można powiedzieć, że jak za dawnych lat, albo przynajmniej, jak… rok temu. Otóż wygrał ją Kamil Stoch, który uzyskał 142 metry, a drugi był Piotr Żyła. „Wiewiór” odpalił rakietę, skoczył 147 metrów, ale miał dużo lepsze warunki od swojego rówieśnika.

Dwa pierwsze miejsca, to jeszcze nie wszystko, bo szósty (138 metrów) był Dawid Kubacki i choć były to tylko treningi, to zdecydowanie mogły przypomnieć się najlepsze konkursy w historii startów „biało-czerwonych” w Pucharze Świata. Można by rzecz – nareszcie, choć Wąsek tym razem spisał się nieco słabiej (114 metrów), ale – z kolei – Stefan Hula znów był pod koniec drugiej dziesiątki.

Najlepszy w swoich grupach

Do konkursu drużyn mieszanych trener Michal Doleżal postanowił wystawić Żyłę i Kubackiego, którym towarzyszyły Rajda i Nicole Konderla. Wiadomo było, że z powodu ogromnej dysproporcji w umiejętnościach Polskę stać na zajęcie co najwyżej szóstej lokaty i takie tez miejsce „biało-czerwoni” wywalczyli. Szans na więcej nie było, bo żadna z naszych pań nie doleciała do setnego metra, ale dobre skoki panów powodowały, że nie było zagrożenia, abyśmy skończyli zawody na niższej lokacie.

Żyła skakał w drugiej grupie zawodników i po kolejnej świetnej próbie – 141 metrów – okazał się w niej najlepszy. Kubackiemu pierwszy skok w konkursie nie za bardzo wyszedł. „Mustaf” uzyskał 119,5 metra, ale trafił na moment, w którym warunki – bardzo korzystne dla zdecydowanej większości zawodników – się odwróciły.

W drugiej kolejce było nieco inaczej. Żyła znów był najlepszy w swojej grupie, ale tym razem to ona miała nieco gorsze warunki. Wiślanin uzyskał 129 metrów. Kubacki wyraźnie się poprawił. 137,5 metra było trzecim wynikiem w grupie i z tego skoku zawodnik z Szaflar był już zadowolony. Gdyby liczyć tylko panów, to duet Żyła-Kubacki zająłby wczoraj trzecie miejsce za Norwegami i Słoweńcami.

Oczy ze zdumienia

W sumie Żyła uzyskał trzeci rezultat w gronie mężczyzn, za Mariusem Lindvikiem i Anże Laniszkiem, a Kubacki był siódmy, wygrywając m.in. z Markusem Eisenbichlerem i Stefanem Kraftem, co w tym sezonie się nie zdarzało. Co ciekawe najwyższą notę spośród wszystkich zawodników uzyskała rewelacyjna Austriaczka, Marita Kramer. Oczywiście panie startowały z wyższych belek, ale liderka klasyfikacji generalne PŚ kobiet uzyskała notę o 7,5 punktu wyższą od Lindvika.

Ostatnim akcentem dnia, najlepszego w tym sezonie w wykonaniu polskich skoczków w tym sezonie PŚ, był prolog do sobotniego konkursu indywidualnego na Muehlenkopfschnze. Zgłosiło się do zawodów tylko 47 skoczków, a więc kwalifikacje okazały się zbędne. Seria była oceniana przez sędziów, choć tym razem nie wchodziła w skład turnieju Willingen Six, który w tym sezonie nie jest rozgrywany. Nam jednak bardzo zależało na kolejnych dobrych skokach naszych zawodników i takich się doczekaliśmy.

Hula uzyskał 124,5 metra, ale potem rozpoczął się polski koncert. Po 140,5 metra uzyskali Wąsek i Kubacki. Żyła wylądował na 143 metrze,a Stoch na 146! Przecieraliśmy oczy ze zdumienia i choć to tylko prolog, to w jakże innych nastrojach zarówno zawodnicy, jak i kibice, przystąpią do dzisiejszego konkursu. Świetne skoki to jedno, ale najbardziej cieszył nas wczoraj widok uśmiechniętych i rozpromienionych naszych skoczków. Stoch prolog wygrał i zarobił 3000 euro.

Żyła był czwarty, Kubacki siódmy, a Wąsek dziewiąty. I nie ma dla nas znaczenia, że Karl Geiger czy Ryoyu Kobayashi odpuścili sobie występ w prologu. Dziś na pewno z naszymi powalczą. Oby o najwyższe cele.


Drużyny mieszane
1. Słowenia (Nika Kriżnar, Cene Prevc, Ursza Bogataj, Anże Laniszek) 862.9, 2. Norwegia (Thea Minyan Bjoerseth, Halvor Egner Granerud, Silje Opseth, Marius Lindvik) 799.7, 3. Austria (Eva Pinkelnig, Daniel Huber, Marita Kramer, Stafen Kraft) 779,5, 4. Niemcy 778.4, 5. Japonia 724, 6. Polska (Kinga Rajda, Piotr Żyła, Nicole Konderla, Dawid Kubacki) 563.1), 7. Francja 510.9, 8. Rosja 460.



Na zdjęciu: Choć znaczenie rywalizacji było nieporównywalne do tej, z której pochodzi ten kadr, to nie ma wątpliwości, że po skokach Polaków znów mamy powody do optymizmu.

Fot. Tadeusz Mieczyński/PressFocus