Punkt dla Jałochy

Bramkarz GKS-u Tychy grając z opaską kapitana okazał się dla piłkarzy lidera zaporą nie do pokonania.


Lider, który po 7 zwycięstwach stracił punkty remisując w środę 0:0 z Puszczą Niepołomice, wyszedł na sobotni mecz z GKS-em Tychy z dwoma zmianami w składzie. Trener niecieczan Mariusz Lewandowski zdecydował się na zamianę na prawej obronie Mateusza Grzybka na Marcina Wasielewskiego oraz w ataku Kacpra Śpiewaka na Martina Zemana, a podrażnieni przerwaną serią gospodarze od początku spotkania ostro ruszyli do ataku.

Tyszanie, grający bez pauzującego po czwartej żółtej kartce Łukasza Grzeszczyka, musieli się więc cofnąć pod naporem rywali. Szkoleniowiec gości Artur Derbin, który w miejsce nieobecnego rozgrywającego przesunął Sebastiana Stebleckiego, mógł za to skorzystać z dwójki wyleczonych zawodników i w środku pomocy, gdzie w meczu z Miedzią zagrał Jakub Piątek, znowu wystąpił Oskar Paprzycki, a na lewej obronie zagrał Bartosz Szeliga.

Najważniejszą jednak okazała się forma Konrada Jałochy, który grając z opaską kapitana, jak na dowódcę drużyny przystało, wziął na swoje barki ciężar gry obronnej. Szczególnie w 12 minucie dwumetrowy golkiper popisał się znakomitą interwencją, bo po akcji z Samuelem Sztefanikiem, który zagrał piętką i wycofaniu futbolówki przez Adama Radwańskiego najlepszy strzelec Bruk-Betu Termaliki Roman Gergel huknął celnie lewą nogą z 7 metra. Jałocha odbił jednak futbolówkę, a natychmiastowa dobitka słowackiego snajpera prawą nogą okazała się niecelna.

Bez większych problemów, choć musiał się rzucić, Jałocha obronił też płaski strzał Radwańskiego z 16 metra w 17 minucie, a w 40 minucie popisał się zwinnością i refleksem zatrzymując piłkę po uderzeniu Zemana z 10 metra. Jeszcze w 42 minucie pod bramką tyszan zrobiło się gorąco, ale tym razem piłkę będąca po rajdzie Gergela poza zasięgiem golkipera z pola bramkowego wybił Dominik Połap i GKS mógł schodzić na przerwę zadowolony z gry obronnej.

W drugiej połowie ani skład, ani obraz gry się nie zmienił. Nadal nacierali niecieczanie i w 48 minucie po ofensywnej szarży prawego obrońcy zagrana przez Wasielewskiego piłka dotarła w polu bramkowym do Sztefanika, ale Jałocha przypilnował krótkiego rogu i skończyło się na rzucie rożnym. Dopiero w 53 minucie tyszanie dali sygnał, że mają też argumenty ofensywne i po zagraniu Monety Steblecki znalazł miejsce na oddanie strzału z 17 metra, ale przestrzelił. Gospodarze nic sobie nie zrobili z tego sygnału ostrzegawczego i nadal atakowali, a trener GKS-u zdecydował się na wzmocnienie… ataku, wprowadzając Damiana Nowaka za Stebleckiego. Nie znaczy to jednak, że tyszanie przenieśli ciężar gry na połowę gospodarzy, którzy w głowie mieli tylko jeden cel – zdobycie bramki. Idealną okazję miał w 73 minucie Gergel, który po podaniu Sztefanika huknął z 8 metra, po odbiciu piłki przez Jałochę uderzył celnie z 7 metra wprost w piersi stojącego na linii bramkowej Nemanii Nedicia, a Szeliga wyjaśnił sytuację.

Dopiero w 77 minucie w opałach znalazł się Tomasz Loska. Najpierw niewiele brakowało, żeby zaskoczył go… stoper niecieczan Jonathan de Amo tak interweniował, że piłka przeleciała tuż obok słupka. Po tym rzucie rożnym wybita piłka dotarła do stojącego na 20 metrze Bartosza Biela, który huknął z dystansu i bramkarz Bruk-Betu Termaliki ten jeden raz musiał się wykazać odbijając piłkę.

Zdecydowanie więcej pracy miał Jałocha, który interweniował jak w transie broniąc: w 81 minucie strzał Patryka Czarnowskiego z 5 metra, w 82 minucie uderzenie Pawła Żyry z dystansu, w 86 minucie bombę z woleja Michala Hubinka z 14 metra pod poprzeczkę oraz w doliczonym czasie gry kozłującą piłkę po główce Czarnowskiego. Nic więc dziwnego, że właśnie bramkarz GKS-u zbierał najwięcej gratulacji za zdobycie punktu przez tyszan w meczu, w którym bilans celnych strzałów wynosił 11:1, a czas posiadania piłki 73:27.


Bruk-Bet Termalica Nieciecza – GKS Tychy 0:0

BRUK-BET: Loska – Wasielewski (75. Grzybek), Wlazło, De Amo, Grabowski – Sztefanik, Hubinek, Radwański (65. Miszak), Żyra – Gergel (87. Śpiewak), Zeman (65. Czarnowski). Trener Mariusz LEWANDOWSKI.

GKS: Jałocha – Połap, Nedić, Szymura, Szeliga – Biel, Paprzycki, J. Biegański (89. Norkowski), Steblecki (60. Nowak), Moneta (75. K. Piątek) – Lewicki. Trener Artur DERBIN.

Sędziował Mateusz Złotnicki (Lublin). Mecz bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Paprzycki, Połap.

Piłkarz meczu: Konrad JAŁOCHA.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus