Raków Częstochowa. Czas nieubłaganie ucieka

 

W końcu miasto wyłoniło firmę, która ma dokonać modernizacji obiektu przy Limanowskiego. Pytanie czy nie jest już na to trochę za późno.

Katowicka firma InterHall została wybrana przez miasto, aby wykonać niezbędne prace na stadionie miejskim przy ulicy Limanowskiego, aby Raków mógł rozgrywać swoje ekstraklasowe pojedynki w Częstochowie. Umowa nie została jednak jeszcze podpisana. Ma to nastąpić w najbliższym czasie.

1955-2017: Tylko kosmetyka

Kibice pod Jasną Górą czekali na dobre informacje dotyczące stadionu od bardzo dawna. Obecny obiekt powstał w połowie lat 50 ubiegłego wieku. Z inicjatywy Mariana Zdunkiewicza, ówczesnego dyrektora inwestycyjnego Huty „Częstochowa” w 1951 roku powstał Społeczny Komitet Budowy Stadionu.

Po czterech latach obiekt powstał. Był on przystosowany nie tylko od rozgrywania meczów piłkarskich, ale także do lekkiej atletyki. Po bieżniach nie ma już jednak śladu. Sam obiekt był własnością huty do 2003 roku. Wtedy też na własność został przejęty przez miasto.

Od tamtej pory dokonano tylko niezbędnych zmian, aby sprostać wymogą licencyjnym pierwszej ligi. Poza zadaszeniem 500 miejsc, montażem sztucznego oświetlenia, wymianą murawy i siedzisk oraz budową boisk treningowych przy Limanowskiego nie działo się praktycznie nic.

Jesień 2017: Pieniędzy nie będzie

Szansa na nowy, dostosowany do wymogów nie tylko licencyjnych ale i wielkości miasta obiekt pojawiła się w sezonie 2018/19. Wtedy pierwszoligowy Raków nie tylko bezproblemowo radził sobie z przeciwnikami w lidze ale również w Pucharze Polski pokonując poznańskiego Lecha.

Wydawało się, że wyniki sportowe i zapowiedź rychłego awansu do ekstraklasy zmuszą włodarzy miasta, aby wybudować nowy obiekt dla Rakowa. Nic bardziej mylnego.

Miasto od początku nie było pozytywnie nastawione do budowy nowego obiektu przy Limanowskiego. Jeszcze w 2017 roku, gdy rozpoczęła się zdecydowana walka o stadion, na krytykę właściciela klubu Michała Świerczewskiego zdecydował się były radny Miasta, Marek Balt.

W dość mocnym wpisie na jednym z portali społecznościowych zasugerował, że Raków na budowę stadionu pieniędzy z kasy miejskiej nie otrzyma. Zasugerował także, aby to sam właściciel postawił obiekt dla swojego klubu. W tym samym roku miasto odebrało dotację Rakowowi.

2018: Stadionowa karta wyborcza

Temat „stadionowej rewolucji” przez długie miesiące był powodem wielu dyskusji na sesjach Rady Miasta Częstochowy, ale nie tylko. Kampania wyborcza, podczas wyborów samorządowych w 2018 roku pod Jasną Górą w dużej mierze opierała się na obietnicy budowy nowego obiektu przy Limanowskiego.

Wszyscy kandydaci zarzekali się, że stadion powstanie. Po prawie dwóch latach obiekt stoi praktycznie bez zmian, a przeciąganie liny pomiędzy włodarzami miasta a sympatykami i właścicielami klubu trwał nadal. We wrześniu 2018 roku prezydent Częstochowy, Krzysztof Matyjaszczyk wysłał do ministerstwa sportu wniosek o dofinansowanie budowy Centrum Piłki Nożnej w Częstochowie.

Koszt całego projektu miał wynieść nieco ponad 37 milionów złotych. Dotację, jakiej oczekiwało miasto to 20 milionów. Otrzymali oni jednak tylko połowę tej kwoty rozdzieloną na 3 transze.

Co za tym idzie budowa nie ruszyła. Kilka miesięcy wcześniej miasto rozpoczęło budowę Parku Wodnego mimo, że temat nowego stadionu (lub rozbudowy starego) był cały czas przedkładany na sesjach Rady Miasta. Nic to jednak nie zmieniło.

2018-2019: Awans w niczym nie pomógł

Czas płynął, Raków zapewnił sobie awans do ekstraklasy dokładając do tego pierwszy od prawie pół wieku półfinał Pucharu Polski. Stadionu jednak nie było. Nad klubem wisiał katowski topór w postaci Komisji Licencyjnej Polskiego Związku Piłki Nożne. Licencję ostatecznie przyznano.

Klub zamiast robić reklamę miastu i rozgrywać mecze na „skansenie” musiał udać się w daleką podróż. Pierwszym wyborem był Sosnowiec, jednak włodarze Rakowa ostatecznie wybrali Bełchatów. Nikt nie był do końca zadowolony z decyzji.

Przede wszystkim kibice, których czekał ponad 1,5 godzinny dojazd w jedną stronę, użeranie się z zwężeniami dróg i korkami. Ale przede wszystkim nie mogli uczcić powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej na własnym obiekcie.

Mecze w Bełchatowie były (i co najmniej do końca rundy, o ile zostanie ona rozegrana, będą) wyzwaniem logistycznym. Raków w praktyce cały czas gra na wyjeździe, choć ostatecznie już dostosował się do nowych warunków.

Sierpień 2019: Podróż w nieznane

W wakacje 2019 roku ogłoszono przetarg. Najpierw koperty miały zostać otwarte 19 sierpnia, przesunięto jednak tą datę do 10 września, by następnie… znów ją przesunąć o kolejne dwa tygodnie. Kiedy miasto zaczęło w końcu analizować przedstawione projekty okazało się, że zdecydowanie przewyższają one możliwości miasta.

Jedna opiewała na 91 milionów, druga na 78. Biorąc pod uwagę, że miasto (wliczając dotację ministerialną) może wyłożyć na stół tylko 37, sytuacja kolejny raz się skomplikowała.

Klub złożył jednak propozycję, która mogła zadowolić obie strony. Z planów nowego obiektu zrezygnowano. Zamiast tego obecny stadion miał zostać zmodernizowany. Projekt został mocno okrojony, między innymi usunięto z niego plan zwiększenia wymiarów budynku klubowego, budowy osobnej wieży telewizyjnej czy remontu płyty treningowej.

Co za tym idzie cała inwestycja miała zamknąć się w kwocie 37 milionów i choć częściowo zadowolić obie strony.

Listopad 2019: Ani Boniek, ani kibice

Mimo wcześniejszych zapewnień ze strony miasta, oraz ze strony miejskiej opozycji o dotacji w wysokości 20 milionów od Ministerstwa Sportu i ta koncepcja okazała się zbyt droga. Nikt nie potrafił przekonać władz miasta do tego, aby obiekt przy Limanowskiego choć dostosować do wymogów ekstraklasy.

Próbowali kibice na GIEKSA Arena czy to przyśpiewkami czy też transparentami. Prezes PZPN, Zbigniew Boniek w swoim liście starał się uzmysłowić Matyjaszczykowi, że bez stadionu Raków spadnie z ekstraklasy. To będzie oznaczać ogromny cios dla wizerunku miasta i samego prezydenta.

Grudzień 2019: Świąteczny cud

Przełom nastąpił dopiero pod koniec grudnia 2019 roku, choć sam plan został przedstawiony miesiąc wcześniej. Klub przedstawił odchudzony do minimum plan modernizacji stadionu, który miał kosztować 17 milionów złotych. Siedem miało pochodzić od miasta, reszta od Ministerstwa Sportu.

Gdy już wydawało się, że wszystko idzie ku dobrem, przetarg został rozpisany, 10 lutego upływał termin składania ofert, na horyzoncie pojawił się Mirbud. Firma ze Skierniewic złożyła wniosek do Krajowej Izby Odwoławczej wskazując między innymi nierealny czas realizacji przedsięwzięcia.

Ostatecznie Mirbud wycofał oskarżenie. Przesunięto jednak do końca lutego termin składania ofert. Miasto zabezpieczyło niezbędne fundusze, wniosek do Ministerstwa został złożony a 28 lutego otwarto koperty.

Dla kibiców Rakowa piątek 13 nie okazał się pechowy. Wtedy też miasto ostatecznie wybrało ofertę katowickiej firmy InterHall. Na dniach ma zostać podpisana umowa z wykonawcą, a prace mają potrwać osiem miesięcy. Tutaj jednak pojawia się mały haczyk i kolejny problem.

Marzec 2020: Czasu już nie ma

Kibicom Rakowa pozostaje wierzyć, że pandemia koronawirusa nie storpeduje planów przebudowy stadionu. – Mam nadzieję, że problem koronawirusa nie skomplikuje zanadto sytuacji. Oczywiście, gdyby była decyzja o generalnym zamknięciu urzędów, mogłoby to wpłynąć na bieg i procedowanie spraw w najbliższym okresie, a więc potencjalnie także na proces inwestycyjny – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik częstochowskiego Urzędu Miasta.

Aby Raków otrzymał licencję musi zacząć się przebudowa obiektu. Czasu – niezależnie od tego, kiedy zacznie się nowy sezon – nie pozostaje jednak wiele. W najbardziej optymistycznym scenariuszu rundę wiosenną następnego sezonu Raków rozegra na zmodernizowanym obiekcie. O ile oczywiście otrzyma on licencję na grę.

Ostatnie lata w Częstochowie pokazały, do jakiej sytuacji doprowadziła ociężałość w decyzjach i zaniechanie ze strony władz miasta. Gdyby od razu miasto zadecydowało o małej rozbudowie obiektu, by dostosować go do wymogów ekstraklasy, prawdopodobnie nie trzeba by było organizować żadnych wyjazdów do Bełchatowa, tylko Raków już teraz mógłby spokojnie czekać na rozwój wypadków.

Jednak kibice i włodarze patrzą na tą sytuację z ogromnym niepokojem i równie wielką wiarą, że lata walki o stadion zakończą się, choć częściowym happy endem.

 

Co się zmieni na Rakowie?

  • zadaszenie z 500 do 1000 miejsc
  • pojemność z 4200 do 5500 miejsc
  • przebudowa dróg oraz budowa nowych parkingów
  • podgrzewana murawa
  • budowa zabezpieczenia socjalnego, kas, depozytów dla trybun,
  • pomieszczenia magazynowego oraz niezbędnej infrastruktury sportowej
    * koszt inwestycji: 17,490 mln zł