Raków Częstochowa. Problemy z atakiem

 

Piłkarzy Rakowa Częstochowa w najbliższą niedzielę czeka bardzo trudne zadanie. M.in. dlatego, że w Lubinie nigdy nie odnieśli zwycięstwa nad tamtejszym Zagłębiem. W ekstraklasie oba zespoły mierzyły się osiem razy. W Lubinie za każdym razem górą byli „miedziowi”. Pod Jasną Górą było już lepiej. Dwa triumfy częstochowian, dwa remisy to jednak więcej niż skromny dorobek sukcesów obecnego beniaminka ekstraklasy.
Przeciwko Wiśle Kraków częstochowianie rozegrali 150. mecz w ekstraklasie, choć… pojawiają się drobne wątpliwości.

– Ja do końca bym się z tym nie zgodził – tłumaczy nam Iwo Mandrysz, wieloletni spiker potyczek ligowych Rakowa i działacz częstochowskiego klubu. – W tej liczbie znalazły się bowiem dwa spotkania, które nie doszły do skutku z powodu walkowerów. Prosty rachunek arytmetyczny wskazuje więc, że częstochowska drużyna ma w istocie 148 gier w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Ta najbliższa nie będzie jednak łatwa. Na problemy zdrowotne narzekają napastnicy Rakowa, Aleksandar Kolev i Felicio Brown Forbes, i na dobrą sprawę tylko Sebastian Musiolik jest gotowy do gry. Do treningów wrócił natomiast Miłosz Szczepański, który nie wybiegł na boisko w starciu z Wisłą Kraków. Szczepański to niezwykle cenna „10” w talii Marka Papszuna, który musi teraz nieźle się natrudzić, aby zestawić najsilniejszy na ten czas skład zespołu z Częstochowy.

Na pewno pełen ochoty do rywalizacji na murawie jest Kamil Piątkowski. Nominalny środkowy obrońca Rakowa z powodu kontuzji Patryka Kuna i krótkiej rekonwalescencji Michała Skórasia na starcie z Wisłą Kraków oddelegowany został na prawą stronę bloku defensywnego beniaminka.
– Rzeczywiście, trzeba było się tam nabiegać. Ale kondycyjnie poradziłem sobie bez najmniejszych problemów. Troszkę słabiej było, jeśli chodzi o akcje ofensywne, nie ze wszystkiego byłem zadowolony. Ale muszę się uczyć gry na tej stronie, jeśli trener zdecyduje się mnie wystawiać na niej – mówi Piątkowski.

Nastolatek pochodzący z Jasła w poprzednim sezonie był jeszcze zawodnikiem… Zagłębia Lubin. – W tamtejszej akademii zdobywałem piłkarskie szlify. Na pewno to bardzo interesujące miejsce, żeby rozwijać się sportowo. Jestem niesłychanie im wdzięczny za to, że wyciągnęli do mnie rękę, że w zauważyli mnie w tak niewielkim klubie, jak Karpaty Krosno. Dla mnie to była wielka sprawa i wielka promocja. Gdyby ktoś mnie teraz zapytał, czy warto wiązać swoją przygodę z akademią w Lubinie, to na pewno moja odpowiedź będzie na tak. Tam jest naprawdę wspaniała baza sportowa, świetne zaplecze mieszkaniowe. Nic tylko trenować – zachwala lubiński ośrodek piłkarz Rakowa.

Piątkowski, występując w Rakowie, szybko znalazł uznanie w oczach trenera reprezentacji do lat 20, Jacka Magiery. Ten powołał go na dwa najbliższe spotkania ze Szwajcarią w Chojnicach (14 listopada) i Norwegią w Bytowie (18 listopada). Z Helwetami Polacy zmierzą się w ramach Turnieju Ośmiu Narodów.

– Dla mnie to wielkie wyróżnienie i dodatkowy bodziec do dalszej pracy. Wiele rzeczy mam jeszcze do poprawienia. I mam tego świadomość. Na reprezentację pojedziemy we dwójkę, bo trener Magiera postanowił jeszcze sięgnąć po Michała Skórasia – dodaje obrońca.
Wczoraj Raków też świętował. Właściwie nie Raków, a właściciel klubu Michał Świerczewski, który właśnie skończył 41 lat. Z życzeniami dla jubilata pośpieszyło wiele ważnych osobistości naszego futbolu. Pod Jasną Górę zawitał m.in. Bogusław Leśnodorski, były prezes warszawskiej Legii.

 

Na zdjęciu: Kamil Piątkowski zaliczył bardzo dobry występ przeciwko Wiśle, zapewne zatem zagra i w Lubinie, przeciwko Zagłębiu.