Raków ma rachunki do wyrównania

Historia ostatnich meczów Rakowa i Cracovii zapowiada trudną przeprawę dla częstochowian.


Stadion przy Kałuży jest wybitnie niekorzystnym obiektem dla wicemistrza Polski. Od momentu powrotu do ekstraklasy częstochowianie grali na nim pięciokrotnie. Przegrali aż trzy takie rywalizacje. Dodatkowo w lidze ani razu nie pokonali „Pasów”, niezależnie nawet od tego, czy drużynę z Krakowa prowadził Jacek Zieliński, czy Michał Probierz. Strata punktów z Cracovią w poprzednim sezonie była brzemienna w skutkach.

Zamknięta droga

Częstochowianie ostatni raz z zespołem „Pasów” mierzyli się 8 maja tego roku. Raków był po wielkim triumfie w finale Pucharu Polski. Do rywalizacji z Cracovią podchodził także jako lider ekstraklasy. Gdyby udało się wówczas pokonać zespół trenera Zielińskiego, to prawdopodobnie częstochowianie na koniec sezonu cieszyliby się z potrójnej korony (Superpuchar, Puchar Polski i mistrzostwo kraju).

Przy Limanowskiego padł jednak remis. Najpierw do siatki Cracovii trafił Vladislavs Gutkovskis, jednak po przerwie wyrównał były już gracz „Pasów”, Sergiu Hanca. Asystował mu wówczas Otar Kakabadze, zmora Rakowa w poprzednim sezonie. 27-letni Gruzin w rundzie jesiennej strzelił bramkę na wagę zwycięstwa Cracovii. Następstwem remisu z „Pasami” była porażka w starciu z Zagłębiem Lubin i utrata przez częstochowian szans na mistrzostwo Polski.

Tak więc drużyna z Krakowa mocno zaszła za skórę ekipie z Limanowskiego. Raków będzie chciał dzisiaj udowodnić, że najwyższa pora się przełamać i odczarować obiekt w Krakowie. Nie będzie to łatwe zadanie, gdyż częstochowianie w ostatnich dniach mieli natłok spotkań, a co gorsza – do 17 września nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek.

Napięty terminarz

Raków od zeszłego tygodnia kursował między Pragą, Wrocławiem, Częstochową i Krakowem. Cztery spotkania w ciągu niewiele ponad tygodnia to wymagający zestaw, tym bardziej biorąc pod uwagę poziom przeciwników, jak Slavia czy środowy mecz z Pogonią. Dopiero w przyszłym tygodniu Raków będzie mógł chwilę odpocząć. Kolejne spotkanie ligowe zaplanowano na 17 września w Częstochowie z Legią, a następne w październiku, po przerwie na mecze reprezentacyjne.

Pauza związana z kadrą wypada w bardzo dobrym momencie. Dzięki niej rosną szanse na to, że po powrocie do rozgrywek ligowych zespół będzie pracował już praktycznie w komplecie. Kilku zawodników Rakowa nadal boryka się z kontuzjami. Mowa przede wszystkim o stoperach – Andrzeju Niewulisie i Tomaszu Petraszku oraz o Benie Ledermanie i Marcinie Cebuli.

Szanse rosną

– Każdy z tych przypadków jest inny. Myślę, że najbliżej pełnego powrotu do gry jest Tomasz. Trudno stwierdzić, jak wygląda sprawa Marcina. To skomplikowana sprawa, być może będzie gotowy na „już”, może dopiero za jakiś czas, a kto wie, czy nie opuści całej rundy. W przypadku Andrzeja – jego powrót to kwestia kilku tygodni – powiedział niedawno Marek Papszun, trener Rakowa.

Przerwa na kadrę powinna pomóc także Ledermanowi, który w sierpniu doznał poważnego urazu w starciu z Górnikiem Zabrze. Klub informował, że jego rekonwalescencja potrwa dwa miesiące. Może więc się okazać, że w pierwszym meczu po przerwie na reprezentację, a więc wyjazdowej rywalizacji z Widzewem, pomocnik Rakowa będzie już zdolny do gry. Nie będzie mu jednak łatwo ponownie wedrzeć się do wyjściowej jedenastki zespołu z Limanowskiego, gdyż coraz lepiej radzą sobie Walerian Gwilia oraz Szymon Czyż. Jego powrót na murawę będzie jednak dobrym sygnałem, gdyż rywalizacja w środku pola częstochowian będzie interesująca.


Na zdjęciu: W poprzednim sezonie Otar Kakabadze był jednym z katów dla walczącego o mistrzostwo Rakowa.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus