Wielki triumf ducha

Wygrana Rakowa jeszcze raz potwierdziła, że polski futbol wciąż może zadziwiać. Bo jak nazwać sukces Kopciuszka, który wyprosił z pucharowego przyjęcia wytworną Legię.

Piłkarze z Warszawy przed spotkaniem z Rakowem udali się w krótką pielgrzymkę – z autokaru do klasztoru na Jasnej Górze. Cel był jeden – wymodlić zwycięstwo nad hegemonem zaplecza ekstraklasy, który ani myślał pękać przed mistrzem Polski. Tak przynajmniej ironizowano. A że miejscowi nie zamierzali przelęknąć się Legii, potwierdzały to słowa bramkarza Rakowa Jakuba Szumskiego.

– Rywal jak rywal. Szyld mi jest dobrze znany – mówił nam „Szumi”, który jako chłopak ze stolicy i zawodnik ukształtowany piłkarsko w Legii podchodził do konfrontacji ze stołecznymi w wyjątkowy sposób. – Skłamałbym, gdybym powiedział, że to dla mnie mało ważna data w kalendarzu. Ale dzisiejsza portugalska Legia to nie za bardzo moja Legia. Kolegów oczywiście w niej mam, ale…Nie chciałbym powiedzieć czegoś nieprzemyślanego na temat mojego byłego klubu.

Ten mecz jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a Raków już zadał rywalowi bolesny cios. Peter Schwarz wypatrzył na prawej stronie boiska zupełnie niepilnowanego Piotra Malinowskiego. Ten zbiegł do środka pola karmnego i uderzył tak, że futbolówka najpierw odbiła się od słupka, potem od pleców Radosława Majeckiego i wpadła do siatki.

Gospodarze po strzeleniu pierwszej bramki ani myśleli się cofnąć. Prowadzili grę i legioniści mieli poważnego problemy z zapuszczeniem się pod bramkę Szumskiego. W 18 min w polu karnym przewróciło się aż dwóch graczy częstochowian, ale arbiter Jarosław Przybył nie zareagował. Goście dopiero w 21 min zagrozili bramce Rakowa , ale uderzenie Dominika Nagyego był bardzo niecelne.

W 30 min na 40 metrze przed własną bramką częstochowianie popełnili niestety brzemienny w skutkach błąd. Piłkę w niefrasobliwy sposób stracił Arkadiusz Kasperkiewicz. I podopieczni Ricarda Sa Pinto stanęli przed szansą odrobienia strat. Kacper Hamalainen wbiegł w pole karne, podaniem obsłużył Michała Kucharczyka, a ten w sytuacji sam na sam okazał się skutecznym egzekutorem. Przed antraktem Raków mógł jednak po raz drugi ustrzelić jedenastkę z Warszawy. W 41 min z rzutu wolnego dośrodkowywał Schwarz. Silnie bita futbolówka spadła wprost pod nogi Andrzeja Niewulisa, ale ten nieco zaskoczony tym faktem nie zdołał oddać precyzyjnego uderzenia.

Po zmianie stron obraz Raków wciąż szukał swojej szansy. Uderzał z dystansu Marcin Listkowski. Dynamiczny rajd lewą flanką przeprowadził Patryk Kun. Ale to Hamalainen był bliski sfinalizowania dośrodkowania z lewej strony. Przeniósł jednak futbolówkę nad poprzeczką. Chwilę później Medeiros kapitalnie uderzył z prawej strony i Szumski cudem skierował piłkę na słupek..

W 68 min Kasperkiewicz znów mógł zostać antybohaterem Rakowa, bo tak niefortunnie odbił piłkę, że niewiele brakło a wpadłaby w okienko bramki gospodarzy. Końcówka regulaminowego czasu gry była dramatyczna. Z rozbitą głową biegał po biegał Malinowski. Ale w 87 min to właśnie on dośrodkowywał, a piłka trafiła w rękę któregoś z graczy gości. Arbiter skorzystał z systemu VAR i… wskazał na rzut rożny.

W dogrywce najpierw groźnie uderzał wprowadzony po przerwie Carlitos. Potem Salvator Agra. W odpowiedzi główkował Tomas Petraszek. W 111 min Raków wręcz koronkowo rozgrywał piłkę. I gdy wreszcie Daniel Bartl zdecydował się na dośrodkowanie Andrzej Niewulis wpakował piłkę do siatki. W ostatnich minutach gościom zaczęły puszczać nerwy. Sędzia wyrzucił z boiska Cafu. I Legia poległa. Właściciel częstochowskiego klubu Michał Świerczewski święcił wielki triumf. Triumf na który czekał od początku swojej misji w Rakowie.

 

Raków Częstochowa – Legia Warszawa 2:1 pd. (1:1, 1:1, 1:1)

1:0 – Malinowski, 5 min, 1:1 – Kucharczyk, 30 min, 2:1 – Niewulis, 112 min.

RAKÓW: Szumski – Petraszek, Niewulis, Kasperkiewicz – Malinowski (116. Góra), Schwarz, Sapała, Kun – Zachara (58. Szczepański), Listkowski (85. Bartl) – Musiolik (95. Friday Eze). Trener Marek PAPSZUN.

LEGIA: Majecki – Stolarski, Jędrzejczyk, Remy, Hlousek – Kucharczyk (109. Praszelik), Antolić, Cafu, Medeiros (74. Agra), Nagy (46. Carlitos) – Hamalainen (82. Kulenović). Trener Ricardo SA PINTO.

Sędziował – Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 4200 (komplet)

Żółte kartki: Schwarz, Kun – Cafu, Jędrzejczyk, Carlitos.

Czerwona kartka: Cafu (115. za drugą żółtą)