Ustawienia i rozstawienia, czyli walka o przyszłość

Oczywiście o owej pozycji piłkarze rozstrzygają przede wszystkim dyspozycją na boisku. Warto wszakże pamiętać, że ostatnie zespoły czterech grup Dywizji I w kolejnej edycji Ligi Narodów zagrają o szczebel niżej, zaś dwie najsłabsze – „wpadną” do koszyka drugiego już przy losowaniu grudniowych eliminacji Euro 2020. Po paroletnim okresie, w którym drużyna Adama Nawałki – wobec szczęśliwych zbiegów okoliczności i „cwanej” polityce kontraktowania meczów towarzyskich – znalazła się w ścisłej czołówce rankingu FIFA, możemy na dłużej wypaść z elitarnego towarzystwa. Zresztą i Włosi w niedzielny wieczór na Stadionie Śląskim powalczą o pozostanie z nim; dość mają już szydery, jaka spłynęła na nich za nieobecność na mundialu…

System – tak, wypaczenia – nie

Selekcjoner Jerzy Brzęczek po czwartkowym przyjął kolejną porcję krytyki. Za wynik, ale i za nowe ustawienie polskiego zespołu, w którym kilku piłkarzy zwyczajnie swych zadań nie wypełniało. Grzegorz Krychowiak w pojedynkę „nie pochwytał” środka pola. Akcje zagrywane przez Mateusza Klicha z Piotrem Zielińskim na jeden kontakt – co pozwalałoby któremuś z nich znaleźć metr-dwa metry swobody na wymyślenie dogrania piłki do pierwszej linii – policzyć można na palcach jednej ręki. Dla Rafała Kurzawy intensywność gry na takim poziomie to dziś za duże wyzwanie.

Robert Lewandowski ocenę gry właśnie drugiej linii zawarł w dwóch zdaniach, oceniających zarówno ofensywne, jak i defensywne grzechy tej formacji. – Popełnialiśmy sporo błędów indywidualnych. Po pierwsze – przy wyjściu z piłką. Po drugie – nie było dojścia do zawodnika rywali, co pozwalało Portugalczykom na stwarzanie okazji, a nas zmuszało do biegania za nimi – mówił. Ale… – Będziemy nadal próbować tak grać, wiele zachowań było odpowiednich. W wielu wypadkach ten wariant dobrze funkcjonował – selekcjoner jednoznacznie zadeklarował, że ćwiczonego przez ponad godzinę wariantu 1-4-3-1-2 nadal będzie próbować.

I będzie szlifować go z zawodnikami, a słowa „Lewego” (- Widać potencjał w tym systemie. Ale trzeba ustabilizować pewne rozwiązania, bo piłka nie zawsze rozgrywana była tak, jak to ćwiczyliśmy) pewnie go w tym przekonaniu utwierdzą.

Między ławką a formą

I… chyba dobrze. Oczywiście, dobrze znany tej reprezentacji sposób atakowania bocznymi flankami (- Tam działają już automatyzmy – to jeszcze raz kapitan biało-czerwonych) to wciąż groźna broń Polaków. – Po zmianach przeszliśmy na system 4-4-2, zdobyliśmy dzięki temu bramkę kontaktową, a Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki pokazali, jaką mają wartość dla drużyny. Pora zakończyć dyskusje o ich przydatności w kadrze – argumentował Brzęczek.

Ale szukać alternatyw musi, bo od siedzenia na ławce w klubie nikomu jeszcze umiejętności nie przybyło. Dziś zaś spośród skrzydłowych najwyższą formę prezentuje Damian Kądzior – i z zaciekawieniem czekamy na jego występ przeciwko „Squadra Azzura”.

Duet bez podań

W II linii – mimo wszystkich wynotowanych wyżej usterek widocznych w czwartek – wybór jest. Podobnie w ataku, choć oczywiście – patrząc na wynik – eksperyment z grą dwóch napastników trzeba by nazwać nieudanym. Faktem jest natomiast, że Lewandowski w formie, do której nas przyzwyczaił, zapewne dałby dużo więcej Krzysztofowi Piątkowi. Zresztą już starał się parokrotnie „ze szpicy” uciekać, robiąc mu miejsce. O „zabranie ze sobą” środkowych obrońców było mu jednak trudno w sytuacji, skoro wiele przyjęć piłki było po prostu niedokładnych. Z upływem minut zaś… w ogóle ubywało podań z II linii w kierunku napastników, więc cofać się trzeba im było po nią coraz głębiej. A nie o to – zwłaszcza w takim ustawieniu – chodziło.

Czarna dziura

Największa bryndza – niestety… – w defensywie. W niedzielę – wobec kartkowej absencji Kamila Glika – przyjdzie zagrać na środku kolejnym eksperymentalnym zestawieniem: Jan Bednarek – Marcin Kamiński. Na prawej stronie – Bartosz Bereszyński (o ile będzie gwarancja, że jest w pełni dyspozycyjny: – W jednym z pierwszych starć w czwartek doznał urazu głowy. Dał radę kontynuować grę do przerwy, ale narzekał na ból i zawroty głowy, stąd decyzja o zmianie – mówił selekcjoner Jerzy Brzęczek, choć przecież i Paweł Olkowski raczej nie został powołany tylko po to, by przesiedzieć 90 minut na trybunach, a kolejne 90 – na ławce.

Na lewej – na pewno nie Artur Jędrzejczyk, bo dziś (o czym wszyscy wiedzieli dawno) reprezentacja to już nie jego bajka. Inna rzecz, że i Arkadiusz Reca, i Rafał Pietrzak przyjechali na zgrupowanie z urazami. A więc raczej sztab medyczny może mieć ostateczny głos w ich sprawie…

Kursy błyskawiczne

Zagadek personalnych i taktycznych jest więc sporo. Można psioczyć na selekcjonera za kiepską boiskową realizację jego pomysłu, ale samej idei nie sposób z góry przekreślić. Jeżeli jego podopieczni mają się nowego systemu nauczyć, to… najlepiej jeszcze teraz, przed startem eliminacji Euro 2020, i to na tle naprawdę mocnych rywali. Bo rankingi – rankingami, ale od Portugalczyków i Włochów w rzeczywistości wciąż jeszcze dzieli nas taki dystans, jaki dzielił… Rafała Kurzawę w jego bezskutecznej pogoni za Bernardo Silvą tuż przed trzecim golem dla rywali. Wspomniane na wstępie „sny o potędze” warto z głowy wyrzucić na dobre.

 

Na zdjęciu: Piłkarze przygotowują się do meczu z Włochami. Jerzy Brzęczek swoimi decyzjami przesądzić o miejscu polskiej piłki na najbliższe lata.