Na tropach Bońka i Platiniego

Gdy „bianconeri” pozyskali Cristiano Ronaldo, turyński „Tutto Sport” zapowiadał powstanie nowego ofensywnego duetu w Juventusie. Mieli go utworzyć Ronaldo i Paulo Dybala. Taki atak wymyślił sobie wcześniej prezes Florentino Perez, oczywiście w swoim Realu Madryt. Nic z tego nie wyszło i tę parę napastników ma Juventus. Okazuje się jednak, że na boisku Cristiano lepiej rozumie się nie z Dybalą, ale z Mario Mandżukiciem. Im zwolnienie z reprezentacyjnych obowiązków (Chorwat zrezygnował definitywnie po mundialu), wychodzi na dobre.

Teraz mu gratuluje…

Ostatni przykład ze środy. Mecz Ligi Mistrzów Juventus – Valencia, „bianconeri” w przypadku zwycięstwa mieli zapewniony awans do fazy pucharowej. Akcja Cristiano Ronaldo, dośrodkował i Mario Mandżukiciowi pozostało przystawić nogę – 1:0. Trzy dni wcześniej mecz Juventus – SPAL 2:0, sukces zapewniają bramki Cristiano Ronaldo i Mario Mandżukicia. Kolejkę wcześniej Juventus wygrał na San Siro z Milanem 2:0, po golach Mario Mandżukicia i Cristiano Ronaldo. Mecz na szczycie Juventus – Napoli, lider wygrał 3:1, dwie bramki Mandżukicia, przy pierwszej asystował Ronaldo. Portugalczyk gratuluje teraz Chorwatowi, cieszy się z jego goli, a na początku sezonu wyglądało to zupełnie inaczej.

Dybala nie magiczny

Gdy w 2. kolejce Ronaldo w meczu z Lazio, mając przed sobą pustą bramkę, nie trafił dobrze w piłkę i gola zdobył Mandżukić, Portugalczyk rozpaczał nad swoim nieszczęściem i nie kwapił się z gratulacjami dla kolegi. Sprawiał wrażenie piłkarza… przeciwnej ekipy. Teraz dawni rywale w lidze hiszpańskiej, piłkarze madryckich konkurentów Realu i Atletico, współpracują z sobą wzorowo. Dybali to nie bardzo w smak, bo gdy już dostał w Juventusie koszulkę z „magicznym numerem 10”, to sądził, że jego rola będzie bardziej znacząca. Przybycie Ronaldo musiało go speszyć, na początku sezonu miał problemy z formą, teraz ma na koncie w lidze zaledwie 2 gole (Ronaldo 9, Mandżukić 6). Tylko raz błysnął formą, gdy Cristiano pauzował za czerwoną kartkę w Lidze Mistrzów. W meczu z Young Boys zagrał w ataku z Mandżukiciem i… uzyskał hat trick.

Francuz i Polak najlepsi

Wymieniając najlepsze pary w historii Juventusu „Tutto Sport” zaczął od Sivoriego i Charlesa, potem byli Boniperti i Hansen, Anastasi i Bettega, Del Piero i Trezegut, ale na największe uznanie ze względu na międzynarodowe sukcesy zasłużyła – zdaniem turyńskiego dziennika – para Michel Platini – Zbigniew Boniek. Teraz polski wątek kontynuuje w klubie Wojciech Szczęsny.

Juventus konsekwentnie realizuje swoje plany – awansował w Champions League, w Serie A powiększa przewagę. Dzisiaj po raz drugi w tym roku zagra na wyjeździe z Fiorentiną, w lutym wygrał 2:0. Wojciech Szczęsny siedział wtedy na ławce, teraz jest numerem jeden w bramce.

Henryk Górecki