Ruch postawił pieczęć. 4:0 z rezerwami Miedzi i awans!

Chorzowianie odnieśli 16. z rzędu zwycięstwo i postawili kropkę nad „i”, na trzy kolejki przed końcem sezonu świętując triumf w III grupie III ligi.


„Awans jest nasz” – śpiewali w drugiej połowie meczu z rezerwami Miedzi Legnica kibice Ruchu, choć tak naprawdę nucić te słowa mogli już od dobrych kilku tygodni, bo przewaga „Niebieskich” w tabeli była bezdyskusyjna i tylko godna uznania niezłomność bytomskiej Polonii sprawiała, że promocja chorzowian do II ligi nie była jeszcze matematycznie pewna. W tę środę wicelider też wygrał, ale i lider zrobił swoje – jak w 16 (!) poprzednich meczach – dlatego nie musiał oglądać się na wieści z innych boisk.

Ruchowi do postawienia pieczątki na awansie brakowało ledwie remisu z drugim zespołem pierwszoligowej Miedzi. O tym, że nie będzie z tym większego problemu, przekonał już w 2. minucie Tomasz Foszmańczyk. Soczyście kropnął z pierwszej piłki, zza „16”, i ponad 2000 kibiców mogło po raz pierwszy wyskoczyć w górę. Na Cichej znów trybuny mogły wypełnić się w ledwie 25 procentach. Zdecydowaną większość miejsc zapełniali karnetowicze, bilety do wolnej sprzedaży trafiły w liczbie niecałych 300 sztuk i były prawdziwym rarytasem. Jeszcze przed przerwą chorzowianie dorzucili dwa trafienia. Po bardzo pomysłowo rozegranym rzucie rożnym głową piłkę do siatki skierował Bartłomiej Kulejewski. Potem na listę strzelców wpisywali się jeszcze juniorzy Tomasz Wójtowicz i Jakub Siwek.

Ten drugi pojawił się na boisku, gdy zeszli już z niego Janoszka i Foszmańczyk. Obu pożegnała „standing ovations”, bo wkład w świetny sezon i awans mieli niebagatelny. „Fosa”, kapitan zespołu, po końcowym gwizdku wszedł na „gniazdo”, z którego prowadzony jest doping, wziął łyk piwa i zaintonował kilka przyśpiewek. Chorzowianie mieli co świętować. Choć znakomicie w tym sezonie dysponowane były też zespoły Polonii i wrocławskiej Ślęzy, ich awans wiosną nie podlegał żadnej dyskusji. Z okna w zajeździe Batory, sąsiadującym ze stadionem i wymalowanym reklamą piwa „Chorzowskie”, odpalono trochę pirotechniki.

„Bójcie się chamy, do drugiej ligi wracamy” – śpiewano, choć przecież powrót po dwóch latach na ten szczebel musi uchodzić raczej za obowiązek niż sukces 14-krotnego mistrza Polski. Świadczyły też o tym pamiątkowe t-shirty, w jakich mniej więcej kwadrans po meczu pojawili się działacze, zawodnicy i trenerzy Ruchu w piwnej strefie za trybuną prostą. „W drodze do celu” – głosił napis na koszulkach, a odhaczony był jedynie awans do drugiej ligi. „Okienka” przy dwóch kolejnych – do pierwszej ligi i ekstraklasy – muszą jeszcze pozostać puste… Drużyna zrobiła z kibicami „ciuchcię”, odśpiewała lubiane przez kibiców „Horto Magico”, sporo było wspólnych zdjęć, ale też dyskusji o tym, co przed Ruchem. Pierwszy krok ku wyjściu z piłkarskiego czyśćca został uczyniony w imponującym stylu, za co przed trenerem Łukaszem Beretą niski ukłon od autora i… beret z głowy. To nie było tak proste, jak wskazuje na to tabela.

Ruch Chorzów – Miedź II Legnica 4:0 (3:0)

1:0 – Foszmańczyk, 2 min
2:0 – Kulejewski, 32 min (głową)
3:0 – Wójtowicz, 38 min
4:0 – Siwek, 86 min

Sędziował Bartosz Owsiany (Opole). Widzów 2176.

RUCH: Bielecki – Będzieszak (82. Słota), Wyroba, Kulejewski, Kowalski (51. Rudek) – Mokrzycki (82. Kasolik), Neugebauer – Kwaśniewski, Foszmańczyk (67. Siwek), Wójtowicz – Janoszka (67. Biskup). Trener Łukasz BERETA.

MIEDŹ II: Soloha – Maciejewski, Bartczak, Pietrowski, Niewiadomski, Bahaid (58. Pekt), Lewandowski (78. Poręba), Pojasek, Burgering (58. Stróżyński), Bruno (71. Gardzielewicz), Caetano (71. Kwolek). Trener Wojciech ŁOBODZIŃSKI.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus