Rycerze mają zadyszkę

Ostatnie dni są trudne dla Rozwoju. W sobotę pokonał co prawda Błękitnych Stargard, ale bardzo szczęśliwie i w marnym stylu. W Boguchwale taka postawa mogła już przynieść punktów.

Nakręceni

Na wstępie zaznaczmy jedno: to było naprawdę świetne widowisko. Pięć goli, mnóstwo emocji, akcje przenoszące się od jednego do drugiego pola karnego, wiele bramkowych sytuacji, a nawet kontrowersje. To była prawdziwa reklama II ligi.

Nie doszłoby pewnie do niej, gdyby nie fakt, że katowiczanie tak szybko objęli prowadzenie. Dowieźli je do przerwy, a mogli nawet podwyższyć, ale na przestrzeni 90 minut w starciu z tak zdeterminowaną, nakręconą ostatnimi dobrymi wynikami (m.in. wygraną w Łodzi) i walczącą o byt Stalą nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Choć pozostali w tabeli na 10. miejscu, to jest to bezpieczeństwo pozorne. Ich przewaga nad strefą spadkową wynosi ledwie 3 punkty, a w dodatku mają gorszy bilans bezpośrednich starć od Gryfa i „Stalówki”, a na horyzoncie – m.in. domowe mecze z GKS-em 1962 Jastrzębie i ŁKS-em czy wyjazd do Elbląga.

Pełni obaw

– To może być nasz najtrudniejszy mecz wiosną – zapowiadał we wtorek Rafał Bosowski, jeden z trenerów Rozwoju. Prognoza okazała się trafna, a to, że limit szczęścia wyczerpał się w sobotę, stało się jasne bardzo szybko. Katowiczanie do Boguchwały dotarli z przygodami wskutek wypadku i zamkniętej części autostrady A4. W dodatku, niedyspozycję zgłosił Seweryn Gancarczyk, za którego do wyjściowego składu w ostatniej chwili wskoczył Przemysław Gałecki. Ale „Gancar”… i tak na boisku ostatecznie się pojawił; w II połowie zastąpił Michała Szeligę, który został brutalnie staranowany wślizgiem przez Michała Mistrzyka. Skończyło się na żółtej kartce… – Nie lubię oceniać pracy sędziów, ale to była bardzo kontrowersyjna sytuacja. Faul bez piłki. Kostka spuchła, staw skokowy jest mocno skręcony – smucił się drugi ze szkoleniowców katowickiej drużyny, [Michał Majsner]. Jakby tego było mało, za kartki w przyszłej kolejce pauzować będzie Marcin Kowalski. Rozwój został rozstrzelany. Stracił po przerwie 4 gole, czyli tyle, ile od początku 2018 roku. W dodatku, Stal trafiała do siatki w dość łatwy sposób. Mimo tak świetnej postawy w rundzie rewanżowej, rycerze wiosny ze Zgody wciąż są pełni obaw. A to pokazuje, jak szalona jest tej wiosny II liga.

 

Stal Stalowa Wola – Rozwój Katowice 4:1 (0:1)

0:1 – Mońka, 4 min, 1:1 – Jarosz, 49 min (głową), 2:1 – Gębalski, 65 min, 3:1 – Trubeha, 89 min, 4:1 – Bukowiec, 90+2 min

STAL: Frątczak – Mistrzyk, Jarosz, Janiszewski, Sobotka – Gębalski (84. Bukowiec), Waszkiewicz (56. Żyliński), Żołądź, Trąbka, Stelmach (79. Hirskyj) – Dziubiński (87. Trubeha). Trener Aleksiej TIERESZCZENKO.
ROZWÓJ: Golik – Mońka (67. Paszek), Szeliga (56. Gancarczyk), Czekaj, Gałecki, Łączek (84. Barwiński) – Tabiś (79. Kaletka), Wróbel, Płonka, Kowalski – Żak. Trenerzy Michał MAJSNER i Rafał BOSOWSKI.
Sędziował Paweł Kukla (Kraków). Widzów 250. Żółte kartki: Mistrzyk, Janiszewski – Gałecki, Kowalski.
Piłkarz meczu – Adrian GĘBALSKI.