Seria dobiegła końca

Emocji nie brakowało, goli – już tak. Kandydat do awansu po zaciętym meczu przerwał zwycięski marsz częstochowian.


To był mecz dobrych znajomych. Skra i Resovia idą pod rękę w walce o sprawiedliwość w aferze dopingowej w Pogoni Siedlce, domagając się walkowerów, pisząc odwołania i czekając obecnie na termin posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej PZPN, będąc zresztą reprezentowanym przez tę samą kancelarię prawniczą. Ponadto, świetnie kojarzą się obaj szkoleniowcy młodego pokolenia. Prowadzący częstochowian Paweł Ściebura, a także dowodzący rzeszowianami Szymon Grabowski to uczestnicy kończącej się właśnie edycji kursu na licencję UEFA Pro, po którym trenerski świat nie będzie miał już przed nimi granic.

Dobiegła końca wspaniała seria Skry, która tuż przed pandemią pokonała Elanę, a po wznowieniu rozgrywek odsyłała kolejno z kwitkiem Widzewa, GieKSę oraz „Stalówkę”. Tym razem zgarnąć pełnej puli (odkleić się od strefy spadkowej, zbliżyć do czołowej szóstki) rewelacyjna ekipa z „Lorety” nie zdołała, ale tak naprawdę to nie ona miała prawo odczuwać większy niedosyt. Ten towarzyszył zapewne rzeszowianom, którzy nadal mogą myśleć nawet o bezpośrednim awansie, ale odjechał im już Widzew, odjeżdża GKS, a na 2 punkty uciekła także Łęczna, która doczekała się przełamania. Resovia wciąż oczekuje z kolei pierwszej wygranej po pandemii. Prawdę powiedziawszy, to w jej poczynaniach było widać większe „chciejstwo”. W II połowie osiągnęła sporą przewagę, Skrze nie było łatwo o skonstruowanie akcji zaczepnej, ale w bramce mogła liczyć na bardzo dobrze dysponowanego Mateusza Kosa, który może nie zanotował nie wiadomo jak cudownych interwencji, ale był pewnym punktem zespołu. Sparował na poprzeczkę „główkę” Daniela Świderskiego, obronił uderzenie Świderskiego z ostrego kąta czy popisał się robinsonadą po „centrostrzale” Adriana Dziubińskiego.

Patrząc na to pod innym kątem, ocena tego remisu to też kwestia perspektywy. W I połowie bowiem bliżej objęcia prowadzenia była Skra. Już w 5 minucie Marcel Zapytowski kapitalnie odbił piłkę po „główce” Dawida Wolnego, wieńczącego centrę Krzysztofa Napory. 19-letni bramkarz spisał się też bez zarzutu po próbie Michała Kiecy w „krótki” róg. Częstochowianie stracili pierwsze po restarcie punkty, ale gdyby ktoś powiedział im, że w czterech kolejkach zdobędą ich 10, pewnie wzięliby to w ciemno i z niedowierzaniem.

Skra Częstochowa – Resovia 0:0

SKRA: Kos – Napora, Holik, Mesjasz, Gołębiowski – Zalewski, Olejnik (82. Kazimierowicz) – Kieca, Nocoń, Niedbała (69. Andrzejczak) – Wolny (59. Rumin). Trener Paweł ŚCIEBURA.

RESOVIA: Zapytowski – Geniec, Kubowicz, Domoń, Adamski – Płatek, Wasiluk, Kaliniec (84. Dziubiński), Hebel (90. Feret), Krykun (64. Hajduk) – Świderski (75. Antkowiak). Trener Szymon GRABOWSKI.

Sędziował Albert Różycki (Łódź). Żółte kartki: Płatek, Wasiluk.
Piłkarz meczu – Mateusz KOS.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus