Skra Częstochowa. Nie można się bawić, trzeba grać

Jakub Dziółka po ostatnim sparingu nie ukrywał rozczarowania postawą swoich podopiecznych.


Dwa ostatnie sparingi przed inauguracją sezonu wypadły znacznie poniżej oczekiwań trenera i kibiców Skry Częstochowa. O ile jeszcze dwa tygodnie przed startem Jakub Dziółka próbował znaleźć usprawiedliwienia porażki 1:4 z GKS-em Tychy, to po przegranej 1:2 próbie generalnej z GKS-em Jastrzębie nie krył rozczarowania postawą swoich podopiecznych.

– Jedyny plus to rzut wolny wykonany przez Przemka Sajdaka na początku meczu – mówi trener częstochowian. – Uderzenie z 20 metrów, nad murem w okienko mogło się podobać i dało nam prowadzenie oraz „paliwo” na dobrą grę przez 45 minut, bo w tym czasie wypracowaliśmy jeszcze kilka okazji bramkowych, ale zabrakło skuteczności przy ich finalizacji. Później były już jednak same minusy. Największy należy się nam za mental. Zapomnieliśmy, że fundamentem dobrego wyniku w piłce nożnej jest ambicja połączona z pokorą.

Uwierzyliśmy, że ten mecz już się wygrał, a następne sytuacje same się będą tworzyć. W konsekwencji oddaliśmy inicjatywę przeciwnikowi i przekonaliśmy się boleśnie, że w ten sposób nie można grać. Dostaliśmy kolejny raz nauczkę i mam nadzieję, że dotarło do nas wszystkich to co nas może czekać w meczach o punkty. W I lidze nie można się bawić tylko trzeba w niej grać i na każdym treningu pracować, żeby być do tego przygotowanym.

Odpowiedzialność za wyniki

Ostatni tydzień przed inauguracją, albo jak kto woli pierwszy mikrocykl meczowy sezonu 2022/23 zapowiada się więc pod Jasną Górą pracowicie.

– Rozliczanie i wyciąganie wniosków zacznę od siebie, bo to ja biorę odpowiedzialność za wyniki – dodaje szkoleniowiec Skry. – Muszę więc tak nastawić zawodników żeby być odpowiedzialni i skoncentrowani od pierwszego do ostatniego gwizdka. Wiem jaką pracę wykonaliśmy w okresie przygotowawczym i jestem pewien, że każdego zawodnika Skry stać na dobrą grę nie momentami, ale przez pełne 90 minut plus czas doliczony przez sędziego. Do tego dojdziemy tylko przez dobrą jakość treningu, bo to się przełoży na grę w meczach o punkty w 34 kolejkach, które przed nami.

Formowanie pierwszej jedenastki

Przed sztabem szkoleniowym Skry już niedługo czas, w którym będą musieli podać wyjściowy skład na piątkowy mecz z Ruchem Chorzów, a formowanie pierwszej jedenastki nieco się skomplikowało.

– Na pewno nasze plany pokrzyżowała kontuzja Piotrka Noconia, który na rozgrzewce przed meczem w Tychach padł jak ścięty – wyjaśnia opiekun „skrzaków”. – Pierwsze badania kontuzjowanego kolana wykazały uszkodzenie rzepki, ale więzadła są chyba całe.

W czwartek nasz kapitan ma jednak jeszcze kolejną wizytę u lekarza i wtedy powinniśmy poznać przybliżony czas leczenia. W trakcie spotkania z GKS-em Jastrzębie natomiast mocne uderzenie piłką w głowę z bliska zwaliło z nóg Barka Babiarza i stracił przytomność. Nie wiemy więc czy na piątek będzie gotowy do gry.

Jest w kim wybierać

– Kadrę mamy jednak szeroką i jest w kim wybierać. Zarys wyjściowej jedenastki na mecz z Ruchem mam już w głowie, choć kilka wątpliwości się ostatnio pojawiło. Chcemy je rozwiać, żeby na murawę w Chorzowie wyjść w najsilniejszym składzie i dobrze się zaprezentować, a przede wszystkim punktować.

Cel na ten sezon jest jasny – zostać w tej lidze oraz rozwijać zawodników i klub. To, że mamy najniższy budżet, albo że nie trenujemy i nie gramy u siebie na murawie w trakcie spotkań nie będzie miało żadnego znaczenia. Liczyć się będzie tylko to jak spisywać się będziemy w każdej akcji spotkania z rywalami i na tym się musimy skoncentrować – kończy Jakub Dziółka.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus