Skra Częstochowa. Osiem spotkań bez zwycięstwa

Skra przed debiutem w roli gospodarza na bełchatowskiej murawie.


To był krótki mikrocykl. Piłkarze Skry po pełnym emocji niedzielnym wieczornym meczu w Gdyni wrócili do Częstochowy około godziny 3.00 w środku nocy, ale nie mieli czasu na odespanie długiej podróży z koszmarami sennymi o VAR-ze. Trener Jakub Dziółka już na godzinę 11.30 wyznaczył bowiem poniedziałkowe zajęcia i od nich zaczęły się przygotowania do pierwszego występu bezdomnego beniaminka na „swoim” boisku… w Bełchatowie.

Dzisiaj o 18.00 na murawie GIEKSA Arena częstochowianie podejmą tam Chrobrego Głogów i wierzą w to, że w szóstym tegorocznym meczu przerwą wreszcie serial spotkań bez zwycięstwa, która trwa od 20 listopada i ma już osiem odcinków.

– Po meczu w Gdyni mogliśmy sobie wprawdzie mówić, że dobrze zagraliśmy, bo wyglądaliśmy naprawdę dobrze, mieliśmy sytuacje, a mecz był bardzo otwarty, ale wróciliśmy bez punktów, które musimy zdobywać, bo są nam potrzebne do utrzymania – stwierdził Krzysztof Napora.

– O spotkaniu z Arką można byłoby mówić dużo, ale generalnie trzeba powiedzieć, że były w nim szalone sytuacje w ogóle jak cały mecz. Graliśmy zupełnie jak nie my, to spotkanie było bardzo otwarte. Nie możemy sobie pozwalać na tego typu reakcje, że mamy bardzo dobrą okazję, a chwilę później tracimy bramkę. Sytuacja powtórzyła się, gdy strzeliliśmy gola na 2:2, potem mieliśmy moją dobrą okazję i od razu po kontrze straciliśmy gola. Analizowaliśmy to na spokojnie i wiem jedno, nie możemy popełniać takich błędów i grać tak bardzo otwartej piłki.

Dobrze się czują w pressingu

Przed meczem z Chrobrym, który dla odmiany ma za sobą serię ośmiu spotkań bez porażki, Skra myśli o powrocie na stare dobre tory. Z tą myślą częstochowianie ćwiczyli także wczoraj na bełchatowskiej murawie, zaliczając „trening zapoznawczy”, w którym uczestniczyli wszyscy zawodnicy i Jakub Dziółka ma pełnych wachlarz taktycznych możliwości.

– Dobrze czujemy się w pressingu i uważam, że wygląda to w naszym wykonaniu coraz lepiej – dodaje 32-letni wahadłowy, który w Gdyni strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie, wyrównując stan spotkania na 2:2.

– Nie możemy jednak popełniać takich błędów w obronie, jakie zrobiliśmy w Gdyni i musimy wykorzystywać swoje sytuacje. Ten pressing ostatnio wygląda naprawdę dobrze, chcemy tak grać, bo widzimy, że drużynom przeciwnym trudno się rozpoczyna akcje przy naszym skutecznym, wysokim podejściu. To powinien być nasz znak rozpoznawczy, ale w ślad za nim powinna jeszcze iść skuteczność.

Punkty są najważniejsze

– Powiem szczerze, że po moim trafieniu w meczu z Arką, gdy w 84 minucie doprowadziliśmy do wyniku 2:2, uwierzyliśmy w to, że możemy przełamać naszą serię spotkań bez zwycięstwa. Mieliśmy też następne sytuacje na zdobycie zwycięskiej bramki, między innymi także ja mogłem strzelić gola. Bardzo się więc z tego cieszyłem, bo miałem ostatnio trudniejszy okres, sprokurowałem niedawno karnego i na pewno trochę zeszło ze mnie ciśnienie. Ale skończyło się porażką.

Szkoda, bo punkty są najważniejsze i z tą myślą wyjdziemy na boisko w meczu z Chrobrym – kończy Krzysztof Napora.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus