Śląsk zatrzymał Wisłę

 

Drużyna z Płocka jechała do Wrocławia z zamiarem obrony pozycji lidera tabeli ekstraklasy. Piłkarze Radosława Sobolewskiego wygrali sześć ostatnich spotkań ligowych, a po raz ostatni zaznali goryczy porażki niemal dwa miesiące temu, kiedy to zostali na Dolnym Śląsku rozgromieni aż 0:5 w starciu z Zagłębiem Lubin. Po tamtym spotkaniu „Nafciarze” zajmowali dopiero jedenaste miejsce w ligowej klasyfikacji, a Śląsk był wówczas wiceliderem rozgrywek.

Przed spotkaniem we Wrocławiu sytuacja w tabeli była – dzięki świetne passie płocczan – zdecydowanie odmienna. Zespół Vitezslava Laviczki dopiero w poprzedniej kolejce, pokonując Arkę Gdynia, wrócił na zwycięską ścieżkę. Wcześniej wrocławianie nie wygrali żadnego z siedmiu kolejnych spotkań.

Ale mecz z Wisłą rozpoczęli z myślą zwycięstwa, bo od pierwszych minut byli drużyną konkretniejszą w ofensywie. Gola otwierającego wynik spotkania zawdzięczali jednak gospodarze niefrasobliwości rywala. W 17. minucie spotkania Jakub Wrąbel rzucił piłkę w kierunku Dominika Furmana. Ten zaś chciał rozpocząć szybki atak, ale się przeliczył. Zagrał do partnera zbyt lekko, a futbolówkę przejął Krzysztof Mączyński. Były reprezentacyjny pomocnik nie zastanawiał się zbyt długo. Zdecydował się na strzał z dystansu, a piłka otarła się po drodze o Alana Urygę. To zdecydowanie utrudniło interwencję golkiperowi „Nafciarzy”, który nie sięgnął strzału pomocnika Śląska. Futbolówka, zanim wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od słupka i gospodarze objęli prowadzenie.

Płocczanie mogli wyrównać w 34. minucie meczu. W pole karne z lewej strony wpadł Damian Michalski, ale Matusz Putnocky odpowiednio skrócił kąt i wybronił próbę lewego obrońcy Wisły. Co nie udało się gościom, udało się niedługo potem gospodarzom. Bardzo ładną akcję, a konkretnie dośrodkowanie Wojciecha Golli, strzałem w krótki róg wykończył Robert Pich, który bezkarnie wbiegł między dwóch obrońców rywala.

Od tego momentu wrocławianie nie forsowali tempa, ale nie mogli nie skorzystać z kolejnego prezentu, jaki sprawili im rywale, a konkretnie Jakub Wrąbel. Bramkarz Wisły przyjął piłkę przed polem karnym i wypuścił ją sobie zbyt daleko. Następnie, naciskany przez Przemysława Płachetę, popełnił błąd, z którego skorzystał Michał Chrapek. Pomocnik Śląska nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do pustej bramki.

W minucie spotkania Wrąbel nieznacznie odkupił winy broniąc groźne uderzenie Mateusza Cholewiak, a chwilę później Wisła zdobyła gola. Tym razem Furman zagrał kapitalnie do Michalskiego, który w tej sytuacji nie mógł się pomylić. To było jednak wszystko, na co wczoraj stać było „Nafciarzy”, którzy tym samym nie zdołali odzyskać pozycji lidera ekstraklasy.

 

Śląsk Wrocław – Wisła Płock 3:1 (2:0)

1:0 – Mączyński, 13 min (bez asysty), 2:0 – Pich, 42 min (asysta Golla), 3:0 – Chrapek, 62 min (bez asysty), 3:1 – Michalski, 78 min (asysta Furman).

ŚLĄSK: Putnocky – Broź, Golla, Puerto, Sztiglec – Łabojko, Mączyński – Pich, Chrapek (90. Gąska), Płacheta (83. Samiec-Talar) – Exposito (66. Cholewiak). Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Kajzer, Pawelec, Hołownia, Żivulić, Musonda, Szczepan.

WISŁA: Wrąbel – Stefańczyk, Marcjanik, Uryga, Michalski – Furman, Rasak – Kwietniewski (58. Garcia), Szwoch, Tomasik (86. Kuświk) – Ricardinho. Trener Radosław SOBOLEWSKI. Rezerwowi: Żynel, Sielewski, Zawada, Fojut, Ambrosiewicz, Stępiński.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 7706. Żółte kartki: Łabojko (17. faul), Pich (52. faul), Golla (68. faul), Chrapek (70. faul) – Furman (87. faul).
Piłkarz meczu – Krzysztof MĄCZYŃSKI.

 

Na zdjęciu: W starciu drużyn dwóch doświadczonych środkowych pomocników górą był Śląsk Wrocław Krzysztofa Mączyńskiego (z lewej).