Smutek, płacz, ale stypy nie było

Korespondencka własna z Moskwy

Po przegranej w serii karnych z Chorwacją, fani rosyjskiej reprezentacji podziękowali swoim piłkarzom za emocje, którzy ci dostarczyli im podczas tegorocznego mundialu.

Dodatkowa strefa kibicowania

Na ten mecz Rosja przygotowywała się od kilku dni. Atmosferę wielkiego wydarzenia dało się odczuć w stolicy kraju już od sobotniego poranka. W okolicach Placu Czerwonego pełno kibiców w wymalowanymi w barwy rosyjskiej flagi policzkami. I to obojętnie czy dotyczyło to kobiet czy mężczyzn, młodych czy starszych. Do tego do kupienia flagi. Po ile? – Po 200 i 300 rubli większe – tłumaczy sprzedająca.

Choć ćwierćfinałowe spotkanie rozgrywano w Soczi, to w Moskwie do starcia z Chorwatami przygotowywano się równie intensywnie, jak na południu kraju. Tym razem kibice mieli do dyspozycji nie jedną, a dwie strefy kibica. Ta pierwsza, największa w kraju organizatora mundialu, usytuowana jest niedaleko stadionu Łużniki. Od sobotniego meczu, do finałowego spotkania w niedzielę 15 lipca, będzie też „Fan Zone” tuż obok stadionu Spartaka.

Strefa kibica przy stadionie Spartaka będzie działała do zakończenia mistrzostw. Fot. Michał Zichlarz

– Kibice na kilku dużych ekranach będą mogli oglądać boiskowe wydarzenia. Do naszej strefy wejdzie około pięciu tysięcy kibiców – mówił jeden z setek wolontariuszy. Oprócz nich zgromadzono ogromne posiłki policji i OMON-u.
Przed wejściem każdego szczegółowo kontrolowano. Do strefy kibica nie można było nawet wnieść długopisu. „Omonowcy” z psami czuwali, by ktoś przypadkiem nie przeszmuglował jakiegoś materiały wybuchowego.

Wierzyły w wygraną

Galina i Maria do strefy kibica przy stadionie Spartaka, gdzie zainstalowane są cztery potężne ekrany, przyszły już kilka godzin wcześniej.

Maria i Galina (z prawej) wierzyły w wygraną „Sbornej” z Chorwacją. Fot. Michał Zichlarz

– Wygramy 2:1 – przekonywały panie. W swojej reprezentacji najbardziej wyróżniały dwójkę zawodników: napastnika Artioma Dziubę i znakomitego bramkarza Igora Akinfiejewa. Pytam jeszcze o selekcjonera Stanisława Czerczesowa podkreślając przy tym, że jest dość popularny w Polsce. Jednak akurat o nim panie nie mają wiele do powiedzenia.

10-letni Maksim przyszedł na mecz swojej reprezentacji z wymalowaną twarzą w barwy rosyjskiej flagi. Pytam go kto wygra wieczorny sobotni mecz. – Spartak – odpowiada. Tłumaczę, że chodzi mi o spotkanie reprezentacji.

10-letni Maksim to kibic reprezentacji Rosji i Spartaka. Fot. Michał Zichlarz

– A to wiadomo, Rosja! – rzuca chłopczyk.

Podziękowali swojej reprezentacji

Teraz gospodarzy nie ma już w kolejnej fazie mundialu. Po meczu jednak nie było wielkiego smutku czy żałoby. Wszyscy, czy to kibice w strefach kibiców czy telewizyjni komentatorzy dziękowali drużynie prowadzonej przez Czerczesowa za to czego dokonała na mundialu i za dostarczone emocje. – Wielu z nas nie wierzyło w ten zespół, a oni mało co nie zdobyli medalu. Brawo Stanisław, brawo piłkarze! – podkreślali telewizyjni goście.

W nocy, bo mecz Rosja – Chorwacja zakończył się kilka minut przed północą miejscowego czasu, ponownie zapełniła się ulica Nikolska w centrum stolicy, gdzie codziennie goszczą tysiące turystów, a przede wszystkim piłkarskich fanów. Świętowano do rana. O transport nie trzeba było się martwić, bo z soboty na niedzielę doskonale funkcjonujące moskiewskie metru działało do godziny 3 rano.