Wygrani i przegrani. Od obrony na zero po wyścig żółwi
WYGRANI…
1. Obrona na zero
Zabrzanie grają w tym sezonie niezwykle widowiskowo. Strzelają najwięcej goli w ekstraklasie. Siłą rzeczy sporo ich też jednak tracą. Wczoraj wreszcie defensywie Górnika udało się nie stracić bramki w wyjazdowym meczy, co zdarzyło się pierwszy raz w tym sezonie. Jeśli w pozostałych do końca spotkaniach „Górnicy” będą grali w tyłach z taką konsekwencją, to do Zabrzu, po prawie ćwierć wieku, ponownie zawitają europejskie puchary. Po raz ostatni zabrzanie występowali w kontynentalnych rozgrywkach w sezonie 1994/95.
2. Niemiecka solidność
Kto widział pierwszy mecz z udziałem Thomasa Daehne w naszej ekstraklasie, to łapał się za głowę i zadawał sobie pytanie: „skąd oni go wzięli?”. W lutowym meczu Wisła Płock – Górnik niemiecki golkiper sprezentował zabrzanom dwie bramki. Na szczęście dla niego skończyło się wtedy bez konsekwencji, bo „Nafciarze” wygrali, a trener Jerzy Brzęczek konsekwentnie stawiał i stawia na 24-letniego golkipera. Ten z tygodnia na tydzień prezentował się lepiej. W sobotę przyczynił się do remisu swojego zespołu z walczącym o mistrzostwo Polski „Kolejorzem”.
3. Ma na nich patent
Adam Frączczak chciałby grać z Arką co tydzień. Dlaczego? Bo wtedy miałby koronę króla strzelców w kieszeni. W pięciu ostatnich grach z jedenastką z Gdyni kapitan „Portowców” trafiał do siatki rywala aż siedem razy! Tradycji stało się też zadość i teraz. Wprawdzie najpierw nie wykorzystał karnego, ale „swojego” gola w końcu zdobył.
PRZEGRANI…
1. Końcówki Piasta
Jak policzył nasz specjalista od klubu z Gliwic red. Krzysztof Brommer, drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika straciła w tym sezonie 17 bramek w ostatnim kwadransie. Nie inaczej było niestety i tym razem. Gol stracony w samej końcówce spotkania przeciwko Sandecji na wyjeździe może mieć w konsekwencji opłakane skutki. Żeby tak nie było, to w decydujących grach piłkarze Piasta nie mogą tracić głowy w kluczowych momentach.
2. Co się z nim stało?
Adam Matuszczyk słynnie z solidności i rzetelności. Niedzielny mecz z Górnikiem kompletnie mu jednak nie wyszedł. Doświadczony pomocnik „maczał palce” przy obu straconych przez lubinian bramkach, a jego zachowanie przy pierwszym straconym golu, kiedy naciskany przez Szymona Żurkowskiego stracił piłkę na rzecz Marcina Urynowicza, wołało o pomstę do nieba!
3. Wyścig żółwi trwa
W której z lig trzy walczące o tytuł mistrzowski zespoły remisują, nie strzelając przy tym bramki? Wiadomo… Trafnie podsumowuje wszystko w swoim ligowym komentarzu red. Adam Godlewski (strona 7). Na tym „wyścigu żółwi” mogą skorzystać tylko inni, w tym głównie młoda drużyna Górnika.