Snajper z wahadła

Przemysław Oziębała, mający liczniku 81 występów w ekstraklasie, w której bronił barw Zagłębia Sosnowiec, Widzewa Łódź i Górnika Zabrze, bardzo szybko wkomponował się w drużynę III-ligowca z Tarnowskich Gór. Pozyskany latem 32-letni wychowanek Zielonych Żarki w siedmiu meczach rozegranych w zespole Krzysztofa Górecki zdobył 4 bramki, choć nie jest napastnikiem.

Transfer last minute

– Gra na prawej obronie, prawej pomocy lub lewej pomocy – wylicza trener Górecko. – Ustawiam go tam. gdzie jest najbardziej potrzebny drużynie i wszędzie spisuje się bardzo dobrze. Ważne jest także to, że charakterem pasuje do zespołu, a w klubie też szybko znalazł swoje miejsce, bo nie tylko gra, ale także pracuje z najmłodszą grupą dzieci. Jego transfer został ostatecznie potwierdzony na dwa dni przed inauguracją sezonu, a to dlatego, że na początku nie miałem go w planach transferowych. Nie wiedziałem, że w ogóle będzie taki temat. Kiedy się pojawił, od razu złapałem za telefon. Było co prawda kilka innych klubów, które też chciały pozyskać Przemka, ale wybrał naszą propozycję. Fizycznie wygląda świetnie. Jego walory motoryczne, szczególnie szybkość, którą nie odbiega od młodzieżowców, połączone z doświadczeniem, owocują golami.

Najlepsze przed nim

Dwa z nich strzelone tydzień temu w Brzegu zapewniły drużynie wyjazdowe zwycięstwo 3:2. Gdy w 84 minucie gospodarze objęli prowadzenie 2:1, Oziębała natychmiast – jak rasowy lewoskrzydłowy – zamknął akcję swojego zespołu i wyrównał, a w 3 minucie doliczonego czasu gry zadał decydujący cios. Strzał z 5 metra rzucił przeciwników na kolana. – Mam nadzieję, że najlepsze występy w barwach Gwarka dopiero przede mną, bo z meczu na mecz gramy lepiej, ale to, co się stało na stadionie w Brzegu, zapamiętam na długo – mówi Przemysław Oziębała. – Jest kilka spotkań, które lubię wspominać. Na przykład debiut w ekstraklasie, gdy mając 21 lat – jako zawodnik Zagłębia – wybiegłem na stadion Cracovii, albo pierwsza bramka, a nawet od razu dwie, gdy Widzew wygrał w Łodzi z Górnikiem Zabrze 2:1. Ale to było 10 lat temu.

W następnym sezonie zagrałem w 31 meczach I-ligowego Widzewa i strzeliłem 10 goli, a wyczyn ten powtórzyłem w sezonie 2016/17, jako zawodnik II-ligowego wówczas Rakowa Częstochowa. Nie ma jednak sensu wracać do tamtych wydarzeń. Teraz jestem w Gwarku, w którym szybko się zaaklimatyzowałem. W szatni spotkałem znajomych, bo ze Sławkiem Pachem 10 lat temu graliśmy razem w Zagłębiu, a Dawid Jarka czy Kamil Cholerzyński byli rywalami z boiska. Cieszę się też, że trener Krzysztof Górecko potrafi wykorzystać moje predyspozycje i nie jest ważne, po jakiej stronie boiska gram. Dobrze się czuję „na wahadle” i to jest moja pozycja.

Blisko do domu

W Tarnowskich Górach wykorzystano także trenerskie inklinacje Przemysława Oziębały. – Mam grupę dzieci, które jeszcze nie uczestniczą w rozgrywkach – dodaje zawodnik Gwarka. – Co prawda jestem dopiero w trakcie kursu trenerskiego UEFA B, ale nie jest to mój debiut w pracy szkoleniowca, bo w Zielonych Żarki, gdzie jestem też wiceprezesem, pomagałem w pracy z najmłodszymi. To, że Tarnowskie Góry są blisko moich rodzinnych stron, bo dojeżdżam około 50 kilometrów, też było ważne, gdy podejmowałem decyzję o związaniu się z Gwarkiem. Mogę być blisko domu, rodziny i robić to co jest moją pasją.

Ale najważniejsze jest to, żeby zespół, w którym teraz gram jak najlepiej spisywał się na boisku. Przed nami mecz z Zagłębiem II Lubin. U siebie gra się nam dość ciężko, bo dwa razy po strzeleniu gola zdarzyły się nam momenty dekoncentracji i straciliśmy punkty remisując 1:1 z Ruchem Radzionków oraz Lechią Dzierżoniów. Ze Ślęzą utrzymaliśmy już jednak prowadzenie i wierzę, że w sobotę też sięgniemy po zwycięstwo. Chcemy grać jak najlepiej i wygrywać, by zajmować jak najwyższe miejsce w tabeli, a o celu na ten sezon będziemy mogli mówić po rundzie jesiennej.

 

Na zdjęciu: Przemysław Oziębała (z lewej) nie miał większych problemów z wkomponowaniem się do nowego zespołu.