Stara gwardia i powiew młodości

W czołówce 55. Plebiscytu „Sportu” nie ma wielkich zaskoczeń. Większość miejsc w czołowej dziesiątce można było przewidzieć, choć pewnych niespodzianek nie zabrakło.


Triumf Roberta Lewandowskiego w naszym plebiscycie był oczywisty, ale przecież nie tylko najlepszy napastnik świata wziął w nim udział. Czytelnicy „Sportu” wyraźnie wskazali grono zawodników, którzy w minionych dwunastu miesiącach wyróżnili się na tle pozostałych. Na czołowych miejscach nie ma zaskoczeń. Biorąc pod uwagę pierwszą dziesiątkę, to śmiało można stwierdzić, że została ona zdominowana przez „starą gwardię” – czyli zawodników, którzy od wielu lat zajmują w niej miejsce. Drugie miejsce Piotra Zielińskiego – podobnie, jak triumf „Lewego” – również było do przewidzenia i „Zielu” na tej lokacie znalazł się zdeycdowanie, z dużą przewagą nad trzecim zawodnikiem.

„Fabian” najlepszym bramkarzem

Gracza Napoli doceniono przede wszystkim za występy w klubie. Pochodzący z Ząbkowic Śląskich piłkarz miał udaną rundę wiosenną, a jesienią tego sezonu w Serie A utrzymał ważną rolę, jaką odgrywa w Neapolu – czołowej drużyny włoskiej ekstraklasy, która prowadziła nawet w tabeli. Dorobek Zielińskiego z bieżących rozgrywek, to 5 goli i 5 asyst. To również zadecydowało, że czytelnicy to właśnie jemu przyznali drugie miejsce. Jesteśmy jednak przekonani, że gdyby „Zielu” lepiej grał w reprezentacji, na co go stać i czego bardzo chcemy, to jego strata do Lewandowskiego byłaby mniejsza.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Trzecie miejsce Łukasza Fabiańskiego, to najlepszy dowód na to, kogo kibice uważają za najlepszego polskiego bramkarza. „Fabian” od lat plasuje się w czołówce naszego plebiscytu i Wojciecha Szczęsnego pokonał w minionym roku bardzo, ale to bardzo wyraźnie. Zdobył niemal dwa razy więcej punktów od byłego kolegi z reprezentacji i tym bardziej szkoda, że w tym roku zrezygnował z występów w narodowych barwach. Jednocześnie głosujący dali takim wyborem wyraźny znak Paulo Sousie, który przecież mianował Szczęsnego pierwszym bramkarzem reprezentacji. Znak, co sądzą o wyborze Portugalczyka.

Kolejnym graczem „starej gwardii” w czołówce plebiscytu, również nie po raz pierwszy w karierze, okazał się Kamil Glik. To dowód zaufania i sympatii kibiców do tego zawodnika. Przecież zdarzały mu się błędy w reprezentacji, a drugą część roku spędził na zapleczu Serie A. Ale „Glikson”, w swoim stylu, „uwiódł” kibiców tym, co ma najlepsze. W meczu z Anglikami nie dał sobie w kaszę dmuchać. Pacyfikował Jacka Grealisha, nie pozwolił Kyle’owi Walkerowi sobą pomiatać. Został wówczas przez Anglików oskarżony o rasistowskie zachowanie. To tak absurdalne, że nawet nie warto tego komentować.

„Świder” najlepszy z młodych

Jan Bednarek i Grzegorz Krychowiak to kolejni i już ostatni przedstawiciele tej grupy piłkarzy, która w czołowej dziesiątce znalazła się nie po raz pierwszy. Pierwszy z wymienionych był solidny w klubie i w reprezentacji, a „Krycha”? Trzeba przyznać, że cieszy się niesłabnącą sympatią kibiców, choć w plebiscycie bywał już wyżej. Siódme miejsce oznacza, że kibice na pewno nie zapomnieli o tym, czego dopuścił się na Euro 2020 w starciu przeciwko Słowacji. Ale gdyby pamiętali tylko to, Krychowiak znalazłby się dużo dalej. Gracz Krasnodaru starał się zmazać plamę. W jakimś stopniu na pewno mu się to udało.

Najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem „nowej fali” w naszym plebiscycie okazał się Karol Świderski. Przede wszystkim za to, że świetnie spisywał się w meczach reprezentacji Polski. Warto dodać, że w tym roku żaden inny zawodnik nie rozegrał tylu spotkań w drużynie narodowej. „Świder” wystąpił 14 razy i zdobył 6 bramek. Z całą pewnością wiele punktów zawdzięcza napastnik PAOK-u Saloniki trafieniu zaliczonym w Tiranie, które praktycznie zapewniło am grę w barażach eliminacji katarskiego mundialu.

5 goli w drużynie narodowej w minionym roku strzelił Adam Buksa i właśnie to zapewniło mu czołową dziesiątkę. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że raczej niewielu czytelników śledzi poczynania naszego napastnika w Major League Soccer. Trzecim młodym zawodnikiem w czołowej dziesiątce okazał się Jakub Moder i w tym przypadku również pewni jesteśmy jednego.

„Dycha” dla gracza Brighton&Hove Albion, to bez wątpienia zasługa gola strzelonego na Wembley Anglikom. Ponadto był gracz Lecha ma to coś, że potrafi podobać się kibicom. Jeżeli nie będzie w przyszłości przeplatał tego niewytłumaczalnymi zagraniami, do czego ma tendencję, to z całą pewnością będzie piął się w górę klasyfikacji naszego plebiscytu.

„Kamyk” najlepszy z ekstraklasy

W pierwszej dziesiątce znalazło się zatem dwóch bramkarzy, dwóch środkowych obrońców, trzech środkowych napastników i trzech środkowych pomocników. Golkiperzy, wiadomo, zawsze w takiej klasyfikacji są obecni. Szczególnie o takich nazwiskach. Jeżeli chodzi o defensorów i graczy drugiej linii, to rzeczywiście znaleźli się w czołówce liderzy tych formacji w naszej reprezentacji. Napastnicy? Byli bardzo skuteczni. W drużynie narodowej Lewandowski, Świderski i Buksa strzelili w sumie 22 gole w 15 spotkaniach, a zatem o to, co z przodu zupełnie nie musimy się martwić.

Warto zauważyć, że w czołowej dziesiątce brakuje zawodników bocznych sektorów boiska, co może martwić i z czym reprezentacja Polski ma pewne problemy. Skrzydłowy Przemysław Frankowski, świetny po transferze do ligi francuskiej, zajął dopiero 12. miejsce, a boczny obrońca, czy też wahadłowy, Tomasz Kędziora, został sklasyfikowany na pozycji 16. Niżej od Jakuba Kamińskiego. Dlaczego tak się stało?

W gronie nominowanych nie znaleźli się m.in. Matty Cash, Kamil Grosicki, czy Kamil Jóźwiak. Pierwszy Polakiem jest od niedawna, drugi od niedawna na powrót gra w piłkę, a trzeci niemal cały rok w klubie przesiedział na ławce rezerwowych. W drużynie narodowej było z kolei bardzo różnie.

Wspomniany Kamiński to jedyny ze sklasyfikowanych w czołowej dwudziestce zawodników, który cały poprzedni rok spędził w ekstraklasie. Jakub Świerczok postanowił przenieść się z Piasta Gliwice do Japonii. Wydaje się, że właśnie to zadecydowało, że uczestnik Euro 2020 zajął przedostanie miejsce. Zaskakująco niskie, tym bardziej, że to przecież gracz z regionu, bliski naszym czytelnikom.

Podobne odczucia można mieć w przypadku 18. lokaty Łukasza Skorupskiego, choć tutaj zadecydowały pewnie inne czynniki. Mianowice pół meczu i gol wpuszczony z San Marino. Bramkarza Bolonii wyprzedził Damian Szymański, na co pozwoliła mu bramka na wagę remisu z Anglią, czyli w meczu, w którym miał… nie zagrać.

Na zdjęciu: Piotr Zieliński znalazł się za plecami Roberta Lewandowskiego w naszym plebiscycie. Gdyby lepsza była jego postawa w reprezentacji, na co ciągle czekamy, strata do absolutnego dominatora byłaby mniejsza.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus