Stworzeni do kamuflażu

Boiskowa specjalizacja czy uniwersalność? Eksperci wciąż spierają się, którego typu piłkarzy cenić należy wyżej. Wygląda a to, że w Sosnowcu postawili na ten drugi wariant. Latem i zimą kontrakty podpisywano przede wszystkim z graczami wszechstronnymi, którzy mogą grać na dwóch, trzech, a czasem i na czterech pozycjach. Jak na razie wychodzą na tym lepiej niż dobrze…

Żołnierze paru frontów
W ekipie Zagłębia naliczyliśmy takich zawodników jedenastu. Spośród nich mamy czterech nominalnych defensorów. Tomasz Nawotka, Żarko Udoviczić i Nuno Malheiro grali już w tym sezonie w dwóch formacjach – zarówno na pozycji bocznego obrońcy, jak i skrajnego pomocnika. Dodatkowo Portugalczyk może hasać swobodnie po obu stronach boiska. Do drugiej linii w razie potrzeby można przesunąć również Tymoteusza Puchacza, ale młodzian póki co konsekwentnie wciela się w rolę lewego defensora.

Piłkarze, którzy w pomocy poradzą sobie na każdej szerokości murawy? W Zagłębiu jest takich trzech. To Adam Banasiak, Callum Rzonca i Patryk Mularczyk. O ile jednak dwaj ostatni występują głównie w środku pola, o tyle Banasiak częściej ustawiany jest przy linii bocznej. Z roli środkowego pomocnika też wywiązuje się jednak bez zarzutu. Na dodatek zaczął trafiać z rzutów wolnych, co czyni go w sosnowieckim obozie jedną z najbardziej pożytecznych postaci.

Chłopaki z odzysku

Nie zawiodła włodarzy Zagłębia intuicja zimą, gdy zmienili pierwotnie podjętą decyzję i postanowili zatrzymać w drużynie dwóch zawodników, z którymi gotowi byli się pożegnać. Pierwszym z nich jest reprezentant Angoli, Alexander Christovao. Został i pokazał zupełnie nowe oblicze.

– Zauważyłem, że Alex potrafi wiele dać zespołowi nie tylko jako napastnik, ale też w roli bocznego pomocnika – oznajmił trener Dariusz Dudek, po czym ustawił zawodnika na prawej pomocy. Efekt? Świetna współpraca z wysuniętym napastnikiem, bramka i kilka kluczowych podań.

Drugi z „odzyskanych” to Rafał Makowski, który jesienią – występując jeszcze na pozycji defensywnego pomocnika – przeszedł mikrozawał serca. Zimą został wystawiony na listę transferową, a następnie przywrócony do łask. Uznano bowiem, że może rywalizować o miejsce na środku obrony, gdzie zaczynał przygodę z piłką. I słusznie. W tym półroczu okazał się bardzo potrzebny, gdy za kartki pauzowali dwaj podstawowi stoperzy – najpierw Arkadiusz Jędrych, potem Mateusz Cichocki.

Duet 2000+

W zamieszczonym obok rejestrze szeregujemy najbardziej wszechstronnych graczy Zagłębia. Kolejność nieprzypadkowa – decyduje spędzony na boisku czas. Granicę 2000 minut przekroczyli już dwaj zawodnicy. Prowadzi Nawotka, a tuż za nim plasuje się Konrad Wrzesiński. Prawdziwy fenomen, jeśli chodzi o wydolność i motorykę. Jego wartość podnosi również fakt, że – jako jedyny obok Nuno Malheiro – może grać na obu flankach obrony i pomocy. A gdy był piłkarzem Pogoni Siedlce, zdarzyło mu się zagrać nawet w ataku…

– Kiedy podpisujemy kontrakt, decydujemy się na zawodnika z myślą o konkretnej pozycji – zapewnia prezes klubu, Marcin Jaroszewski. – Gotowość do gry w innych sektorach boiska to oczywiście dodatkowy atut. Nie determinuje jednak naszej ostatecznej decyzji o angażu danego piłkarza.

Jak widać, tych dodatkowych atutów przy Kresowej mamy całkiem sporo. Awans do ekstraklasy już w pierwszym sezonie po kadrowej rewolucji? To byłoby coś. Zostały dwa kroki do wykonania. Pierwszy z nich w niedzielę w Chorzowie…