ME piłkarzy ręcznych. Schmid znokautował naszych. Polacy żegnają się z turniejem

W meczu Szwajcaria – Polska nie było miłej dla kibiców niespodzianki. Wiele wskazuje na to, że po swoim trzecim meczu w mistrzostwach Europy, we wtorek ze Szwecją, polski zespół pakuje walizki i wraca do kraju. Po piątkowej porażce ze Słowenią (23:26) w niedzielne popołudnie biało-czerwoni przegrali także ze Szwajcarią 24:31 i ich marzenia o awansie do kolejnej rundy turnieju w Szwecji, Austrii i Norwegii praktycznie zgasły.

Wybrańcy Patryka Rombla zagrali słabiej niż dwa dni wcześniej. Pewnie nie tylko dlatego, że w ich składzie zabrakło Przemysława Krajewskiego. Skrzydłowy Orlen Wisły doznał w piątek urazu kolana, który powinien skutkować przynajmniej 6-tygodniową przerwą w grze. W meczowej „16” zastąpił go niespełna 19-letni Michał Olejniczak z I-ligowego SMS-u Gdańsk.

Historia dla Helwetów

Absolutny debiutant w ME dwoił się i troił, rzucał się na największą gwiazdę Helwetów Andre Schmida, który mógłby być jego ojcem, ale 37-letni rozgrywający Rhein-Neckar Loewen był wczoraj nie do zatrzymania. Rzucał z wyskoku i z podłoża, trafiał po kontrze przez całe boisko… Nie mylił się na linii rzutów karnych, dogrywał na czyste pozycje partnerom – wszystko przy praktycznie biernej postawie polskiej obrony.

Nasz trener Patryk Rombel przez cały mecz nie zrobił nic, by kapitana rywali zatrzymać. A ten zdobył 15 bramek, prawie połowę całego dorobku swojego zespołu!

Polak nas bije

Czego nie da się niestety powiedzieć o polskim zespole. Podobnie jak ze Słowenią zaczął obiecująco, od prowadzenia 3:2, a w bramce popisywał się Adam Morawski. W 17 min. po przechwycie i samotnym rajdzie Macieja Majdzińskiego było jeszcze 7:6. To było jednak ostatnie prowadzenie biało-czerwonych w meczu. Od tego momentu sprawy w swoje ręce dosłownie wziął Schmid, a nasi znów zaczęli popełniać banalne błędy. W tym podając piłkę wprost w ręce przeciwnikom, a między opuszczone słupki trafił bramkarz Nikola Portner. Do szatni na przerwę nasi schodzili kręcąc głowami z niedowierzania – najpierw Majdziński zmniejszył dystans (12:13), ale co z tego, skoro przyglądali się, jak równo z końcową syreną Roman Sidorowicz (4 występy w młodzieżowej kadrze z orzełkiem) rzuca bramkę dla rywali!

Wiara szybko zgasła

Tak ich to przybiło, że w drugiej połowie nie potrafili się wstrzelić Szymon Sićko, Olejniczak i Arkadiusz Moryto. Szwajcarzy – a właściwie sam niezmordowany Schmid – uciekli już na 4 trafienia. Wiara na nagłe odwrócenie losów meczu, który miał być najłatwiejszy w tych mistrzostwach, tliła się gdzieś do 50 minuty i ładnej bramki Sićki (22:25), ale szybko zgasła. Polacy znów się zablokowali, łapali niepotrzebne (Sićko) lub „dziwne” (Moryto) wykluczenia i po pięciu kolejnych bramkach Helwetów, na które nie potrafili odpowiedzieć, byli na łopatkach.

Na zaciągniętym hamulcu

Wtorkowy mecz z reprezentacją „Trzech koron” będzie ich pożegnaniem z mistrzostwami, przed którymi mało kto dawał im szanse na wyjście z grupy, ale akurat ze Szwajcarami mieli bić się do ostatniej piłki. Tak się nie stało – pocieszające tylko, że doświadczenia nastolatka Olejniczaka i niewiele starszych Moryty, Majdzińskiego, Sićki, Piotra Jarosiewicza czy Krystiana Bondziora zaowocują ze znacznie lepszym skutkiem na kolejnych imprezach. Im się przynajmniej chce, ich bardziej „doświadczeni” koledzy – Kamil Syprzak, Piotr Chrapkowski, Rafał Przybylski, Antoni Łangowski – grają na „zaciągniętym hamulcu” albo praktycznie wcale.

W drugim niedzielnym spotkaniu w hali Scandinavium Szwecja przegrała ze Słowenią 19:21, co pozwala Polakom zachować matematyczne szanse awansu – jeżeli we wtorek wygrają z podrażnionymi współgospodarzami… 10 bramkami, a Słoweńcy pokonają Szwajcarię, nasi zajmą 2. miejsce w grupie. Ot taka matematyka fantastyczna…

Szwajcaria – Polska 31:24 (14:12)

SZWAJCARIA: Portner 2 – Schmid 15, Meister 1, Rubin 2, Svajlen, Lier 5, Sidorowicz 3, Raemy 1, Roethlisberger, Kuettel, Tominec, Gerbl 1, Milosevic 1. Kary: 10 min. Trener Michael SUTER.
POLSKA: A. Morawski, M. Kornecki – Olejniczak 2, Sićko 5, Majdziński 4, Łangowski 1, Pilitowski, Syprzak, Moryto 3, Jarosiewicz 1, Kondratiuk 1, M. Gębala 3, Przybylski 2, Bondzior, Dawydzik, Chrapkowski 2. Kary: 8 min. Trener Patryk ROMBEL.

Sędziowali: Radojko Brkić i Andrei Jusufhodzi (Austria). Widzów: 8061.