Tak się rozpada Wisła…

Wczorajsza konferencja nowych władz Wisły była punktem kulminacyjnym w tym tygodniu. Rano nominację na prezesa przyjął Rafał Wisłocki, powołano też nową radę nadzorczą.

Leśnodorski pociąga za sznurki

Po nowym rozdaniu w Wiśle dużą rolę odgrywać będzie Bogusław Leśnodorski. A Rafał Wisłocki w roli prezesa szykuje spółkę do kolejnej sprzedaży.

Nowy prezes Wisły, Rafał Wisłocki. Fot. Bartek Ziółkowski/400mm

Przewodniczącym został Łukasz Przegon, który od listopada starał się prześwietlać finanse piłkarskiej spółki. Radę uzupełniają Kazimierz Lenczowski z rady seniorów i Piotr Pątko, który jest przedstawicielem biznesu i Wisła socios. Ale za sznurki pociągać będzie Leśnodorski. Były prezes Legii dostał rozległe upoważnienia. Będzie negocjował z piłkarzami, PZPN i wie też o rozmowach z potencjalnym inwestorem. Sam też ma kogoś, kto Wisłą jest poważnie zainteresowany.

Sarapata jak kamień w wodę

Co najważniejsze – ludzie z Towarzystwa Sportowego są przekonani, że odzyskali Wisłę. Nieoficjalnie przekonują, że Adam Pietrowski w trakcie dwóch tygodni, gdy pełnił obowiązki prezesa nie podjął żadnych decyzji, które miałyby wpływ na bieżące działanie klubu.

– Nie możemy jeszcze o umowie dużo mówić, bo to może być elementem sporu, ale stoimy na stanowisku, że ta umowa nie wywarła skutków prawnych. Kontrahenci nie wpłacili złotówki, ani później kwoty 12,2 mln. Ponadto do dnia kolejnego nie wpłynęło potwierdzenie dokonania owej płatności. Wciąż pracujemy z kancelariami nad rozwiązaniem tej sprawy, a mamy zapewnienia, że wydanie inwestorom dokumentów akcji nie ma żadnego znaczenia prawnego – mówi Michlowicz.

Trudno jednak stwierdzić, czy Mats Hartling coś jeszcze kombinuje, bo nie ma z nim kontaktu. Podobnie jak z Marzeną Sarapatą, która listownie powiadomiła TS o rezygnacji z roli prezesa stowarzyszenia i.. przepadła.

Zarząd zarobił

Początek konferencji był obiecujący, padło trochę liczb i trochę konkretów. Łukasz Kwaśniewski przyznał, że dług klubu wynosi obecnie 24 mln złotych, a zobowiązania przeterminowane – 12 mln zł. – Kwota 24 milionów nie uwzględnia cesji, które wynoszą około 16,5 mln zł – mówi Kwaśniewski. A to oznacza, że dług spółki piłkarskiej wynosi 40 milionów złotych, czyli tyle ile przewidywano w najczarniejszych scenariuszach. Miesięczne utrzymanie zespołu to koszt 1,2 mln zł. W sytuacji więc, gdy klub nie ma pieniędzy – dług rośnie miesięcznie o 1,2 mln. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że pieniędzy nie ma. Na koncie spółki jest obecnie 51 tysięcy złotych.

Wyraźnie można było wyczuć, że nowi ludzie Wisły otwarcie mówią głównie o błędach poprzedników.

Poinformowano, że w minionym roku zarząd klubu pobrał wynagrodzenia w wysokości 910 tysięcy złotych, ale całość nie została wypłacona. Już po konferencji dowiedzieliśmy się, że na konta członków zarządu trafiła ogromna większość tej kwoty. To był dodatkowy balast dla finansów Wisły, które przecież z tygodnia na tydzień były w coraz bardziej opłakanym stanie. Teraz chociaż ta pozycja w budżecie będzie mniejsza. Wisłocki zapowiedział, że będzie pracował za darmo. – W sytuacji, gdy w klubie brakuje na pensje dla piłkarzy nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.

Przerażający dziennikarze

32-latek bierze na siebie spory ciężar, bo jako prezes zarządu odpowiada za to, co się dzieje w klubie, a przecież Wisła jest już na skraju. Zanim podjął decyzję konsultował się z prawnikami z kancelarii Bogusława Leśnodorskiego i został uspokojony, że w jego przypadku ryzyko nie jest wielkie. Ale i tak przed nim mnóstwo pracy. Na dzień dobry musi odzyskać licencję, a pomoże mu w tym Leśnodorski. – Rozmawiałem na ten temat z Łukaszem Wachowskim z PZPN i dobrze wiemy, co trzeba zrobić, by Wisła odzyskała licencję. Pan Leśnodorski ma nasze pełnomocnictwo na rozmowy z PZPN. Wiemy ile pracy przed nami, by odzyskać licencję, a jeszcze więcej, by 7 lutego Wisła rozegrała mecz ligowy – tłumaczy Wisłocki.

Było sporo konkretów i trochę nadziei, ale nie w każdej kwestii. Łukasz Kwaśniewski i Szymon Michlowicz nie chcieli wprost odciąć się od środowisk kibolskich. Kwaśniewski zapewnił jedynie, że w tej chwili ludzie z Sharksów nie mają wpływu na działanie klubu, ale nie zabrzmiało to wiarygodnie. Poruszono też kwestię siłowni, która od 31. grudnia nie jest już wynajmowana Pawłowi M. pseudonim „Misiek”. Siłownia szybko znalazła nowego najemcę, ale równie szybko okazało się, że sprawa wygląda podejrzanie, a kobieta, która miała się tym zająć ma równie szemranych znajomych. Jeszcze przed południem zrezygnowała, a Michlowicz zasugerował, że zrobiła to dlatego, bo… wystraszyła się dziennikarzy.

Warto jednak pamiętać, że po części to ci ludzie są odpowiedzialni za upadek Wisły. Oczywiście, spółką piłkarską sterowała Marzena Sarapata. W TS też była prezesem. A reszta zapomniała, że warto byłoby kontrolować poczynania jej i Damiana Dukata.

Zoran Arsenić odchodzi, zaraz kolejni

Chorwat złożył wczoraj w PZPN wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu i nie zagra już w Wiśle. W tą samą stronę idzie kilkunastu innych piłkarzy Białej Gwiazdy.

Wezwania do zapłaty w ostatnich dniach złożyło łącznie 15 zawodników. W pierwszej turze są Martin Kostal, Dawid Kort, Tibor Halilović, Marko Kolar, Jakuba Bartkowskiego i Vullnet Basha. Oni praktycznie na dniach będą mieli prawo wypowiedzieć umowę.

Fot. Bartek Ziółkowski/400mm

Nieco na wcześniejszym etapie tej procedury są Jakub Bartosz, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok, Mateusz Lis, Rafał Boguski, Marcin Grabowski i Michał Buchalik – poinformował członek zarządu TS Wisła Łukasz Kwaśniewski.
Tej ucieczki nie da się już zatrzymać. – Jestem w kontakcie z trenerem Maciej Stolarczykiem, natomiast z piłkarzami rozmawia obecnie Dariusz Leśnodorski, który ma pełnomocnictwo zarządu do tych rozmów – mówi Wisłocki.

Wisła w prokuraturze

Jeden z krakowski adwokatów, Michał Piech złożył wczoraj w krakowskiej prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marzenę Sarapatę i innych ludzi rządzących Wisłą.

– Moje zawiadomienie jest dość krótkie, ale wydaje mi się, że dotyczy najistotniejszych kwestii. Wczoraj usłyszałem, że prokuratura tylko przygląda się sytuacji, co dla mnie jest kompromitacją. W tego typu sytuacjach prokuratura ma obowiązek działania z urzędu, a do tej pory nie zrobiono nic. Płacimy podatki, a prokuratura m obowiązek działać w tego typu sytuacjach – mówi Piech.

– Nie mogę uwierzyć, że w ciągu kilku lat klub, który jak równy z równym grał z mocnymi europejskimi klubami teraz stoi na skraju bankructwa. Czytam informacje prasowe i dowiaduję się, że z kasy klubu zginęło około 25 mln zł. Gdzie są te pieniądze? Wszyscy piszą o tym, a nikt nie chce zrobić nic konkretnego. Jestem kibicem, uwielbiam Wisłę, zawsze jej kibicowałem. Wczoraj dowiedziałem się, że zawieszona została licencja. Zaraz Wisła skończy jak Widzew… Przecież to byłby dramat – dodaje.

W piśmie pisze o podejrzeniu popełnienia kilku przestępstw. Pierwszy dotyczy działania na szkodę klubu piłkarskiego przez doprowadzenie do zadłużenia na kwotę ok. 40 mln zł. Drugi mówi o nieudolnej próbie sprzedaży klubu, która naraziła klub na znaczną szkodę majątkową. Trzeci mówi o tym, że Marzena Sarapata w pierwszej kolejności spłacała długi wobec samej siebie i swojego męża. W czwartym ludzie z zarządu i rady nadzorczej określani są jako grupa przestępcza, która doprowadziła klub do ruiny. W kolejnym mowa o niedotrzymaniu obowiązków narzuconych, a w szóstym o możliwości popełnienia kradzieży przez Sarapatę i jej ludzi 25 mln zł.

– Oparłem się na informacjach prasowych. Dowodów nie mam, bo nie miałem nic wspólnego z osobami, które zarządzały klubem. Zebrałem szereg artykułów i wysłałem je w formie powiadomienia. W piśmie na świadków zawnioskowałem biznesmenów, którzy pożyczyli klubowi prawie 10 mln zł. Na świadka zawnioskowałem też Zbigniewa Bońka jako osobę najbardziej kompetentną jeśli chodzi o sprawy związane z licencjami itd. Prezes powiedział niedawno, że kilkakrotnie kontaktował się z panią Sarapatą i mówił jak powinna wyglądać sprzedaż klubu – tłumaczy Piech.