To będzie zupełnie inny Górnik

Dariusz LEŚNIKOWSKI: Podczas piątkowego spotkania w Karwinie z uwagą oglądaliśmy Rafała Wolsztyńskiego i Konrada Nowaka. Z wiadomych powodów – rekonwalescenci. Dwa słowa na ich temat?
Marcin BROSZ: – Po 10 miesiącach przerwy ci chłopcy dają z siebie maksa, ale… na razie nie oczekujmy od nich zbyt wiele. Oni muszą się znów przyzwyczajać do murawy, do poruszania po boisku w trakcie gry. Każdy, kto miał tego typu uraz, doskonale wie, że pierwsza myśl zawsze dotyczy tego, czy… noga znów nie ucieknie. Dlatego w ich wypadku cieszymy się najbardziej z tego, że są z nami, że z każdym treningiem są bliżej dyspozycji sprzed urazów. Taki mecz, jak ten w Puńcowie, to dla nich „wartość dodana”.

Jak pan ocenia debiut Jesusa Jimeneza u boku Igora Angulo?
Marcin BROSZ: – Te dwie sytuacje z ich udziałem, które jeszcze mam przed oczami, pokazują, że zmierzamy w dobrym kierunku; takim, jaki sobie wyobrażaliśmy, ściągając Jesusa: mówię o dobrej współpracy między Hiszpanami. Ale – nie ukrywajmy – musi to potrwać. Pamiętamy początki Igora, pamiętamy początki Daniego – też potrzebowali nieco czasu, by pokazać to wszystko, co potrafią.

Co z Arminem Pjetrovicem?
Marcin BROSZ: – Przyjechał na testy, potrenował trochę z nami, umówiliśmy się, że zobaczymy go w piątkowym test-meczu. Nie stracimy go z oczu. Ale… zawsze byłem zwolennikiem zasady: obrcokrajowiec musi być zdecydowanie lepszy od Polaka, by na niego postawić.

To był pierwszy mecz Górnika bez Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora. No i paru elementów przez nich gwarantowanych brakło w waszej grze…
Marcin BROSZ: – Odeszło dwóch reprezentantów Polski. Na pewno więc nie uda się nam znaleźć ich następców w kategorii „jeden do jeden”. Najprawdopodobniej trzeba będzie znaleźć… nowy pomysł na Górnika. Ten z minionego sezonu był bardzo specyficzny, Rafał i „Kądzi” idealnie nam do niego pasowali. Teraz układamy zespół pod profil piłkarzy, których mamy do dyspozycji. Zapewne zmienimy też sposób grania, sposób budowania akcji i ich finalizowania. Już po spotkaniu z Trzyńcem widać, że w nowym sezonie to będzie zupełnie inny Górnik. Ale jedno mogę obiecać: to wciąż będzie Górnik, na którego warto będzie przychodzić, który zagwarantuje widzom odpowiednią dawkę emocji!