Tour de France. Etap dla Kwiatkowskiego!

Po kapitalnej, wspólnej z Richardem Carapazem, ucieczce polski kolarz wygrał – po raz pierwszy w karierze – odcinek „Wielkiej pętli!



Grupa Ineos Grenadiers, która w związku z niedyspozycją, a następnie z wycofaniem się z wyścigu Egana Bernala, przegrała rywalizację o najwyższe cele na tegorocznej „Wielkiej pętli” i musiała zmienić priorytety, aby nie wyjechać z Francji z pustymi rękoma. Dlatego też w trzecim tygodniu rywalizacji jej kolarze postanowili powalczyć o etapowe zwycięstwo. Bez powodzenia, we wtorek i w środę, próbował Richard Carapaz.

W czwartek Ekwadorczyk również zabrał się do ucieczki, ale dla nas najważniejsze było to, że w odjeździe, który początkowo liczył sobie ok. 30 zawodników, znalazł się Michał Kwiatkowski. Polak, który dzień wcześniej odpoczywał i stracił do zwycięzcy ponad pół godziny, nie musiał już zajmować się holowaniem wspomnianego Bernala i po raz pierwszy od kilku startów w Tour de France mógł powalczyć o coś dla siebie.

Dwie pieczenie na jednym ogniu

„Kwiato” na kilku wcześniejszych etapach pokazał, że jest w formie, co wczoraj się potwierdziło. To był trudny, górski odcinek, ale we wspomnianej licznej ucieczce Polak radził sobie bardzo dobrze. Na poszczególnych podjazdach – w sumie było ich aż sześć – kwota harcowników jadących na czele sukcesywnie malała. W efekcie z przodu zostało ich tylko czterech.

Kwiatkowski i Carapaz, a także Marc Hirschi i Pello Bilbao. Szwajcar, który na tegorocznym wyścigu wygrał już jeden z etapów, podczas zjazdu z Col des Saisies nie zmieścił się w zakręcie i się przewrócił. Próbował następnie gonić współtowarzyszy ucieczki, ale nie niwelował strat i wkrótce zdał sobie sprawę, że kolejnego odcinka nie wygra.

Tymczasem pomiędzy prowadzącą trójką, a grupą liderów zrobiło się już ponad osiem minut przewagi. Pomiędzy grupami jechały jeszcze niedobitki wcześniejszej ucieczki, ale maruderzy również mogli zapomnieć o triumfie na etapie.

Kluczowym momentem odcinka był niezbyt długi, ale sztywny podjazd pod Montee du Plateau des Glieres. Kwiatkowski i Carapaz cały czas jechali przed Bilbao, dyktując niezłe tempo, i w końcu urwali Hiszpana. Następnie kolarze Ineos Grenadiers świetnie współpracowali, bo mieli do upieczenia aż dwie pieczenie na jednym ogniu.

Zwycięstwo etapowe i koszulkę dla najlepszego górala. Logika nakazywała sądzić, że pierwsza z nich przeznaczona jest dla Kwiatkowskiego, a druga dla Carapaza. Na szczycie ostatniej górskiej premii Polak i Ekwadorczyk mieli ponad minutę przewagi nad Hiszpanem, który z pogoni zrezygnował. Stało się jasne, że przegrać brytyjska ekipa tego etapu już nie mogła.

Razem na mecie

Dwójka kolarzy Ineos Grenadiers, niezagrożona, jechała do mety. Ostatni podjazd, już niekategoryzowany, prowadził na… Kwiatowe Wzgórze, co mogliśmy traktować za dobrą wróżbę przed finiszem. Ciągle jednak towarzyszyła nam niepewność, bo nie mogliśmy wiedzieć, czy kierownictwo brytyjskiej drużyny podjęło jakieś decyzje odnośnie końcówki odcinka.

Podczas niespełna 10-kilometrowego zjazdu do mety Polak i Ekwadorczyk rozmawiali między sobą i ustalili, że nie będą się ścigać o etapowe zwycięstwo. Fetować, klepiąc się po plecach, etapowy sukces zaczęli już kilometr przed metą. Te ostatnie tysiąc metrów przed kreską pokonali jadąc już bardzo wolno, ciesząc się i pozdrawiając kibiców. Na metę wpadli, nie bacząc specjalnie na to, gdzie znajduje się kreska, praktycznie razem, obejmując się rękoma. Ale to koło Michała Kwiatkowskiego było nieznacznie z przodu i w ten sposób „Kwiato” wygrał swój pierwszy w karierze etap „Wielkiej pętli”!

Dość daleko za plecami Kwiatkowskiego i Carapaza trwała walka w czołówce klasyfikacji generalnej. Kilku kolarzy atakowało. Najważniejsze, choć dużo mniej ważne w takim dniu, jak wczorajszy, było to, że nastąpiło kilka przetasowań na miejscach od 5 do 8. Ciągle jednak niezagrożony po zwycięstwo w wyścigu zmierza Primoż Roglić.


6
Etapowych
zwycięstw mają na swoim koncie polscy kolarze w historii startów w Tour de France. W 1993 roku zaczął Zenon Jaskuła. W latach 2014-15 trzy odcinki padły łupem Rafała Majki, a w 2017 roku najlepszy okazał się Maciej Bodnar. Wczoraj do tego grona dołączył Michał Kwiatkowski.


Powiedział za metą

Michał KWIATKOWSKI: – To był niesamowity dzień dla nas. Nigdy go nie zapomnę. Przeżyłem w kolarstwie wiele, odniosłem sporo sukcesów, ale to było coś niesamowitego. To coś niewyobrażalnego, aby na takim wyścigu etap skończył się właśnie w taki sposób. Podwójne zwycięstwo smakuje jeszcze wspanialej. Widziałem, kiedy przewrócił się Marc Hirschi, który walczył z Richardem na górskich premiach. Zdążyłem przed nim wyhamować. Chcę pozdrowić Egana Bernala. Mam nadzieję, że wkrótce poczuje się lepiej. Wieczorem na pewno trochę poświętujemy ten sukces, choć przed nami jeszcze kilka dni do końca rywalizacji.




18. etap (Meribel – La Roche sur Foron, 175 km)
1. Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers) 4.47:33, 2. Richard Carapaz (Ekwador, Ineos Grenadiers) – ten sam czas, 3. Wout van Aert (Belgia, Jumbo-Visma) +1:51, 4. Primoż Roglić (Słowenia, Jumbo-Visma), 5. Tadej Pogaczar (Słowenia, UAE Emirates) – obaj +1:53, 6. Richie Porte (Australia, Trek-Segafredo), 7. Enric Mas (Hiszpania, Movistar), 8. Mikel Landa (Hiszpania, Bahrain-McLaren), 9. Damiano Caruso (Włochy, Bahrain-McLaren), 10. Tom Dumoulin (Holandia, Jumbo-Visma) – wszyscy +1:54.

Klasyfikacja generalna
1. Roglić 79.45:30, 2. Pogaczar +57, 3. Miguel Angel Lopez (Kolumbia, Astana) +1:27, 4. Porte +3:06, 5. Landa +3:28, 6. Mas +4:19, 7. Adam Yates (W. Brytania, Mitchelton-Scott) +5:55, 8. Rigoberto Uran (Kolumbia, EF Pro Cycling) +6:05, 9. Tom Dumoulin (Holandia, Jumbo-Visma) +7:24, 10. Alejandro Valverde (Hiszpania, Movistar) +12:12, 28. Kwiatkowski +1:55:53.



Na zdjęciu: Rozegrali to fantastycznie. Michał Kwiatkowski (z prawej) i Richard Carapaz w taki sposób wjechali na metę wczorajszego etapu TdF. Koło Polaka było nieznacznie z przodu!

Fot. PAP/EPA