Tour de Pologne. Rosjanin pod samiuśkimi Tatrami

Przed rozpoczęciem ostatniego etapu Tour de Pologne nic nie było przesądzone. Zwycięzca czwartkowego odcinka i lider wyścigu, Duńczyk Jonas Vingegaard, miał zaledwie 2 sekundy przewagi w klasyfikacji generalnej nad Rosjaninem Pawłem Siwakowem i 4 sekundy zapasu nad Australijczykiem Jai’em Hindly’m. Przed startem etapu właściciel żółtej koszulki przyznał, że obronić pozycję lidera będzie bardzo trudno, ale wraz z kolegami z drużyny Jumbo-Visma zrobi wszystko, aby wygrać cały 76. Tour de Pologne.

Sytuacja wyglądała tak, że co najmniej kilkunastu kolarzy mogło myśleć o zwycięstwie w całym wyścigu. Nawet 12. w generalce Ion Izaguirre, który wygrał w Polsce w 2015 roku. Jego grupa, Astana, a także ekipa Rafała Majki, czyli Bora-hansgrohe, miały na dwóch dużych i jednej małej rundzie wokół Bukowiny Tatrzańskiej atakować. Najpierw jednak uformowała się 14-osobowa ucieczka. Znaleźli się w niej walczący bezpośrednio o triumf w klasyfikacji generalnej, Tomasz Marczyński i Simon Geschke, Niemiec z grupy CCC Team. Tymczasem drużyna Ineos wypuściła do ucieczki Michała Gołasia. Po to, aby kontrolował sytuację.

Marczyński nie dał rady

Marczyński przegrał z Geschke’m pierwszą górską premię, ale na dwóch kolejnych był już górą. Wszystko jednak dla zawodnika grupy Lotto Soudal posypało się, kiedy rozpoczął się drugi podjazd pod Ścianę Bukovina w Gliczarowie. Wówczas zarówno w ucieczce, jak i w peletonie zaczęły dziać się niezwykle ważne rzeczy w kontekście zwycięstwa etapowego, jak i w całym wyścigu. Nieco wcześniej, na zjeździe, na atak z ucieczki, której przewaga oscylowała wokół 2 minut, zdecydował się Matej Mohorić.

W pierwszej chwili – do mety pozostawało 60 kilometrów – akcja Słoweńca, który nie liczył się w walce o generalkę, wyglądała na karkołomny akt desperacji kolarskiego wariata. Samotna szarża po tatrzańskich podjazdach bywała już na tym wyścigu zabójcza, tymczasem Słoweniec nic sobie z tego nie zrobił i zaczął budować solidną przewagę. Marczyński z kolei osłabł na wspomnianym podjeździe, gdzie do zdobycia była podwójna ilość punktów na premii specjalnej im. Joachima Halupczoka.

Geschke zameldował się tam i tracił do Polaka w klasyfikacji dla najlepszych górali już tylko 2 punkty, mając w perspektywie jeszcze jedną szansę na zdobycie „oczek”. Udało mu się to i odebrał Polakowi magentową koszulką najlepszego górala.

Nie tylko nasz zawodnik miał kłopoty na Ścianie Bukovina. Mocna praca Astany, poparta pomocą Bory-hansgrohe, spowodowała, że problemy zaczął mieć lider wyścigu. Mocniej pociągnął Rafał Majka i Jonas Vingegaard puścił koła najgroźniejszych rywali. W tym momencie, a do mety pozostało 50 km, stało się jasne, że młody Duńczyk wyścigu w tym roku nie wygra.

Piękna szarża Słoweńca

Najpoważniejszym kandydatem do triumfu został, z urzędu, wicelider, czyli Siwakow. Na trzeciej wspinaczce pod Ścianę Harnaś w Rzepiskach wielu kolarzy próbowało atakować. Od grupy liderów oderwała się czwórka niżej sklasyfikowanych zawodników, która starała się pracować dla swoich liderów. Mocno jechał Paweł Poljański, z tyłu atakował Davide Formolo, klubowi koledzy Majki.

Grupę rozerwać starała się też Astana czy ekipa Sunwebu, ale drużyna Ineos, w osobie przede wszystkim Tao Geoghegana Harta, a także samego Siwakowa, nie pozwalała na zbyt wiele. Zgodę na odjazd dostali Poljański, Neilsson Powless z grupy Jumbo-Visma, czy niestrudzony na tym wyścigu Etiopczyk Tsgabu Grmay, ale oni nie zagrażali wirtualnemu liderowi. Wraz z Gianlucą Brambillą, Włochem z ekipy Trek-Segafredo, próbowali gonić Mohoricia, ale Słoweniec jechał kapitanie.

Na podjazdach nie tracił, a na zjazdach nawet nadrabiał i jego zapas nad pościgiem wynosił około minuty. Na 24 kilometry przed metą wygrał ostatnią górską premię na tegorocznym wyścigu. Następnie miał do pokonania dwa krótsze, ale sztywne podjazdy, z którymi poradził sobie wybornie. Tymczasem w grupie liderów tempo było raczej spokojne. Albo rywale Siwakowa już stracili nadzieję, że będą w stanie oderwać się od Rosjanina, albo też czekali na ostatni podjazd, niespełna 4-kilometrową wspinaczkę do mety. Jeżeli Rafał Majka, Ion Izaguirre, Jai Hindley i inni wybrali drugą opcję, to popełnili błąd.

Tylko i aż 16 sekund

Mohorić samotnie, po blisko 60-kilometrowej szarży na solo, wygrał etap w Bukowinie Tatrzańskiej. To był piękny atak 24-latka z grupy Bahrain-Merida, którego największym sukcesem w karierze jest wygrany odcinek zeszłorocznego Giro d’Italia. Słoweniec triumfował z przewagą niespełna minuty nad Powlessem. Poljański, najlepszy wczoraj z Polaków, finiszował piąty.

A Paweł Siwakow nie dał się zgubić, choć rzeczywiście na ostatnim podjeździe niektórzy kolarze próbowali oderwać się z grupy liderów. Nie mieli jednak na tyle sił i zawodnik grupy Ineos minął linię mety wraz z najgroźniejszymi rywalami, a w tym gronie znalazł się Rafał Majka.

Kolarz z Zegartowic nie poprawił swojej pozycji w klasyfikacji generalnej, bo wszyscy ci, którzy go wyprzedzali, za wyjątkiem lidera, przyjechali w tej samej grupie. Polaka przeskoczył, ze względu na sekundy zdobyte na jednej z lotnych premii, Geoghegan Hart i tym samym „Zgred” ukończył wyścig z 16-sekundową stratą do zwycięzcy. Pewnie na wielu wyścigach taka różnica i dałby 2. miejsce, ale że Tour de Pologne rozgrywa się na sekundy, najlepszy z Polaków w klasyfikacji generalnej uplasował się na 9. miejscu.

Nie można powiedzieć, że wyścig skończył się dla nas rozczarowaniem, ale ostatni raz tak słabo było w 2016 roku, kiedy to żadnego Polaka nie było w czołowej dziesiątce. W ostatnich dwóch edycjach nasi kolarze walczyli o zwycięstwo bezpośrednio. W 2017 roku Majka był drugi, a rok temu w rywalizacji triumfował Michał Kwiatkowski.

 

110
KOLARZY ukończyło 76. Tour de Pologne. Oznacza to, że do mety nie dotarło 44 kolarzy. 43 z nich wycofało się z wyścigu…

Czy wiesz, że…
Paweł Siwakow jest trzecim Rosjaninem, który triumfował w Tour de Pologne. W 1996 roku nasz narodowy wyścig padł łupem kolarza czeczeńskiego pochodzenia, Wiaczesława Dżawaniana. Zawodnik ten wygrał dwa etapy, a w klasyfikacji generalnej o prawie 3 minuty wyprzedził włoską sławę, Maurizio Fondriesta. W 1998 roku, po wygranym górskim etapie w Cieszynie, żółtą koszulkę założył Siergiej Iwanow, który prowadzenia w wyścigu nie oddał do samego końca i o 2,5 minuty pokonał Francuza Jacky’ego Duranda.

7. etap (Bukowina Tatrzańska – Bukowina Tatrzańska)
1. Matej Mohorić (Słowenia, Bahrain-Merida) 4.04:42, 2. Neilson Powless (USA, Jumbo-Visma) +55, 3. Gianluca Brambilla (Włochy, Trek-Segafredo) +1:07, 4. Tsgabu Grmay (Etiopia, Mitchelton-Scott +1:19, [5. Paweł Poljański (Bora-hansgrohe) +1:32], 6. Dani Navarro (Hiszpania, Katiusza-Alpecin) +1:57, 7. Kilian Frankiny (Szwajcaria, Groupama-FDJ) +1:57, 8. Pierre Latour (Francja, AG2R La Mondiale), 9. Sergio Higuita (Kolumbia, Education First, 10. Diego Ulissi (Włochy, UAE Emirates) – wszyscy +2:15.

Klasyfikacja generalna
1. Paweł Siwakow (Rosja, Ineos) 26.20:58, 2. Jai Hindley (Australia, Sunweb) +2, 3. Uliss +12, 4. Higuita +14, 5. Tao Geoghegan Hart (W. Brytania, Ineos) +14, 6. Pierre Latour (Francja, AG2R) +15, 7. Davide Formolo (Włochy, Bora-hansgrohe), 8. Chris Hamilton (Australia, Sunweb), [9. Rafał Majka (Bora-hansgrohe)], 10. James Knox (W. Brytania, Deceuninck – Quick-Step) – wszyscy +16, [42. Łukasz Owsian (CCC Team) +17:20, 50. Szymon Rekita (reprezentacja Polski) +17:24, 54. Paweł Poljański (Bora-hansgrohe) +18:52, 60. Marek Rutkiewicz (reprezentacja Polski) +25:42, 62. Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) +26:34, 67. Michał Gołaś (Ineos) +26:35, 83. Paweł Cieślik (reprezentacja Polski) +33:19, 85. Kamil Gradek (CCC Team) +36:13, 100. Paweł Bernas (reprezentacja Polski) 44:10, 101. Maciej Paterski (reprezentacja Polski) +44:40, 109. Maciej Bodnar (Bora-hansgrohe) +53:15].

 

Na zdjęciu: Tak, w janosikowej czapie, prezentuje się zwycięzca 76. Tour de Pologne, Paweł Siwakow.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ