Ręce opadają

Trener Cracovii rozumie, że Legia potrzebuje przełożyć spotkanie, bo gra w pucharach. Nieporozumieniem jest jednak dla niego termin odrabiania zaległości.


Gdyby porównać początek „Pasów” do jazdy samochodem, to nie zdążą się dobrze rozpędzić, a już muszą się zatrzymać. Wrzucą jedynkę, rozpędzą się do 25 kilometrów na godzinę i szybko wyhamują. W sobotę zagrają na wyjeździe ze Stalą Mielec, a już w drugiej kolejce czeka ich przerwa. Reprezentująca polską piłkę w europejskich pucharach Legia Warszawa skorzystała ze swojego prawa i przełożyła zaplanowany na 30 lipca mecz przy ulicy Kałuży.

Rozumie i nie

– Ja to rozumiem. Bywałem na meczach w tamtych krajach [wicemistrzowie Polski zagrają 27 czerwca w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy w Kazachstanie – przyp. red.] i wiem, jak wyglądają powroty. Teraz przy wojnie na Ukrainie, gdzie nie można lecieć nad Rosją i Ukrainą, to są niebagatelne podróże. Ale jak usłyszałem o nowym terminie 20 grudnia, to ręce opadają. To chyba nie tak powinno wyglądać, w ciągu miesiąca sprawa powinna być załatwiona – uważa [Jacek Zieliński], trener Cracovii.

Najstarszy trener pracujący w ekstraklasie (rocznik 1961) liczył, że jego drużyna „złapie” Legię na początku rozgrywek, pod koniec lipca, przy komplecie publiczności. Tymczasem ustalony przez Ekstraklasę SA grudniowy termin na rozegranie zaległych spotkań to trochę odciąganie drużyn od wigilijnego stołu. Nowa data nie została oficjalnie potwierdzona. W komunikacie z 4 lipca organizator rozgrywek poinformował, że zaległości będą odrabiane 19-20 grudnia. Będzie to po ostatniej kolejce zaplanowanej w 2023 roku. Kluby reprezentujące Polskę w europejskich pucharach mają możliwość przełożenia dwóch spotkań ligowych w czasie trwania eliminacji. Jednego w przypadku rund I-III i jednego pomiędzy spotkaniami play-off.

Trzon jest

Latem do Cracovii nie przyszedł ani jeden piłkarz, który z marszu miałby szansę rozgościć się w wyjściowym składzie i podnieść poziom. Do szerokiej kadry zostało włączonych kilku zdolnych juniorów, są też zawodnicy, którzy wrócili z wypożyczeń do innych klubów. – Nie narzekam na kadrę, mam trzon drużyny i jeśli nie wydarzy się nic typu kartki, kontuzje, to damy sobie radę. Zeszły sezon pokazał, że w wyścigu o lepsze pozycje w tabeli decydująca była ławka rezerwowych. My nie dysponowaliśmy taką ławką, dlatego w tym roku chcemy mieć trochę mocniejszą ekipę – tłumaczy szkoleniowiec.

Gdy klub ogłaszał jego pozostanie na stanowisku, mówił, że celem będzie zajęcie wyższego miejsca. Rok temu Cracovia była dziewiąta, teraz siódma. Czy po osłabieniach i braku wzmocnień może realnie walczyć o lepszą lokatę? W piątek, w czasie prezentacji drużyny, Zieliński zapowiadał w przemowie do kibiców początek bardzo trudnego sezonu. – W obecnej sytuacji, gdy mamy dużą grupę młodzieży, nie będę wygłaszał populistycznych sądów, by się cieszyli, że gramy o mistrza. Przed sezonem powiedziałem, że chcemy być wyżej w tabeli niż w poprzednim. To też może oznaczać, że możemy się zahaczyć o miejsca pucharowe. Nic nie jest wkluczone, ale na razie nie będę mówił o dalekosiężnych planach – mówi zachowawczo.

Ponad miesiąc

62-latek liczy, że być może uda się trafić na okazję i do końca okna transferowego (4 września) ktoś nowy jednak dołączy do drużyny. – Nie będzie rewolucji, ale jakby udało się zrobić dwa konkretne wzmocnienia, to bylibyśmy zadowoleni.


Czytaj także w kategorii EKSTRAKLASA


Przy założeniu, że wracają do gry zawodnicy po urazach, bo są wartością dodaną – zaznacza. Chodzi przede wszystkim o Jakuba Myszora i Mathiasa Hebo Rasmussena, którzy spisali na stratę rundę wiosenną.


Na zdjęciu: Dla trenera Cracovii rozgrywanie meczu zaplanowanego na 30 lipca prawie pięć miesięcy później jest nieporozumieniem.

Fot. Michal Kosc/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.