Trener oczekuje wyżyn

Jaworznianie są jednym z kandydatów do awansu na III-ligowe boiska, gdzie nie występowali niemal dekadę. Pomógł im powrót na własny stadion przy ul. Kościuszki.


Na trzy kolejki przed końcem rundy jesiennej Szczakowianka plasuje się na 3. pozycję w tabeli I grupy IV ligi śląskiej ze stratą 3 punktów do liderującego Piasta II Gliwice, a dotychczasowy lider – Podlesianka Katowice – w miniony weekend został przez nią rozbity 5:0. To jasno pokazuje, że jest w gronie zespołów walczących o awans na poziom makroregionalny, gdzie ostatnio występowali w 2014 roku.

– Uważam, że ten zespół stać na więcej – tak trener Paweł Cygnar ocenia miejsce na najniższym stopniu podium oraz 24-punktowy dorobek po 12 seriach gier. – Mówię tak, bo znam swoich zawodników; wiem, jak reagują, jak ambitnymi osobami są i jak zapatrują się na przyszłość. Trzeba dać nam chwilę, by było jeszcze lepiej. Latem dołączyła do nas dość duża grupa zawodników i potrzebny jest czas, by zespół funkcjonował optymalnie. Jak na wszystko, bo budowanie drużyny to proces.

Cierpliwość i pokora

Pytamy szkoleniowca jaworznian wprost, czy celem na ten sezon jest awans i czy tego oczekuje klub. – Ja jako trener oczekuję wyżyn – odpowiada Cygnar. – Czy gramy o awans… Mam w szatni grupę bardzo ambitnych ludzi. To mało oryginalne, ale powiem, że w każdym meczu założeniem jest zdobycie 3 punktów. Tych ludzi, którzy tworzą zespół, stać na to, by walczyć o najwyższe cele i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Ja też jestem osobą ambitną i tak do tego podchodzę. Domeną sukcesu jest duża pokora. Mieliśmy przykład meczu z Unią Rędziny, który niespodziewanie przegraliśmy.

Patrząc na IV ligę, nasza grupa jest jedną z mocniejszych w Polsce, dlatego trzeba być cierpliwym i pokornym w tym, co się robi. Poziom się wyrównał, dlatego te rozgrywki są tak atrakcyjne dla kibiców, sztabów. Niewiadomymi są zespoły rezerw Piasta Gliwice i Zagłębia Sosnowiec ze względu na możliwość wzmacniania się piłkarzami z kadry pierwszych zespołów. Latem chyba wszyscy się wzmocnili, dlatego przekonujemy się z kolejki na kolejkę, że niespodzianek nie brakuje.

Nie ma jak w domu

Strzałem w dziesiątkę w przypadku Szczakowianki okazuje się korzystanie w większym stopniu z własnego stadionu przy ul. Kościuszki w dzielnicy Szczakowa. Tej jesieni „Drwale” rozegrali tam 3 z 6 meczów. Wszystkie wygrali – i to z rywalami z czołówki tabeli, bo nie tylko wspomnianą Podlesianką, ale też Unią Dąbrowa Górnicza (3:2) i Rozwojem Katowice (2:0). Na miejskim stadionie (dawna Victoria) przy Krakowskiej, gdzie występują od lat, w tej rundzie ich bilans to 2 zwycięstwa i porażka z MKS-em Myszków.

– Kościuszki to nasz obiekt treningowy – wyjaśnia szkoleniowiec Szczakowianki. – Moi zawodnicy znają parametry tego boiska, wiedzą, jak wykonywać stale fragmenty, jak reagować w defensywie, bo po prostu w tygodniu tu pracujemy. To ma ogromne znaczenie. Zgoda, że stan murawy pozostawia wiele do życzenia, ale przy Krakowskiej tylko rozgrywamy mecze i jesteśmy tam trochę w takim położeniu, jak goście, podczas gdy na Kościuszki znamy każdą kępkę trawy, mamy komfort. To, że graliśmy tu dwa ostatnie mecze, z Unią i Podlesianką, było decyzją samych zawodników. Kolejny, z Wartą Zawiercie, zagramy przy Krakowskiej, bo takie były wcześniejsze ustalenia. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w przyszłości.

Małkowski ich napędza

Jednym z liderów drużyny z Jaworzna i – nie bójmy się tego powiedzieć – czołową postacią IV-ligowych rozgrywek stał się Maciej Małkowski. 37-letni pomocnik, który w barwach Odry Wodzisław, GKS-u Bełchatów, Zagłębia Lubin, Górnika Zabrze i Sandecji Nowy Sącz rozegrał blisko 200 meczów w ekstraklasie, wrócił na Śląsk po 7 sezonach spędzonych w Nowym Sączu. Wiosnę poprzedniego dograł jeszcze w małopolskiej „okręgówce” jako piłkarz Barciczanki, a teraz jest jednym z motorów Szczakowianki.

– Grałem w Barciczance, bo nie chcieliśmy z rodziną przenosić się z Nowego Sącza w trakcie roku szkolnego. Teraz mieszkam w Mysłowicach, zależało mi, by nie ruszać się daleko. Dlatego choć otrzymywałem zapytania nawet z trzeciej ligi, wybrałem Szczakowiankę. Dopóki będę miał siły i widział, że nie odstaję od młodszych rywali, czerpał radość z piłki, to będę grał – mówi Małkowski, który niedawno rozpoczął też pracę trenera w akademii pierwszoligowego Zagłębia Sosnowiec, w którym ważną postacią jest jego wieloletni sądecki kompan Arkadiusz Aleksander.

Szkoleniowiec Szczakowianki mówi natomiast: – Pomijając jego aspekty piłkarskie i doświadczenie, Maciej ma nietuzinkową wartość mentalną. To osoba, która nie uznaje półśrodków. Jest bardzo ambitny, pokazuje to na każdym kroku, nie tylko na boisku.

Teraz Drama

W sobotę o 11.00 jaworznian czeka trudne zadanie – zmierzą się na wyjeździe z Dramą Zbrosławice, beniaminkiem, który w ostatnich 7 kolejkach zdobył aż 17 z 21 możliwych punktów i depczącym po piętach czołówce. – Boisko tam jest specyficzne, a w tej lidze wiele meczów bywa na ostrzu noża. Musimy podejść do tego odpowiednio mentalnie, z pokorą i zaangażowaniem. W tej rundzie nieraz dosłownie detale decydują, czy dany zespół zwycięży – nie kryje trener Cygnar.




Na zdjęciu: Marcin Smarzyński (z lewej) to od dawna podstawowy napastnik Szczakowianki.
Fot. Maciej Grygierczyk