Marcin Komenda: Trzeba być cierpliwym…

Michał MICOR, Włodzimierz SOWIŃSKI: Trudno nie wrócić do sezonu ligowego. Chyba nie tak pan sobie go wyobrażał?

Marcin KOMENDA:– Był pełen wzlotów i upadków. Cały czas nasza gra falowała. Prawdą jest, że oczekiwaliśmy znacznie więcej od siebie. Liga nas mocno zweryfikowała i ostatecznie wylądowaliśmy na 11 miejscu. Ani Lokata, ani postawa zupełnie nas nie satysfakcjonują. Złożyło się na to wiele przyczyn, ale najważniejszą była brak stabilnej formy. Przykład? Wygraliśmy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle oraz Treflem Gdańsk na wyjeździe, ale przegraliśmy dwa razy z Łuczniczką Bydgoszcz, która potem rywalizowała w barażach. Graliśmy w jednym secie świetnie, by za chwilę popaść w degrengoladę i popełnialiśmy proste błędy. W rezultacie przegrywaliśmy seta i w konsekwencji mecz. Takie porażki były bardzo bolesne i ostatecznie zabrakło kilku punktów, by walczyć o wyższe miejsce. Ale wyciągniemy wnioski i kolejny sezon będzie lepszy.

Liga została zmniejszona. to dobry ruch?

Marcin KOMENDA:– Dobrze, że tak się stało. Wzrośnie poziom, nie będzie takiego szaleńczego tempa rozgrywek, a do tego silniejsza powinna być też I liga. Ten ruch uważam za rozsądny i może przynieść wymierne efekty w postaci wzrostu poziomu, atrakcyjności meczów oraz frekwencji na trybunach.

To był pierwszy pański sezon w Katowicach. Jak się pan czuł? A może pojawiły się nowe propozycje z innych klubów?

Marcin KOMENDA:– Z wkomponowanie się w drużynę nie było żadnych problemów. Szybko dogadaliśmy się i trzymaliśmy się razem, nawet w tych najtrudniejszych momentach, bo i takie były. GKS jest znacznie lepszą drużyn od tej z Kielc, w której wcześniej występowałem i miałem okazję poprawić umiejętności. Stawiano przede mną znacznie trudniejsze zadania, ale do końca nie jestem zadowolony. Muszę jeszcze sporo pracować nad formą. Dla mnie najważniejsza jest gra oraz podnoszenie swoich umiejętności i to w GKS zrealizowałem.
Mam ważny kontrakt i z Katowic nigdzie się nie wybieram. Wraz z kolegami mamy jeszcze coś do zrobienia i zamierzamy tego dokonać w nadchodzącym sezonie.

Postawa na boisku zasłużył pan na powołanie do kadry. Czego się pan spodziewa po tej nominacji?

Marcin KOMENDA:– Rozmowa z nowym trenerem Vitalem Heynenem była krótka. Dostałem powołanie i z przyjemnością przyjechałem. W kadrze znajdują się sami najlepsi, więc konkurencja jest silna. Na pewno nie ma na zgrupowaniu miejsca na opieprzania się. Trzeba zdrowo zasuwać, by przekonać trenerów do swojej osoby. Przede wszystkim mam od kogo się uczyć, bo trenuję z najlepszymi rozgrywającymi w kraju. Ponadto w sztabie szkoleniowym jest Paweł Woicki, który ma bogate doświadczenie, grał w wielu klubach i reprezentacji. Mam okazję czerpać siatkarską wiedzę całymi garściami i z tego się cieszę.

Rozgrywający jest jak wino, im starszy tym lepszy i muszę się wykazać cierpliwością. Oczywiście, każdy chce wystąpić w reprezentacji, ale decyzja jest w gestii trenera Heynena. Może da mi szansę i będę chciał z niej skorzystać. Jeżeli nie będę miał okazji wystąpić wówczas nie pozostaje mi nic innego jak dalej pracować i przekonywać trenerów do swojej osoby. Cierpliwość to najważniejsze słowo, które mi powinno towarzyszyć nie tylko na tym zgrupowaniu w Spale. Będę niezwykle szczęśliwy gdy otrzymam szansę gry, ale priorytetem jest z dnia na dzień poprawianie oraz doskonalenie swoich umiejętności.

Śledzi pan poczynania piłkarzy GKS-u? Czy boi się pan, że po ewentualnym awansie siatkarze zostaną usunięci w cień?

Marcin KOMENDA:– Jestem fanem piłki i rzecz jasna z zainteresowanie śledzę poczynania nie tylko piłkarzy, ale również hokeistów oraz… szachistów. Ucieszyłem się wysoką wygraną z Podbeskidziem i tylko szkoda, że nie udało się w Chorzowie z Ruchem, choć okazji było sporo. Trzymam kciuki za piłkarzy i mam nadzieję, że ich wysiłek nie zostanie zmarnowany i awansują do ekstraklasy. Renoma całego klubu pójdzie w górę i wszyscy będą rozmawiali jaką solidną firmą jest GKS. Awans piłkarzy będzie korzystny dla nas wszystkich i na pewno nie będziemy w ich cieniu. Siatkarze sami muszą sobie zapracować na szacunek oraz uznanie kibiców.