Vital Heynen: Praca nad detalami

Rozmowa z Vitalem Heynenem, trenerem reprezentacji mężczyzn.


Trzy szybkie i łatwe zwycięstwa z Norwegią, Azerbejdżanem i Egiptem – jest pan zadowolony z występu w Memoriale Wagnera?

Vital HEYNEN: – Trochę tak i trochę… nie. Z jednej strony wszyscy zawodnicy zagrali, mogli się zaprezentować. Z drugiej strony nie wszystkie rzeczy, które chciałem aby w Krakowie już funkcjonowały, do końca nam wychodziły. Prawdopodobnie jednak jesteśmy w tym miejscu, w którym chcieliśmy być na dwa tygodnie przez igrzyskami. Na dojście do najwyższej formy mamy jeszcze czas.

W Krakowie po ponad roku wreszcie mogliście zagrać przed publicznością…

Vital HEYNEN: I zawodnicy poczuli, że mają wsparcie przed wyjazdem na igrzyska i to był tak naprawdę jedyny cel tego turnieju. Zagraliśmy przed prawie ośmioma tysiącami kibiców, czyli przy maksymalnej frekwencji dopuszczalnej w obecnej sytuacji. To było niezwykłe doświadczenie. A może ten turniej był dla mnie? Pomyślałem sobie – czas zdobyć dla Polski olimpijski medal.

Gdy w starciu z Egiptem Michał Kubiak nagle zszedł z parkietu powiało grozą. Co się stało?

Vital HEYNEN: – Michał poczuł się gorzej i przekazałem mu, aby zszedł na chwilę do szatni. Potem wrócił i grał, więc to nic istotnego, żaden problem mięśniowy. Może zjadł coś zbyt wcześnie lub późno? Przez pierwsze dwa dni nie było go na parkiecie, a widziałem, że jest naprawdę napalony na grę. Może za bardzo i dlatego to się stało.

Po zakończeniu turnieju przemówił pan po polsku do kibiców. Mowa była spontaniczna czy wcześniej przygotowana?

Vital HEYNEN: – Ktoś pomógł mi ją napisać na smartfonie. Miałem wszystko przygotowane, wiedziałem co powiedzieć, ale zdenerwowałem się, kiedy stanąłem na środku hali. Dlatego zapomniałem kilku słów. Na przykład poczuć. Jak mogłem zapomnieć takie słowo?

Do igrzysk olimpijskich niespełna dwa tygodnie. Zostało jeszcze coś do poprawy?

Vital HEYNEN: – Jest jeszcze przed nami kilka zadań do wykonania. Może nie są one trudne fizycznie, ale za to mentalnie. Do tej pory był czas na pracę indywidualną z zawodnikami, nad siłą i wytrzymałością. Teraz jest czas na zgranie i dogranie szczegółów, np. kto bierze piłkę, która jest zagrywana między Pawła Zatorskiego a Michała Kubiaka, kto w którym miejscu ma stać na boisku itp. To detale, ale one mają przełożenie na grę, na pewność siebie i funkcjonowanie zespołu. To bardzo ważne. Mamy funkcjonować jak dobrze naoliwiona maszyna.


Na zdjęciu: Vital Heynen ma jasno wytyczony kierunek, Tokio!

fot. Rafał Rusek/PressFocus