W Bytowie GKS 1962 Jastrzębie nie ma nic do stracenia

W ubiegłym sezonie Kamil Adamek dołączył do ekipy GKS-u Jastrzębie w trakcie rundy jesiennej. Zagrał w ośmiu meczach, strzelając w nich 4 gole. Wszystkie te potyczki zakończyły się zwycięstwami drużyny trenera Jarosława Skrobacza. Zimą „Adams” wziął kurs na Bytów i przeniósł się do tamtejszego Drutexu-Bytovii. Wystapił w 9 spotkaniach i tylko raz wpisał się na listę zdobywców bramek, w przegranym meczu z Wigrami Suwałki (1:2).

To będzie ciężka przeprawa

Latem br. ponownie wylądował pod skrzydłami Jarosława Skrobacza. – Sobotni mecz z Bytovią nie jest dla mnie wyjątkowy, czy szczególny – zaznaczył Kamil Adamek. – Ot, po prostu normalny mecz ligowy i tyle. Mój pobyt w Bytowie nie do końca był udany. Po podpisaniu kontraktu złapałem kontuzję, która wykluczyła mnie z gry na kilka tygodni. Często jeździłem do Łodzi na konsultacje z lekarzem, w rundzie wiosennej większość meczów rozpoczynałem na ławce rezerwowych, bo przecież nie przepracowałem okresu przygotowawczego.

Jastrzębianie do Bytowa wyjechali w czwartek, po wieczornym treningu. Z jakimi nadziejami? Bytovia to przecież 3. drużyna I ligi… – Nie mam złudzeń, w Bytowie czeka na ciężka przeprawa – powiedział z przekonaniem „Adams”. – Mam nadzieję, że po kilku słabszych występach, jesteśmy w stanie pokonać gospodarzy. Przecież już kilka razy udowodniliśmy, że dobrze radzimy sobie z drużynami teoretycznie lepszymi. Nie będzie to jednak łatwe, bo Bytovia jest ambitną drużyną, żądną zwycięstw. Absolutnie nie możemy ich zlekceważyć.

Skuteczność problemem

Sztab szkoleniowy GKS-u martwi słaba skuteczność strzelecka drużyny. W czterech ostatnich spotkaniach ligowych jastrzębianie zdobyli tylko trzy bramki – dwie w potyczce ze Stomilem Olsztyn (2:1) i jedną z Garbarnią Kraków (1:2). Poza tym uzyskali bezbramkowe remisy ze Stalą Mielec i Wartą Poznań. – Rzeczywiście, w ostatnich meczach coś się zacięło z przodu – przyznał napastnik beniaminka. – Mieliśmy sytuacje do zdobycia bramki, ale – moim zdaniem – zabrakło nam szczęścia. Nie powinniśmy z tego powodu panikować, tylko nadal grać swoje i sytuacje, które stwarzamy, zaczniemy w końcu zamieniać na gole.

Już widać jak na dłoni, że w bieżących rozgrywkach jastrzębianie znacznie lepiej radzą sobie w meczach wyjazdowych. W czterech meczach zdobyli 8 punktów (średnia 2,0), a w ośmiu pojedynkach na własnym stadionie wywalczyli tylko „oczko” więcej (średnia 1,125). – Ta statystyka, wcale nie oznacza, że wszystkie mecze powinniśmy grać na wyjeździe – twierdzi szkoleniowiec GKS-u Jastrzębie, Jarosław Skrobacz. – Praktycznie w żadnym z dotychczas rozegranych meczów nie byliśmy faworytem, ale też w żadnym z nich nie byliśmy gorsi od przeciwnika, czy to u siebie, czy na wyjeździe. Dlaczego wygrywamy na obcych boiskach, a u siebie nie potrafimy? Gdyby odpowiedź na to pytanie była taka prosta, to już dawno wdrożylibyśmy plan naprawczy i mielibyśmy kilka punktów więcej. Nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć pudła w sytuacjach stuprocentowych, a w kilku wypadkach dwustuprocentowych.

Myślę, że problem tkwi w głowach moich zawodników, bo umiejętności nie mogę im odmówić. Do Bytowa jedziemy z ogromnymi nadziejami na korzystny wynik.

 

Wyjazdowy „urobek” GKS-u

Raków Częstochowa – GKS Jastrzębie 2:2 (bramki: Skórecki, Pacholski)

Odra Opole – GKS Jastrzębie 1:2 (bramki: Jaroszek, Ali)

GKS Katowice – GKS Jastrzębie 0:1 (bramka Gancarczyk)

Stal Mielec – GKS Jastrzębie 0:0

Bilans: 4 mecze, 2 zwycięstwa, 2 remisy, bramki: 5:3.

 

Na zdjęciu: Kamil Adamek to wciąż najgroźniejsze żądło GKS-u Jastrzębie.