W Chojnicach Podbeskidzie zagrało do końca

„Górale”, po trzech porażkach z rzędu, zgarnęli komplet punktów. Dariusz Żuraw udanie zadebiutował w roli szkoleniowca bielskiej drużyny.


Trener Dariusz Żuraw, w swoim debiucie w roli szkoleniowca Podbeskidzia, niespecjalnie zaskoczył, jeżeli chodzi o skład Podbeskidzia. Zdecydował się na ustawienie 4-2-3-1, czyli na takie, jakim za kadencji Mirosława Smyły grywali „górale”. Najważniejsza informacja była taka, że do pełni sprawności wrócili Titas Milaszius i Tomasz Jodłowiec, którzy z powodu urazów nie zagrali w poprzednim spotkaniu z Ruchu Chorzów. Na ławce rezerwowych zasiadł z kolei Goku Roman, a więc lista kontuzjowanych zawodników Podbeskidzia skróciła się znacznie.

Bielszczanie dobrze weszli w mecz. Już w 2. minucie spotkania, po błędzie Mateusza Bartosiaka, Kamil Biliński zagrał w tempo do Maksymiliana Sitka, ale przytomnie zachował się Mateusz Kuchta, który uprzedził pomocnika przyjezdnych. Kilka minut później bramkarz Chojniczanki nie miał już jednak nic do powiedzenia. Marcel Misztal powalczył o piłkę i zaskakująco łatwo poradził sobie z Kacprem Kasperowiczem na prawym skrzydle. Następnie bardzo dobrze dośrodkował piłkę w pole karne. Tam czyhał już Kamil Biliński, który w takich sytuacjach nie przebacza i z kilku metrów pokonał Kuchtę strzałem głową.

„Bila” trafił po raz pierwszy od 14 sierpnia i była to pierwszy gol w ligowym spotkaniu Podbeskidzia od tamtej pory. Kilkanaście minut później serca kibiców bielskiego zespołu zadrżały. W walce o piłkę kapitan „górali” ostro potraktował Filipa Karbowego i w pierwszym momencie sędzia pokazał napastnikowi gości czerwoną kartkę. Owszem, Bilińśki w tej sytuacji w środkach nie przebierał, ale decyzja arbitra była zaskakująca. Ostatecznie sędzia zdecydował się na analizę VAR-u i swoje postanowienie cofnął. Napomniał gracza Podbeskidzia żółtym kartonikiem, a zatem trzeba przyznać, że analiza wideo uratowała zarówno kapitana, jak i całą bielską drużynę.

Gdy wydawało się, że na przerwę oba zespoły zejdą przy prowadzeniu Podbeskidzia, Chojniczanka wyrównała. Nieroztropny faul na Tomaszu Mikołajczaku przed polem karnym okazał się dla „górali” zabójczy. Karbowy uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od muru i kompletnie zmyliła Matveia Igonena, który nie miał szans na skuteczną interwencję.

Bielszczanie wrócili na prowadzenie w drugiej połowie. Aktywny w tym spotkaniu Sitek ładnie przymierzył, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Michał Janota chciał dobić strzał kolegi, ale się… pośliznął. Co nie udało się pomocnikowi, udało się Bilińskiemu, który dopadł do futbolówki i umieścił ją w siatce.

Chojniczanka szybko ruszyła do odrabiania strat. Dwoma świetnymi interwencjami popisał się Matvei Igonen, który obronił uderzenia Karbowego i Szymona Skrzypczaka, ale przy drugiej próbie drugiego z wymienionych nie miał już Estończyk nic do powiedzenia.

Bielszczanie w końcówce meczu zaciekle walczyli o zwycięskiego gola i dopięli swego. Na wagę trzech punktów trafił Simonsen w doliczonym czasie gry!


Chojniczanka Chojnice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:3 (1:1)

0:1 – Biliński, 6 min (głową), 1:1 – Karbowy, 45+1 min, 1:2 – Biliński, 54 min, 2:2 – Skrzypczak, 74 min, 2:3 – Simonsen, 90+3 min.

CHOJNICZANKA: Kuchta – Byrtek, Bartosiak, Kasperowicz – Niepsuj (65. Ryczkowski), Kalinkowski (65. Mazek), Drewniak, Karbowy (78. Czajkowski), Mikołajczyk – Tuszyński (65. Skrzypczak), Mikołajczak (74. Wolsztyński). Trener Tomasz KAFARSKI.

PODBESKIDZIE: Igonen – Wypych, Rodriguez, Markow, Simonsen – Jodłowiec, Misztal (71. J. Bieroński) – Milaszius (89. Bonifacio), Janota (71. Roman), Sitek (71. Drzazga) – Biliński. Trener Dariusz ŻURAW.

Sędziował Radosław Trochimiuk (Ciechanów). Widzów 1500. Żółte kartki: Niepsuj – Rodriguez, Biliński, Janota.

Piłkarz meczu – Kamil BILIŃSKI.



Na zdjęciu: Kamil Biliński trafił w Chojnicach dwa razy, a niewiele brakowało, by meczu nie dokończył.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus