W nagrodę na… ławkę

Dziwne i niezrozumiałe są często decyzje trenerów. Nie inaczej jest ostatnio w Górniku Zabrze.

Sprawa tyczy się dwóch młodzieżowców górniczego klubu, obrońcy Aleksandra Paluszka i napastnika Szymona Włodarczyka.

Młodzieżowiec miesiąca

Obaj gracze zaliczyli mocne wejście w bieżące rozgrywki. Paluszek, choć latem sprowadzono kilku zawodników do tylnej formacji, po okresie wypożyczenia w poprzednim sezonie do słowackiego klubu FK Pohronie, a wiosną do Skry Częstochowa, przebojem wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce górniczego klubu. Odpłacił za to dobrą grą nie tyko w tyłach, ale też z przodu. Zdobył gola głową w zwycięskim meczu zabrzan u siebie z Rakowem Częstochowa, kiedy trafił w końcówce I połowy. Potem zanotował trafienie w starciu z legionistami przy Łazienkowskiej.

To jego pierwsze trafienia w ekstraklasie. Jeszcze dodatkowo zaliczył asystę w zremisowanym meczu z „Jagą”. Nic dziwnego, że w sierpniu otrzymał wyróżnienie dla najlepszego młodzieżowca miesiąca w ekstraklasie. Odbierał gratulacje akurat kiedy Górnik grał derbowe spotkanie z Piastem. Odebrał pamiątkową statuetkę przed meczem z gliwiczanami i… usiadł na ławce rezerwowych. Jego miejsce w bloku środkowych obrońców zajął sprowadzony z Pogoni Szczecin Kryspin Szcześniak.

Choć ten nie prezentował się lepiej niż Paluszek, to trener Gaul uparcie na niego stawiał w kolejnych grach, choć przecież zabrzanom nie szło, a tracili przy tym sporo goli. Dość przypomnieć, że pod względem strat „górnicy” należą do „najlepszych” w lidze. Na swoim koncie mają 22 gole. Więcej ma tylko w tym względzie ostatnia Miedź, bo 23 i Lechia o jedną więcej niż legniczanie.

W ostatniej kolejce niemiecki trener jedenastki z Zabrza ponownie, po kilku meczach przerwy, desygnował do gry Paluszka w wyjściowym zestawieniu kosztem Szcześniaka. Efekt? Zero straconych goli, a Paluszek o mało co ponownie nie wpisał się po strzale głową na listę strzelców. Widać, że piłka szuka go po stałych fragmentach gry w polu karnym, po co więc zmieniać to, co dobrze funkcjonuje? To pytanie do trenera Gaula, który nie dość konkretnie odpowiadał na to wcześniej. Przed piątkowym meczem z Widzewem wiadomo jedno, Paluszek znowu nie zagra. Tym razem za kartki.

Walczy o swoje

Inny przykład to Szymon Włodarczyk. 19-latek jest na razie z 4 bramkami na koncie najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny. Dwa gole zdobył w meczu z Radomiakiem, kolejne po dobrze egzekwowanych karnych w przegranych starciach ze Śląskiem i Lechem. Jak w przypadku Paluszka, to jego premierowe trafienia w ekstraklasie, w której 92 gole na koncie ma jego ojciec Piotr, w przeszłości m.in. napastnik chorzowskiego Ruchu.

Włodarczyk w pierwszych czterech meczach bieżących rozgrywek wybiegał na boisko w podstawowym składzie. Potem był rezerwowym. Mimo porażki niedawno we Wrocławiu, dał tam dobrą zmianę. Kolejny mecz z Lechem zaczął więc w wyjściowym zestawieniu, znowu trafił z „jedenastki”, ale w przerwie został zmieniony Dlaczego? Jak tłumaczył trener Gaul za mało „presował’ rywala z przodu, to była zmiana taktyczna. – Nie że jest niecierpliwość, ale zachęta do pracy dalej – mówił nam niedawno o swojej sytuacji.

– Trener ma swoje założenia. Ostatnio grałem mniej, wcześniej więcej, ale ważne, że jestem brany pod uwagę przy wybieraniu składu, czy pod wejście na boisko choćby w takich trudnych momentach, jak w meczu z Koroną na wyjeździe, gdzie trzeba było utrzymać się przy piłce, dać z siebie więcej. To najbardziej cieszy, że jestem brany pod uwagę przy pomocy drużynie i że pokazuję, że potrafię zdobyć bramkę – podkreśla ambitny napastnik, który liczy na swoje minuty w piątkowej konfrontacji z rewelacyjnym w tym sezonie Widzewem.


Na zdjęciu: Młody Szymon Włodarczyk jest póki co najlepszym strzelcem Górnika w bieżącym sezonie.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus