W Nowym Roku szczęście w… locie

Konkurs w Garmisch-Partenkirchen, to stały element noworocznej rzeczywistości również w polskich domach.


Noworoczny konkurs w Garmich Partenkirchen, to olbrzymia tradycja. W polskich domach również, bo gdy wszyscy – delikatnie mówiąc – dochodzą do siebie po sylwestrowych szaleństwach, ukojeniem są właśnie skoki w Ga-Pa. Bo są z nami prawie od zawsze, a precyzyjniej od eksplozji sukcesu Adama Małysza. Co ciekawe konkursu noworocznego w 2001 roku nie transmitowano „na żywo” w naszej telewizji. Pokazano go z poślizgiem, komentował Krzysztof Miklas, ale szczęśliwi posiadacze „kablówki” już wiedzieli, bo mieli do dyspozycji kanały telewizji niemieckiej. Małysz tamtego konkursu nie wygrał, zajął trzecie miejsce, ale w drugiej serii uzyskał 129,5 metra. Wynik ten, niebotyczny, biorąc pod uwagę konstrukcję skoczni, został – i na zawsze pozostanie – rekordem starej Grosse Olympiaschanze. Bo w kwietniu 2007 roku obiekt został wysadzony w powietrze za pomocą 28 ładunków wybuchowych. W tym samym miejscu, w ciągu kilku miesięcy, wybudowano nową skocznię i kolejny konkurs noworoczny odbył się bez żadnych przeszkód.

Skocznia, jeszcze starsza niż ta wysadzona przed 15 laty, ma jednak historię sięgającą głębiej. Aż do 1936 roku. Garmisch-Partenkirchen było wtedy gospodarzem zimowych IO. Na tę okoliczność, z polecenia pewnego niezbyt gramotnego malarza ze skąpymi wąsikami, wybudowano w Ga-Pa piękny stadion zimowy. Właśnie na okoliczność rozgrywania skoków narciarskich, kombinacji norweskiej i biegów narciarskich. Tuż obok znajduje się stok narciarski, po którym szusowali olimpijczycy. Konkurs skoków wygrał najlepszy zawodnik przedwojnia, który triumfował również cztery lata wcześniej w Lake Placid, Birger Ruud. Choć, co ciekawe, rekord skoczni ustanowił wówczas Szwed Sven Eriksson, który dwa razy uzyskał 76 metrów. Skakał dalej od triumfatora, ale sędziowska klika była wówczas zwyczajnie nastawiona na to, by złoty medal zawisł na szyi Ruuda.

Przekonał się o tym również nasz Stanisław Marusarz. Zajął piąte miejsce, choć według odległości powinien być czwarty i to zdecydowanie. A z przychylnością arbitrów mógł nawt stanąć na najniższym stopniu podium. Ten rezultat był jednak i tak najlepszym osiągnięciem polskiego skoczka na IO do 1972 roku i złotego medalu Wojciecha Fortuny. Mało tego. Był to najlepszy wynik uzyskany indywidualnie przez polskiego zimowego olimpijczyka przez 20 kolejnych lat. Aż do brązowego medalu Franciszka Gąsienicu Gronia, wywalczonego w kombinacji norweskiej na IO w Cortina d’Ampezzo.

Pewnym nieoczywistym bohaterem konkursów skoków w Ga-Pa jest Hemmo Silvennoinen. Zawodnik ten, w 1955 roku, wygrał Turniej Czterech Skoczni i został pierwszym z ośmiu w historii, który dokonał tej sztuki nie wygrywając ani jednego konkursu. Zresztą był to Turniej, na koniec którego trzech Finów stanęło na podium, a osiągnięcie to powtórzyli – dopiero w 2012 roku – Austriacy. Rok później Silvennoinen przyjechał na Turniej Czterech Skoczni w roli faworyta. W Oberstdorfie nie poszło mu jednak najlepiej, zajął dalsze miejsce, i postanowił… odreagować po fińsku. W Sylwestra niespecjalnie się oszczędzał, a w Nowy Rok poszedł na skocznie i… wygrał. Nie został jednak przez rodzimą ekipę dopuszczony do startów w kolejnych konkursach. Mało tego miał nie skakać już w Ga-Pa, bo – po prostu – był na silnym kacu. Wstawili się jednak za nim koledzy. Eino Kirjonen i Aulis Kallakorpi, którzy świetnie skakali zarówno w Oberstdorfie i Ga-Pa. W geście solidarności obaj postanowili wycofać się z rywalizacji i Turniej Czterech Skoczni, jedyny raz w historii, wygrał zawodnik radziecki – Nikołaj Kamieński. Też zresztą bez an ijednego konkursowego triumfu.

Matti Nykaenen, najprawdopodobniej najwybitniejszy skoczek narciarski w historii tej dyscypliny, dwa razy wygrał w Ga-Pa. W 1989 roku odniósł na tej skoczni ostatnie, 46 zwycięstwo w Pucharze Świata. Oczywiście, jak jego rodak Silvennoinen, startował na ciężkim kacu, jak to zresztą miewał w zwyczaju, nie tylko po Sylwestrze. „Latający Fin” spiął tamtym zwycięstwem swą karierę. Pierwszy konkurs PŚ wygrał bowiem w Oberstdorfie, w ostatnich przedostatnim dniu „starego roku” 1981. Chyba wszyscy są zgodni co do tego, że gdyby żył „normalnie” i nie miał w sobie druzgocącego genu samozatracenia, to dziś nawet nie zastanawialibyśmy się nad tym, czy ktoś jest w stanie pobić jego rekord zwycięstw w Pucharze Świata. A zrobił to przecież Gregor Schlierenzauer. Nykaenen wystartował w 144 konkursach PŚ. Wygrał niemal 32 procent zawodów na najwyższym poziomie, w których wziął udział. Dla porównania nasz Kamil Stoch ma na swoim koncie 39 zwycięstw, a wziął udział w 385 konkursach.

Obecnie rekordzistą Grosseoliympiaschanze jest Dawid Kubacki. 1 stycznia 2021 roku „Mustaf” poszybował, w pięknym stylu, na 144 metr. O pół metra pobił wówczas osiągnięcie Mariusa Lindvika i Simona Ammana. Norweg rok wcześniej skoczył w Ga-Pa 143,5 metra, a Szwajcar dokonał takiej sztuki w 2010 roku.




Na zdjęciu: Grosseolympiaschanze, to skocznia szczególna. W pierwszym dniu Nowego Roku „gości” w wielu polskich domach.

Fot. PressFocus