W Rozwoju Katowice cieszą się z przeprowadzki Milika

Transfer wychowanka Rozwoju Katowice z Napoli do Marsylii pomoże IV-ligowcowi stanąć na nogi.

Działacze, pracownicy, zawodnicy, trenerzy czy kibice Rozwoju z pewnością są w gronie tych osób, których przeprowadzka Arkadiusza Milika z Neapolu do Marsylii ucieszyła najbardziej. Nie dość, że znów będą mieli za kogo trzymać kciuki na europejskiej scenie, to jeszcze IV-ligowiec zyska na tej transakcji kilkaset tysięcy złotych, które pomogą uregulować stare długi i mocniej stanąć na nogi.

Raz ich uratował

Rozwój dzięki „mechanizmowi solidarnościowemu” (tzw. solidarity payment) zarobi 2 procent z kwoty transferu. Jeśli prawdą jest, że wyniesie ona łącznie 8 milionów euro, katowiczanom należeć się będzie 160 tysięcy euro, czyli ponad 720 tysięcy złotych. To pieniądze w realiach poziomu rozgrywkowego nr 5 niebagatelne.

– Oczywiście nie mamy pełnej wiedzy, bo takie kwoty zawsze są objęte tajemnicą, ale z doniesień medialnych wiemy, że będzie rozłożona na transze. Suma transferu spowoduje, że środki z mechanizmu solidarnościowego pozwolą nam w jakiejś perspektywie czasowej ze spokojem zamknąć pewne stare tematy, które dotąd krok po kroku regulowaliśmy.

Nie jest też jednak tak, że te pieniądze przeznaczymy tylko na ten cel. Chcemy docenić wszystkich tych, którzy w trudnym czasie zostali przy Rozwoju; by te środki odczuli i by przełożyły się na dzieci trenujące w naszej akademii oraz osoby pracujące w klubie – podkreśla Marcin Nowak, wiceprezes katowickiego IV-ligowca.

Jeszcze niedawno mogło się wydawać, że Rozwojowi kasa za Milika może przejść koło nosa; tak stałoby się, jeśli do końca kontraktu zostałby w Napoli, a 1 lipca został zawodnikiem innego klubu na zasadzie wolnego transferu. Nasz rozmówca przekonuje jednak, że nie było to dla klubowego budżetu być albo nie być.

– Raz transfer Arka w zasadzie uratował klub. Gdyby nie jego przenosiny z Ajaksu Amsterdam do Napoli i mechanizm solidarnościowy nam przysługujący, nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy Rozwoju. Dziś na szczęście funkcjonujemy na trochę innych warunkach. W żadnym roku nie zakładamy w budżecie jakichkolwiek środków transferowych związanych z Arkiem – jasno stawia sprawę wiceprezes Nowak.

Rekordowa dotacja

Kilkaset tysięcy, jakie – zapewne w transzach – popłyną teraz do Rozwoju z Marsylii będą zatem miłym dodatkiem dla klubu, który został ujęty też w strumieniu miejskiej kasy, jaka trafi do katowickich organizacji sportowych w 2021 roku. Oczywiście, nie może się pod tym względem równać do blisko 17-milionowego wsparcia udzielonego GKS-owi (4 sekcje + akademia), ale matecznik Milika nie zamierza kręcić nosem.

– Nasza dotacja na młodzież wynosi 240 tysięcy złotych i jest odrobinę większa niż w zeszłym roku – czyli najwyższa w historii klubu. Jeśli zaś mowa o seniorach, to oczywistym jest, że drużyna grająca w IV lidze na miejskim obiekcie nie generuje takich kosztów, co występy na szczeblu centralnym na własnym stadionie.

Biorąc pod uwagę skalę naszych wcześniejszych dotacji na I drużynę, kwotę 105 tysięcy doceniamy, dziękujemy i bardzo jesteśmy wdzięczni miastu, że doceniło nasz sposób myślenia, prowadzenia klubu. Ta suma pozwoli nam w znaczącym stopniu sfinansować roczną działalność pierwszego zespołu – tłumaczy wiceprezes Rozwoju, który „drużynę seniorów” ma tak naprawdę tylko z nazwy. Grają w niej wyłącznie wychowankowie, gros z nich to juniorzy, a pieczę nad całością sprawuje inny wychowanek – Tomasz Wróbel.

Prawdziwy patron

Przenosiny Arkadiusza Milika do Marsylii cieszą obóz Rozwoju nie tylko ze względów finansowych, ale przede wszystkim – tych czysto ludzkich, kibicowskich. – Fakt, że po kilkumiesięcznej przerwie będzie można znów podziwiać umiejętności Arka w jednym ze znanych europejskich klubów, daje radość nam wszystkim.

Mimo tej przerwy podziw dla Arka w naszym klubie nie osłabł. Trzymamy kciuki, by zaaklimatyzował się we Francji jak najszybciej, zdobył kilka bramek, wrócił do pełni dyspozycji, co pozwoli w czerwcu kibicować mu i całej reprezentacji w finałach Euro – uśmiecha się Marcin Nowak.

Milik to prawdziwy patron Rozwoju, jego wsparcie jest widoczne na co dzień. Dość powiedzieć, że drużyny katowickiego klubu grają z jego nazwiskiem na przodzie koszulek.

– Nie jest tajemnicą, że Arek pozostaje w bardzo bliskich relacjach ze swoim pierwszym trenerem, a naszym prezesem Sławkiem Mogilanem. Arek zna zawodników, na czele z kapitanem I drużyny Patrykiem Gembickim, śledzi wyniki, udziela się w mediach społecznościowych, wymiernie klubowi pomaga.

Za to jesteśmy wdzięczni – przyznaje nasz rozmówca. Gdy w czwartek napastnik przechodził testy medyczne w Olympique, nie przeszkodziło mu to w śledzeniu doniesień z czwartkowego sparingu Rozwoju z A-klasowym Startem Sierakowice, wygranym 9:0.

Stadion daje zapał

W 2019 roku Rozwój spadł z II ligi, wyprowadził się z ulicy Zgody 28, wycofał z seniorskich rozgrywek. W 2020 roku wystartował w IV lidze, w której radzi sobie bardzo dobrze (zimuje na 5. miejscu w II grupie), a równolegle klub może pochwalić się też drużynami w Centralnej Lidze Juniorów U-17 i U-15.

Administracja mieści się w szkole przy ul. Mikołowskiej, centrum treningowe – dzielone jest między miejskie boisko „Kolejarza” przy ul. Alfreda czy obiekt Górnika MK w Kostuchnie. Trudno to uznawać za normalność, ale ta wkrótce ma wrócić. Za niecałe 1,5 oku ma dobiec końca budowa stadionu przy ul. Asnyka w Piotrowicach, gdzie przeniesie się Rozwój.

– Sportowo idziemy w dobrym kierunku, ostatnie wieści dają nam większy spokój finansowy, a do tego dochodzi realna perspektywa przeprowadzki na nowy obiekt. Oczywiście, nie będzie on nasz, a MOSiR-u, nie będziemy tam sami, ale i tak ta perspektywa sprawia, że do swoich codziennych obowiązków podchodzimy z jeszcze większym zapałem. Nowy obiekt będzie kolejnym krokiem do przodu – podkreśla wiceprezes Nowak.



Fot. facebook.com/ksrozwojkatowice