Wahan Biczachczjan ma dobre piłkarskie geny

Gdyby wszyscy przeprowadzali takie transfery, to ekstraklasa nie byłaby notowana w rankingu UEFA europejskich lig na odległym 28 miejscu, ale znacznie, znacznie wyżej.


Pogoń już mocno wygrała na sprowadzeniu zimą Ormianina Wahana Biczachczjana. W dwóch pierwszych kolejkach rundy wiosennej niewysoki skrzydłowy dwa razy wpisywał się na listę strzelców, dwa razy wchodząc na murawę z ławki rezerwowych! Na boiskach ekstraklasy spędził w sumie 34 minuty, a dał wygraną „portowcom” w trudnym meczu z Zagłębiem Lubin w niedzielę (2:1), a wcześniej przypieczętował wygraną walczącego o mistrzostwo Polski zespołu ze Szczecina w Gliwicach z Piastem (2:0).

Do Polski 22-latek trafił ze słowackiej MSK Żylina, gdzie występował od 2017 roku i gdzie wyrobił sobie piłkarską markę. To stamtąd trafił do młodzieżowej reprezentacji swojego kraju, a potem do dorosłej kadry, w której na koncie ma póki co 11 występów i jednego gola, a w której debiutował w 2020 roku. Teraz ma czarować w ekstraklasie i na razie mu się to udaje.

Póki co w ekipie prowadzonej przez Kostę Runjaicia pełni rolę super-dżokera, ale tylko patrzeć, kiedy wskoczy do podstawowego składu. To zresztą uniwersalny zawodnik, który może grać i na prawym i na lewym skrzydle, a także jako ofensywny pomocnik. Jego wartość rynkowa wynosi na razie 900 tys. euro, ale pewnie szybko wzrośnie, a Pogoń może na jego transferze sporo zarobić.

Dodajmy, że chłopak z jednego z największych miast Armenii o nazwie Giumri ma dobre piłkarskie geny. Jego ojciec Wartan Biczachczjan sam grał – jak syn – w zespole pięciokrotnego mistrza Armenii Sziraka Giumri, a teraz jest piłkarskim trenerem.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus