Williams: Tak żywiołowych fanów nie spotkałem wcześniej

Jerzy Mucha: Trener Gido Vermeulen i kibice MKS-u wiążą z panem duże nadzieje. Pierwsze mecze w klubie nie były jednak dla pana szczególnie udane. Dlaczego?

Lincoln Williams: – Sam liczyłem na więcej, ale nie było wcale tak źle w pierwszych meczach. Punktowałem, pomagałem drużynie, ale liczę na więcej. Na pewno stać mnie na jeszcze skuteczniejszą grę i lepsze statystyki.

Może zaszkodziły występy w reprezentacji Australii w mistrzostwach świata? Czasu na odpoczynek nie było zbyt wiele.

Lincoln Williams: – Sezon reprezentacyjny faktycznie był długi i trudny, ale wracam już do optymalnej formy. Wiem, że mogę zaoferować drużynie jeszcze więcej dobrego, szczególnie w polu zagrywki, w którym w kilku meczach nie spisałem się najlepiej. Do starcia z Chemikiem Bydgoszcz miałem niezłe statystyki, 191 zdobytych punktów i 15 asów. Ale to mnie nie zadowala.

Lekcją pokory był dla was mecz w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie nie ugraliście nawet seta. A przecież w Sosnowcu, w pierwszym spotkaniu mocno postawiliście się mistrzom Polski. Dużo wam brakuje do najlepszych?

Lincoln Williams: – ZAKSA to topowa ekipa i trzeba o tym pamiętać. Oba mecze były dobre w naszym wykonaniu. Niestety przegrywaliśmy kluczowe akcje. W Polsce gram dopiero pierwszy sezon, ale potwierdza się opinia, że nieprzypadkowo dwa razy z rzędu zdobyliście mistrzostwo świata, a wasza liga jest jedną z najmocniejszych w Europie. ZAKSA to w tej chwili najlepsza polska drużyna i nie jesteśmy w stanie wygrać z nią meczu.

MKS nie może się wydostać z dołu tabeli, ale w swojej hali potrafi być groźny dla najlepszych, o czym świadczą trzy tie-breaki.

Lincoln Williams: – Pomagają nam kibice. Na meczach zawsze jest komplet i dzięki ich dopingowi potrafimy walczyć z rywalami, przełamywać swoje słabości. Tak było w meczu z GKS-em Katowice, który dla naszych kibiców był bardzo ważny. Tie-break był niesamowity. Potrafiliśmy w szalonej końcówce bronić najtrudniejsze piłki. Ostatecznie GKS wygrał za 10 meczbolem, ale widowisko było niezwykłe. W dużej mierze dzięki kibicom. Tak żywiołowych fanów nie spotkałem wcześniej, a grałem w Niemczech, Estonii czy we Włoszech.

A kiedy zaczniecie wygrywać?

Lincoln Williams: – Wkrótce pójdziemy w górę, jestem o tym przekonany. Mamy mocny zespół i nie zasługujemy na to, by zajmować ostatnie miejsce w tabeli.

Na zdjęciu: Lincoln Williams dobrze wprowadził się do MKS-u i jest jego silnym punktem.