Arka nie zatonie!

Terminarz grupy spadkowej w ekstraklasie ułożył się tak, że wygrana z Wisłą dawała Arce pewne utrzymanie. Dzisiaj zmierzą się ze sobą Miedź Legnica i Śląsk Wrocław i niezależnie od wyniku tego spotkania przynajmniej jedna z tych ekip znajdzie się w tabeli niżej od żółto-niebieskich. Do tego dochodzi oczywiście będące już w pierwszej lidze Zagłębie Sosnowiec, dzięki któremu przy ulicy Olimpijskiej mogą spać spokojnie.

Strzelać bez rozkazu!

A jak wiadomo, najlepiej śpi się po dobrze wykonanej robocie. Wisła przyjechała do Gdyni, mając na ławce tylko jednego rezerwowego, a w pierwszym składzie wystawiła trzech piłkarzy z rocznika 2000 i jednego z rocznika 2001 – wśród nich był całkowity debiutant, Daniel Morys, który w pierwszym zespole „Białej Gwiazdy” jeszcze nie miał okazji wystąpić. Niedoświadczonemu prawemu obrońcy nie było wczoraj lekko, a rywale sprawiali mu ogromne problemy – jednak na jego usprawiedliwienie trzeba dodać, że cała obrona Wisły prezentowała się bardzo źle i pozwoliła gospodarzom na oddanie aż 32 strzałów!

Gdynianie już w 5 minucie wyszli na prowadzenie. Adam Marciniak wyrzucił piłkę z autu, a ta trafiła pod nogi niepilnowanego w centrum pola karnego Adama Deji – pomocnik Arki mocnym strzałem w okienko wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W kolejnych minutach piłkarze trenera Jacka Zielińskiego nie zwalniali. Napierali, podchodzili wysokim pressingiem i wymuszali na wiślakach proste błędy. W swoich sytuacjach byli jednak nieskuteczni, co – jak to w futbolu bywa – zemściło się. W 40 minucie, po rzucie rożnym, piłkę z bardzo bliskiej odległości wpakował do bramki 17-letni Maciej Śliwa.

Skrzydłowy Wisły bliski był kiksu w tej banalnej sytuacji, ale ostatecznie dał swojemu zespołowi remis.

Kontrowersyjny karny

W pierwszej połowie Arka prawie cały czas dominowała, w drugiej tę dominację odzyskała około 58 minuty. Wtedy to ponownie wyszła na prowadzenie, a gol ponownie wziął się z autu Marciniaka. Błąd przy wybiciu popełnił Marcin Wasilewski, co bezbłędnie wykorzystał Marko Vejinović, uderzając nie do obrony z całej siły. Gospodarze nie zwalniali tempa, a trzecią bramkę zdobyli po nieco kontrowersyjnym karnym – Vejinović z bardzo bliska, po mocnym uderzeniu wolejem, nabił rękę Marcina Grabowskiego. Sędzia Paweł Raczkowski po konsultacji z VAR-em wskazał na wapno, a wypożyczony z Alkmaar pomocnik zdobył swoją drugą bramkę. Arka grała jak z nut, nie pozwoliła Wiśle na wiele i z impetem zapewniła sobie utrzymanie.

Arka Gdynia – Wisła Kraków 3:1 (1:1)

Bramki: 1:0 Adam Deja (5), 1:1 Maciej Śliwa (40), 2:1 Marko Vejinovic (58), 3:1 Marko Vejinovic (70-karny).

Żółta kartka – Arka Gdynia: Damian Zbozień. Wisła Kraków: Marcin Grabowski, Kamil Wojtkowski, Vukan Savicevic.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 7 602.

Arka Gdynia: Pavels Steinbors – Damian Zbozień, Adam Danch, Frederik Helstrup, Adam Marciniak – Adam Deja, Marko Vejinovic, Luka Zarandia (89. Marcus Vinicius), Michał Nalepa (84. Goran Cvijanovic), Nabil Aankour (46. Mateusz Młyński) – Maciej Jankowski.

Wisła Kraków: Mateusz Lis – Daniel Morys, Marcin Wasilewski, Lukas Klemenz, Marcin Grabowski – Patryk Plewka, Vukan Savicevic, Rafał Boguski, Krzysztof Drzazga (70. Paweł Brożek), Maciej Śliwa (59. Kamil Wojtkowski) – Marko Kolar (88. Artur Balicki).

 

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ