Wisła Kraków. Paniczna ucieczka przed kompromitacją

Firmy Alelega i Noble Capital Partners, które 22 grudnia zostały właścicielami Wisły, do dziś nie przelały wymaganej kwoty 12 milionów złotych. Do siedziby Towarzystwa Sportowego nie dotarło tez potwierdzenie dokonania przelewu. Jeszcze w poniedziałek władze TS łudziły się, że kasa wpłynie na konto klubu. Twierdzą, że zdarzały się przypadki, gdy przelew zagraniczny szedł pięć dni roboczych. W takim wypadku – jeśli pieniądze zostały wysłane w piątek, na konto klubu powinny dotrzeć najpóźniej w piątek 4 stycznia.

Najtrudniej od wojny

Ale teraz nie wierzy w to już praktycznie nikt. We wtorek trwały konsultacje z prawnikami i szukano możliwości ucieczki z tego niewygodnego układu. Z jednej strony – TS przekazał już inwestorom dokumenty akcji. Z drugiej – ci nie wywiązali się z warunków umowy. Kontrakt między stronami został spisany tylko w języku angielskim, a to teraz rodzi kolejne możliwości interpretacji umowy. To trudne do zrozumienia, dlaczego Marzena Sarapata, która uważa się za doświadczonego prawnika, dopuściła do takiej sytuacji. Dziś jej w klubie już nie ma, a pozostali członkowie TS zastanawiają się, jak posprzątać ten bałagan i w środę podejmą próbę wypowiedzenia umowy.  Ale i im trudno ufać.

Wisła znalazła się dziś w najtrudniejszym momencie w całej swojej historii. Wcześniej działalność klubu tak poważnie zagrożona była tylko z powodu najpierw pierwszem, a potem drugiej wojny światowej. Dziś nikt nie wytoczył dział, nie słychać terkotu czołgowych silników diesla, a jednak fani Białej Gwiazdy muszą drżeć o przyszłość klubu. Szczęście Wisły polega na tym, że tak wiele osób ją wspiera. Ludzie z TS spotkali się w ostatnich dniach z szefem ekstraklasy, Marcinem Animuckim. Ekstraklasa jest gotowa do pomocy. Wedle prawników odzyskanie akcji też nie powinno być problemem. W innym wypadku, działalność klubu zostanie sparaliżowana na co najmniej kilka dni.

Piłkarze w kropce

Wisła nigdy nie powinna zostać doprowadzona do tego momentu. Zaczęło się nieudolnego zarządzania, które w dużej mierze wynikało z kontaktów z zarządem z przestępczym półświatkiem związanym ze środowiskiem kibiców. Potem doszły do tego wybujane ambicje nie mające żadnego związku z rachunkiem ekonomicznym. Gdy problemy zaczęły się pogłębiać, pojawiła się panika, szukanie kogokolwiek, kto przejmie ten klub. I w ten sposób znaleziono Alelegę i Noble.

A teraz na dobrą sprawę nikt nie wie, kto rządzi klubem. Piłkarze mają dość. Czują się oszukani. W ostatnich tygodniach słyszeli, że klub trafi w dobre ręce, więc nie przywiązywali dużej uwagi do informacji prasowych. Teraz próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ci najbardziej cierpliwi, którzy do tej pory nie złożyli wniosków o uregulowanie zaległości, zapewne zrobią to już dzisiaj. Piłkarze w tej chwili nie wiedzą o sytuacji klubu zupełnie nic. – Starałem się odpocząć od tego zamieszania, ale nie udało mi się, bo co chwilę wpada jakaś informacja. W tej chwili nie wiemy co mamy robić, czy ktoś uratuje ten klub – powiedział nam jeden z nich.

Pożegnanie z Miśkiem?

Jeśli w zeszłym tygodniu były ostatnie momenty w których można było ratować zespół zbudowany przez Macieja Stolarczyka to teraz tego czasu już nie ma. Rozkład zespołu można uznać za fakt. Będzie musiał się zmierzyć z nim szef klubu, kimkolwiek będzie. Próba rozwiązania umowy z Vanną i Hartlingiem to jedno. W tle Wisła rozmowia z innym podmiotem, który jest gotów przejąć klub, ale to nigdy nie jest prosta transakcja.

Aby uspokoić nastroje społeczne, w poniedziałek Towarzystwo Sportowe poinformowało o zakończeniu współpracy z Pawłem M. pseudonim „Misiek”. Prosiło się o to od dawna, bo „Misiek” to człowiek z licznymi zarzutami, który w 1998 roku rzucił nożem w głowę piłkarza Parmy Dino Baggio. Obecnie siedzi w areszcie i czeka na proces, stawia mu się zarzuty m.in. kierowania grupą przestępczą. Od 1. stycznia siłownię ma prowadzić inny podmiot. Klub nie podał jednak, to będzie nowym najemcom, a to budzi kolejne wątpliwości. Będzie można rozwiać je podczas piątkowej konferencji prasowej.

 

Na zdjęciu: Pamiątka po meczu z Lechem Poznań. Wisła Kraków może takich meczów rozegrać zaskakująco mało.

Adam Godlewski o problemie Wisły Kraków