Wyczekując nowych gospodarzy R22

W piątek wieczorem Wisła Kraków gra z Lechem, co normalnie byłoby pod Wawelem wydarzeniem dnia, jednak wszyscy fani Białej Gwiazdy zamiast na piłkarzy, czekają na nowych właścicieli klubu. Formalnie jeszcze nimi nie są, bo wciąż nie przelali obiecanych 12 milionów złotych, ale mają na to jeszcze tydzień. Jeśli tego nie zrobią, okaże się, że są to po prostu kolejni ludzie, którzy postanowili zabawić się kosztem krakowskiego klubu co popadł w prawdziwe tarapaty.

Prześwietleni przez prezydenta

Wizyta gospodarska ma się odbyć zgodnie z planem. – Przyjeżdżamy wszyscy razem, we trójkę – mówi Adam Pietrowski, który blisko współpracuje z inwestorami. W piątek wieczorem zasiądą w loży, by zobaczyć mecz Wisły z Lechem, a w weekend chcą odbyć kilka spotkań. Mają zamiar porozmawiać z kandydatem na prezesa klubu. Chcą też spotkać się z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim.

– Jest taka możliwość, ale spotkanie nadal nie jest oficjalnie zatwierdzone – powiedział nam w czwartek po południu doradca prezydenta Krakowa ds. sportu.

Od środy ludzie prezydenta prześwietlają obu inwestorów. Vanna nie budzi większych wątpliwości, ale znaki zapytania pojawiły się wokół osoby Hartlinga. Majchrowski chce wiedzieć czy Szwed faktycznie jest przedstawicielem firmy Noble Capital Partners, która jest nabywcą 40% akcji. Według danych finansowych spółki, Hartling nie jest z nią związany od ubiegłego roku. Jeśli Szwed przedstawi odpowiednie pełnomocnictwa, delegacja zostanie przyjęta. Mają opowiadać o swoich planach na Wisłę, ale to nie wszystko. Vanna chce zainwestować w Krakowie, a najprawdopodobniej chodzi o branżę budowlaną.

Dreszczyk emocji

W tak szalonej atmosferze piłkarze Wisły przygotowują się do meczu z Lechem. Oni czekają na konkret, a tym byłby przelew na ich konta. Dopóki do tego nie dojdzie, wszyscy będą żyli w stanie permanentnej niepewności. – Zespół widzi i czuje co się wydarzyło, a teraz czekamy na to, co stanie się dalej. Wokół klubu jest duży zamęt, ale tak naprawdę wszyscy czekaliśmy aż klub zmieni właściciela, choć wiemy, że umowa jest warunkowa – mówi trener Maciej Stolarczyk.

Trudno w takiej sytuacji sprawić, by piłkarze myśleli tylko o futbolu. – To moment, w którym wszyscy czują dreszczyk emocji związany z oczekiwaniem, co będzie dalej. Wszyscy jesteśmy optymistami, ale teraz musimy skupić się na meczu z Lechem. W piątek będzie liczyło się dla nas tylko to – dodaje.

Wyścig z czasem

W tym sezonie Stolarczyk nie musiał sobie jeszcze radzić z takimi kłopotami kadrowymi. W meczu z Lechem zabraknie czterech kluczowych piłkarzy, za to na nogi udało się postawić Pawła Brożka. Kibice wciąż pamiętają jego majowego gola zdobytego w spotkaniu z Kolejorzem, które miało być jego ostatnim występem w zespole Białej Gwiazdy. – Paweł miał uraz mięśniowy, ale sztab medyczny walczył, by postawić go na nogi i na szczęście się udał – mówi trener Wisły.

Zdenek Ondraszek obejrzy mecz z poziomu trybun (pauzuje za kartki) i w zespole Wisły już nie zagra, bo przenosi się do FC Dallas. Ale czas na pożegnanie z kolegami jeszcze przyjdzie, bo czeski napastnik po świętach wraca do Krakowa i nawet liczy, że w styczniu, przed wyjazdem do Ameryki, zdąży jeszcze potrenować z zespołem.

Na zdjęciu: W maju Paweł Brożek strzelił Lechowi gola. Fani Wisły liczą na powtórkę.