Współczucie dla Rakowa…

W Częstochowie i Bielsku-Białej są pod większą presją – przekonuje Adam Burek, szkoleniowiec niebiesko-czerwonych, którzy wiosną szybko zameldowali się na szczycie tabeli III grupy III ligi.


Wiosna zaczęła układać się dla Polonii świetnie. W 4 meczach zdobyła 10 punktów, co pozwala jej patrzeć na resztę stawki ze szczytu tabeli z przewagą „oczka” nad Rekordem Bielsko-Biała i już 5 nad Rakowem II Częstochowa. Bytomianie na razie wytrzymują presję…

– Presja? Przede wszystkim ma ją Raków – przekonuje Adam Burek, szkoleniowiec drużyny z Olimpijskiej. – Jako mocny klub, częstochowianie mogą sobie pozwolić zsyłać do rezerw zawodników z pierwszego zespołu o wartości 600 czy 700 tysięcy euro. I to nie jednego, a trzech-czterech! Tak się na początku tej rundy dzieje. Rekord też jest pod większą presją, patrząc na to, co działo się w rundzie jesiennej. My przechodzimy drogę odrodzenia, cały czas staramy się delikatnie podnosić poprzeczkę. Widziałem, co się działo z zespołem w pierwszej rundzie, jak punkty były tracone. W pewnym momencie Raków i Rekord mieli nad nami sporą przewagę, pamiętamy porażki w Częstochowie i Bielsku. Cały czas odrabiamy te straty, ale odrabiamy nieprzypadkowo, chcąc grać bardzo dobrze w piłkę. Szanujemy rywali, życzymy im jak najlepiej. Sądzę, że trzy zespoły do ostatnich kolejek będą się biły i dopiero wtedy rozstrzygną między sobą, kto zajmie 1., kto 2., a kto 3. miejsce.

Trzeba mieć empatię

Był w tym sezonie moment, gdy Polonia traciła do rezerw Rakowa już 9 punktów. Na starcie wiosny zbudowała sobie nad nimi przewagę. To, że częstochowianie dopiero w weekend byli w stanie zaksięgować pierwszy w tym roku punkt, po trzech wcześniejszych porażkach – podczas gdy przez całą jesień pozostawali niepokonani – mogło zaskoczyć w III lidze wszystkich. Również bytomian.

– Z naszej strony jest względem Rakowa przede wszystkim empatia. Możemy domyślać się, co przeżywają tam teraz, bo wiemy, w jakim położeniu my znajdowaliśmy się w poprzedniej rundzie. Po sportowemu i z serca współczujemy takiego startu, ale wiemy zarazem, że Raków będzie bardzo groźny do samego końca. Patrząc na siłę naszej III ligi, poziom w rundzie wiosennej mocno się wyrównał i wszystko może się jeszcze zdarzyć – ostrzega szkoleniowiec Polonii, dla której poprzedni tydzień był bardzo intensywny. Najpierw zremisowała domowy mecz na szczycie z Rekordem 1:1, a następnie – również przy Olimpijskiej – pokonała planowo rezerwy Chrobrego Głogów 2:0. Jedenastki, jakie zaczynały oba te spotkania, różniły się aż pięcioma nazwiskami.

– Wynikało to z planu na grę, bo Rekord to zupełnie inny rywal niż rezerwy Chrobrego. Jak pokazało życie, były to bardzo dobre decyzje, bo każdy z zawodników, który w niedzielę pojawił się w pierwszym składzie, pokazał się z pozytywnej strony. Nie było widać po zespole aż tylu zmian personalnych, rywalizacja jest bardzo duża – przyznaje trener Burek.

„My” – nie „ja”

O tym, jak duża, świadczyły nazwiska zawodników, których szkoleniowiec miał w niedzielę za swoimi plecami. Filip Żagiel, Dawid Krzemień, Tomasz Gajda, Patryk Stefański, Michał Bedronka, Jacek Wuwer, Jakub Siwek… Nie będzie bardzo ryzykownym stwierdzenie, że w większości III-ligowców tacy gracze mieliby „pewny plac” na boisku, a nie ławce.

– To efekt bardzo dobrej roboty klubu i dyrektora sportowego Tomasza Stefankiewicza, że wspólnie stworzyliśmy zespół, w którym każdy z zawodników czuje oddech innego. Wspólnie się nakręcają, przyjęli wspólny cel. To najważniejsze. Sadzanie na ławce nazwisk tak mocnych jak na III-ligowy poziom to decyzje trudne, ale czasem konieczne. Mamy wspólny cel i chcemy, by „ja”, które w poprzednich latach pojawiało się w tej szatni, zamieniało się na „my”. Tak było w ostatniej fazie rundy jesiennej, tak też jest teraz i jeśli nie zejdziemy z tej drogi, to powinno być dobrze – mówi trener Polonii.

W składzie na mecz z Rekordem nie znalazł on miejsca dla Dawida Wolnego, lidera klasyfikacji III-ligowych strzelców, zaś z Chrobrym II wystawił go w duecie z Krzysztofem Ropskim jako zawodnika często będącego poza polem karnym, rozgrywającego piłkę, wbiegającego w „szesnastkę” z drugiej linii. – Dawid ze swojej roli wywiązał się bardzo dobrze. Ma wiele atutów, to nie jest jednowymiarowy napastnik, można o nim mówić w samych superlatywach. Popracował bardzo ciężko dla zespołu. Nasza dwójka napastników akurat w tym meczu bramek nie zdobyła, ale to nic nie znaczy, bo oceniamy zespół jako całość, a organizacja gry w ataku wyglądała dobrze – wyjaśnia Adam Burek.

Nie można być naiwnym

Bytomian cieszyć musiał w niedzielę pierwszy od dłuższego czasu występ na zero z tyłu. – Jeśli chce się walczyć o realizację celów, o których mówimy, to nie możemy mieć tylko jednej twarzy. Za mojej kadencji pokazujemy, że jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz, na pracę na dobrym poziomie w każdym momencie. Nie możemy być naiwni i tylko mówić, że gramy o 1. miejsce, a jednocześnie być drużyną, pod której bramką wiele się dzieje. My tych bramek tracimy stosunkowo mało. Mamy spore rezerwy, rozmawiamy, analizujemy. Chcemy być zespołem posiadającym piłkę, kontrolującym mecz, grającym w sposób atrakcyjny, ale by wygrać ligę, trzeba też trzymać dyscyplinę i stabilizację w tyłach. Zawodnicy muszą chcieć atakować, ale zarazem być gotowi na oddawanie serca w defensywie. Jak dotąd pokazują, że mają w sercu determinację, by grać na zero i stanowić tym samym dojrzały zespół – podkreśla szkoleniowiec lidera III ligi, przed którym teraz mecze z przedstawicielami szerokiej czołówki: rezerwami Górnika Zabrze, rezerwami Rakowa oraz Ślęzą Wrocław.


Na zdjęciu: Dawid Wolny to napastnik wielowymiarowy, dlatego ostatnio trener Adam Burek ustawił go nieco niżej, bliżej bytomskiego środka pola.
Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom