Wychowanek dał wygraną

Co wy, chcecie takimi ludźmi grać? – pytano trenerów Rozwoju, gdy coraz poważniej myśleli o tym, by swoją szansę dostał Patryk Gembicki. Przy Zgody 28 jest od zawsze, mówią o nim „Czesio”. W budynku klubowym często przesiadywał nawet w porach odbiegających od pór treningowych.

Z tym trzeba się urodzić

– Jeszcze pół roku temu w juniorach wchodził na boisko z ławki. Nie jest wielkiej postury, często był wręcz obiektem drwin. Z nas zresztą też się śmiano. Wiedzieliśmy jednak swoje. Szczególnie trener Koniarek powtarzał, że „Czesio” ma instynkt napastnika, dlatego tak mocno się uparliśmy. On ma to coś, z czym napastnik musi się urodzić. Wie, kiedy uciec obrońcy, potrafi wziąć grę na siebie, daje fajne zmiany. To taki kolejny, po Arku Miliku, piłkarski syn Sławka Mogilana. Nie tylko naszemu prezesowi, ale i nam wszystkim, dał w sobotę wiele radości – uśmiechnął się Rafał Bosowski, jeden ze szkoleniowców Rozwoju.

17-letni Patryk Gembicki na listę strzelców mógł wpisać się już przed trzema tygodniami w Chorzowie. Uczynił to w Elblągu. Ładnie zbiegł na „krótki” słupek, wykończył dogranie Przemysława Mońki i utonął w objęciach kolegów z zespołu. – Każdy ruch „Czesia” w polu karnym jest przemyślany. To przeambitny chłopak i zawsze na boisku daje z siebie tyle, ile potrafi. W końcówce go przytkało i poprosił o zmianę. Zachował się odpowiedzialnie – podkreślał Bosowski.

Mimo braku liderów

Gol po akcji dwóch zawodników wprowadzonych z ławki – Mońki i Gembickiego – był udokumentowaniem dużej przewagi, jaką miał Rozwój od 60 minuty. Wcześniej jednak katowiczanie przeżywali trudne chwile. Co prawda to oni jako pierwsi wyszli na prowadzenie – ładnie pod poprzeczkę trafił Mateusz Wrzesień – ale gospodarze szybko wyrównali. Decydujące słowo należało jednak do chłopaków z ul. Zgody, którzy przerwali serię (czterech) porażek mimo braku kilku kluczowych zawodników. Z problemami zdrowotnymi zmagają się Tomasz Wróbel,