Wylew frustracji pod Klimczokiem i przełamanie Odry

Trzeba przyznać, że już dawno pod Klimczokiem nie było tak gorąco i wcale nie chodzi o czysto sportowe emocje. W drugiej połowie, kiedy gospodarze stracili pierwszą bramkę, z trybun rozpoczęła się litania wulgaryzmów pod adresem bielskich piłkarzy ze strony kibiców Podbeskidzia. Trenera Adama Noconia, prezesa Tomasza Mikołajki, a także dyrektora sportowego, Andrzeja Rybarskiego. Teksty, które popłynęły z trybun zdecydowanie nie nadają się do cytowania. Niemniej pewne jest, że były wynikiem frustracji bielskich sympatyków futbolu.

Zanim jednak Odra zaczęła zdobywać bramki, w pierwszej połowie stroną przeważającą byli gospodarze i już w ósmej minucie stworzyli sobie dwie znakomite szanse do zdobycia gola. Najpierw bardzo mocno sprzed pola karnego uderzył Guga Palawandiszwili. Mateusz Kuchta, strzegący bramki opolskiej drużyny, odbił piłkę przed siebie, którą zgarnął Damian Chmiel i zagrał do Valerijsa Szabali. Łotysz z kilku metrów trafił jednak w słupek.

Generalnie przed przerwą w poczynaniach obu stron sporo było chaosu. „Górale” jeszcze kilka razy zagrozili bramce rywala, ale nie byli w stanie skierować piłki do siatki. Odra tymczasem zdecydowanie lepiej zaczęła grać od początku drugiej odsłony. Najpierw Rafała Leszczyńskiego sprawdził Vaclav Cverna, który główkował pod poprzeczkę, ale golkiper „górali” popisał się znakomitą interwencją. Później „Leszczu” miał zdecydowanie mniej szczęścia.

Przyjezdni objęli prowadzenie po akcji aktywnego Tomasa Mikinicia, który ograł na prawym skrzydle w dziecinny sposób Pawła Oleksego, a następnie wyłożył piłkę Jakubowi Habuście. Ten… nieczysto trafił w piłkę, co – paradoksalnie – mu pomogło i jednocześnie utrudniło interwencję bramkarzowi Podbeskidzia, który nie zdołał sięgnąć piłki. Ta przed wtoczeniem się do siatki odbiła się od słupka.

Na kolejny cios ze strony zespołu Piotra Plewni nie trzeba było długo czekać. Obrońcy Podbeskidzia zbyt krótko wybili piłkę, do której dopadł ustawiony przed polem karnym Habusta. Pomocnik opolskiej drużyny nie zastanawiał się ani chwili i oddał soczysty strzał. Trafił niemal idealnie i Leszczyński po raz drugi w tym spotkaniu musiał wyciągać piłkę z siatki. Frustracja trybun osiągnęła w tym momencie apogeum. Przyśpiewka „Kupę kasy zarabiacie, z frajerami przegrywacie” jest chyba jedyną, która nadaje się do publikacji.

W takich okolicznościach nie jest łatwo grać, niemniej „górale” zebrali się w sobie i strzelili kontaktową bramkę. Z głębi pola zagrywał Kacper Kostorz, a Paweł Tomczyk mądrze przeniósł piłkę nad wychodzącym z bramki Mateuszem Kuchtą. Do końca spotkania gospodarze starali się wyrównać, ale taka sztuka im się nie udała. Tym samym Odra przełamała fatalną serię 12 meczów z kolei bez zwycięstwa i trzy punkty zainkasowała po raz pierwszy w rundzie wiosennej. Warto przypomnieć, że ostatni mecz Odra wygrała 19 listopada zeszłego roku.

A po końcowym gwizdkiem grupa kibiców Podbeskidzia… „zaprosiła” do siebie zespół i zażądała od zawodników koszulek. Ostatecznie meczowymi trykotami podzielili się Rafał Leszczyński i Miłosz Kozak. Doszło też do wymiany zdań, ale po kilkudziesięciu sekundach wszyscy rozeszli się w swoją stronę.

Podbeskidzie Bielsko Biała – Odra Opole 1:2 (0:0)

0:1 – Habusta, 54 min, 0:2 – Habusta, 59 min, 1:2 – Tomczyk, 76 min

Podbeskidzie: Leszczyński – Moskwik, Malec, Bougaidis, Oleksy – Chmiel (65. Kozak), Palawandiszwili, Rakowski, Sierpina (90+2. Pindera) – Szabala (57. Tomczyk), Kostorz.
Odra: Kuchta – Brusiło, Cverna, Kowalski, Winiarczyk – Mikinić (90+1. Bonecki), Habusta, Niziołek, Baran, Maćczak (69. Wodecki) – Skrzypczak (76. Ledecky).

Sędziował Łukasz Bednaerk (Koszalin). Żółte kartki: Sierpina – Mikinić, Skrzypczak, Baran.