Wyraźny brak Gruzina w Podbeskidziu

Po zremisowanym (1:1) starciu z Rakowem Częstochowa, Adam Nocoń, trener Podbeskidzia, zapytany o absencję Gugi Palawandiszwilego nie pozostawił wątpliwości. – Od dłuższego czasu ma problem z mięśniem przywodziciela. Dzień przed meczem z Rakowem wyszedł na rozruch, ale okazało się, że nie może normalnie trenować – wyjaśnił szkoleniowiec bielskiego zespołu, który odczuł brak sprowadzonego zimą pod Klimczok piłkarza z Gruzji. W dotychczasowych meczach 25-latek praktycznie za każdym razem był jednym z wyróżniających się piłkarzy.

Kluczowy zawodnik

Już w sparingach widać było, że do Podbeskidzia trafił gracz niezwykle pożyteczny. Jeden z kolegów, jeszcze zanim ruszyły rozgrywki wiosenne, nazwał Palawadiszwilego… „piranią”. W pozytywnym – dla zespołu – tego słowa znaczeniu. Chodzi o to, że zawodnik, który na swoim koncie ma dwa mistrzostwa Gruzji – z Dilą Gori i Torpedem Kutaisi – znakomicie pracuje w destrukcji. Ale nie tylko. Potrafi też rozegrać piłkę, jak również dysponuje niezłym uderzeniem z dystansu. W sobotę zastąpił go Adrian Rakowski, który wprawdzie nie zagrał źle, ale brak Gruzina był widoczny. – Myślę, że powrót Rakowskiego po kontuzji był udany. Niemniej Guga jest naszym kluczowym zawodnikiem. Udowodnił to zresztą w poprzednich spotkaniach. W ostatnim meczu brakowało go o tyle że rywal zagrał ustawieniem 3-4-3. Przeciwko takiemu systemowi można więcej atakować skrzydłami. Palawandiszwili ma znakomity przerzut piłki. Potrafi sprawnie zmienić kierunek gry – precyzował szkoleniowiec „górali”.

Trzeba trzymać kciuki

Na chwilę obecną nie wiadomo, kiedy Palawandiszwili wróci na boisko. – Może być do gry na GKS, ale musimy liczyć się też z tym, że może go nie być – przyznał Adam Nocoń. Jeżeli spełni się czarniejszy ze scenariuszy, to w Katowicach, w środku pola, ponownie zagrają wspomniany Rakowski, a także Łukasz Hanzel. Trzeba przyznać, że drugi z wymienionych ma spore doświadczenie, ale w zasadzie nie posiada atutów ofensywnych. Ponadto warto zauważyć, że w starciu z Rakowem złapał 7. żółtą kartkę w sezonie i kolejne napomnienie będzie oznaczało pauzę na mecz z Odrą Opole, który zostanie rozegrany pod Klimczokiem w najbliższą sobotę. Zagrożonych w bielskiej drużynie jest zresztą więcej. W ostatnim spotkaniu trzecie żółte kartki obejrzeli Mavroudis Bougaidis i… Adrian Rakowski. Biorąc pod uwagę szczególnie drugiego z wymienionych, trzeba przyznać, że kibice muszą mocno trzymać kciuki za szybkie wyzdrowienie Palawandiszwilego.