Wyszarpane zwycięstwo w meczu o medal

Niezwykle ważny mecz dla Piasta. Śląsk w Gliwicach zaprezentował się bardzo dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie. Jednak świetnie spisywał się bramkarz Frantiszek Plach, a napastnik Piotr Parzyszek okazał się skuteczniejszy od wszystkich piłkarzy Śląska.


Mecz o medal, tak awizowano niedzielny mecz i trzeba przyznać, że widowisko nie zawiodło. Szybkie tempo, wiele akcji i okazji strzeleckich. Trzeba przyznać, że słoneczna i gorąca pogoda w ogóle nie przeszkadzała. Piłkarze grali tak, jakby biegając powietrze ich chłodziło.

Wrocławski szturm

Piast nie wygrał w grupie mistrzowskiej, a wrocławianie w ostatnich tygodniach nabierali rozpędu. Trener Vlatizslav Laviczka postanowił zaskoczyć Waldemara Fornalika i jego drużynę. Tak ofensywnie grającej drużyny gości przy Okrzei dawno nie widziano.

Ba, pokusilibyśmy się o stwierdzenie, że Śląsk postawił poprzeczkę wyżej nawet niż Lech, Lechia i Legia. Pierwszy kwadrans był dla gliwiczan trudną przeprawą. Ze strony gości sunął atak za atakiem, a Frantiszek Plach uwijał się, jak w ukropie, choć i bez tego było mu gorąco. Środkiem, lewym skrzydłem lub prawym – wrocławianie próbowali wszystkiego. Dobre okazje w pierwszej połowie?

Lista jest bardzo długa: Exposito, Marković, Pich i Płacheta. I to w pierwszych 20 minutach. Piłkarze Piasta mieli problemy z dynamicznymi rywalami, byli wolniejsi, tracili piłki i gdyby nie Plach oraz Jakub Czerwiński Śląsk z pewnością by prowadził.

Sygnał, że ten mecz mimo wszystko mistrz Polski może rozstrzygnąć na własną korzyść miał miejsce w 18 minucie. Gospodarz groźnie skontrowali, Jodłowiec sprytnie przepuścił piłkę, a Milewski stanął przed doskonalą szansą. Spudłował…

Przetrwali i ukłuli

Od tego momentu mecz się wyrównał, co nie oznacza, że Śląsk nie miał swoich okazji. Różnica polegała na tym, że Piast potrafił się odgryźć. Kristopher Vida strzelił w boczną siatkę, a Placha sprawdzali Płacheta, Łabojko i Puerto. Kolejna kontra gospodarzy przyniosła jednak oczekiwany rezultat. Vida wypuścił prawą stroną Konczkowskiego, a ten idealnie dośrodkował na głowę Parzyszka.

Napastnik wyskoczył wyżej niż obrońca Śląska i zdobył 11 bramkę w tym sezonie. Snajper Piasta „poczuł krew”, bo po chwili świetnie obrócił się z piłką w polu karnym i gdyby nie interwencja Putnocky’ego, byłoby 2:0. Mimo tego gliwiczanie schodzili do szatni bardzo zadowoleni, bo z przebiegu pierwszej połowy taki wynik można było wziąć w ciemno.

Bramkarze – poziom top!

Początek drugiej połowy dał nadzieje, że obraz meczu nie ulegnie zmianie. Milewski huknął z dystansu i Putnocky z wielkim trudem odbił piłkę, a Vida główkował obok bramki. Z upływem czasu coraz mądrzej zaczynali grać gliwiczanie, którzy wiedzieli kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić. Śląsk był jednak zdeterminowany by atakować i odrobić straty. Aktywny był duet Płacheta i Pich.

Gliwicka defensywa coraz częściej była testowana przez przyjezdnych. Najpierw Kirkeskov w ostatniej chwili blokował Płachetę, by później Czerwiński robił to samo przy strzałach innego gracza wrocławian. Piast musiał uważać, ale też był w stanie groźnie atakować. Bliski gola z dystansu był Parzyszek. Jeszcze bliżej był Vida, którego strzał obronił Putnocky. Zmęczenie?

Nie było widać, bo mecz trzymał w napięciu. Śląsk też był groźny, a gola dla gości mógł strzelić… Czerwiński. Kapitan Piasta niefortunnie wybijał piłkę, lecz posłał ją obok słupka. Śląsk gonił, ale to gliwiczanie powinni zdobyć drugiego gola. Okazji po kontrach nie brakowało, a najwięcej pretensji do siebie może mieć Milewski. Młodzieżowiec mistrzów Polski w idealnej sytuacji przegrał pojedynek z golkiperem Śląska.

Mądrość mistrz Polski pokazał w ostatnich minutach pewnie dowożąc niezwykle cenne zwycięstwo do końca. Gliwiczanie wykonali jeden krok w kierunku medalu. Pozostały jeszcze trzy i z pewnością łatwo nie będzie.


Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)

1:0 – Parzyszek, 36 min (głową, asysta Konczkowski)

PIAST: Plach – Konczkowski, Korun, Czerwiński, Kirkeskov – Vida, Jodłowiec (75. Sokołowski), Hateley, Milewski (85. Steczyk) – Parzyszek (76. Tuszyński), Felix. Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Holubek, Huk, Borkała, Malarczyk, Alves.

ŚLĄSK: Putnocky – Musonda, Puerto, Tamas, Stiglec – Łabojko, Chrapek (75. Gąska) – Marković (85. Bergier), Pich, Płacheta (72. Samiec-Talar) – Exposito. Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Kajzer, Celeban, Pawelec, Dankowski, Szpakowski, Scalet.

Widzów: 1471.

Sędziował – Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Żółte kartki: Chrapek (67. faul)

Piłkarz meczu – Frantiszek PLACH

Na zdjęciu: Piotr Parzyszek (w środku) zdobył gola na wagę cennych trzech punktów. Jak cennych przekonamy się za 2 tygodnie.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus