Yaw Yeboah wygrał dla Wisły derby Krakowa!

Każdy to powie, Wisełka rządzi w Krakowie! Kolejną odsłonę wielkiej rywalizacji wygrali piłkarze z białą gwiazdą na piersi.


„Wychowani w wiślackiej wierze” – jak brzmiało hasło na wielkim transparencie – podchodzili do tego spotkania gospodarze. Podbudowani byli pucharowym wyeliminowaniem GKS-u Tychy (czyli „zgody” kibiców Cracovii), a także powrotem do składu dwóch ważnych piłkarzy – Jana Klimenta i Aschrafa El Mahdiouiego.

Młody ratuje Wisłę

Atmosfera derbów Krakowa zawsze jest znakomita – szczególnie że sektor gości został wypełniony fanami Cracovii. Niestety tak, jak to też często bywa, poziom piłkarski tego meczu daleki był od porządnego. Pierwszy i ostatni kwadrans przed przerwą należał do „Pasów”, ten środkowy do „Białej Gwiazdy”, niepotrafiącej jednak wykreować prawie żadnego zagrożenia. Poza „główką” Klimenta z 29 minuty Wisła nie podniosła ciśnienia Lukasowi Hrosso, któremu mógł pozazdrościć jego 19-letni vis-a-vis, Mikołaj Biegański.

Młody golkiper gospodarzy miał do obrony cztery groźne strzały Cracovii. Dwa razy wyśmienicie „wyciągnął” uderzenia głową Filipa Piszczka, dwa razy poradził sobie z równie trudnymi próbami Kamila Pestki i Michała Rakoczego. Obu piłkę podawał zresztą… Piszczek, postać absolutnie kluczowa, jeśli chodziło o ofensywę „Pasów”. Goście byli lepiej zorganizowani niż przeciwnicy. Płynniej operowali piłką i wiedzieli, co należy z nią zrobić, czego nie można było powiedzieć o nieporadnej Wiśle – do czasu.

Gwiazda rozbłysła

Trener Adrian Gula dobrze wykorzystał kwadrans przerwy, bo po chwili wytchnienia gospodarze rzucili się do ataku. Dało to efekt już w 52 minucie, kiedy Cracovii urwał się najpierw (słaby do tej pory) Michal Skvarka, a potem Yaw Yeboah, który trafił do siatki. Pętla na szyi „Pasów” zaczęła się zaciskać, bo role odwróciły się. Co więcej, można było zastanawiać się, czy Jakub Jugas po faulu na Klimencie nie powinien wylecieć z boiska. Czech – będąc ostatnim obrońcą – wywrócił swojego rodaka, ale zrobił to blisko linii bocznej i sędzia Tomasz Kwiatkowski napomniał go tylko „żółtkiem”.

Cracovia nie przypominała zespołu z pierwszej połowy, a Biegański rozgrzany przed przerwą po niej mógł nieco zmarznąć. Nakręcona Wisła nie pozwoliła rywalom na wiele i rozstrzygnęła kolejną odsłonę Świętej Wojny na swoją korzyść.


Wisła Kraków – Cracovia 1:0 (0:0)

1:0 – Yeboah, 52 min (asysta Skvarka)

WISŁA: Biegański – Gruszkowski, Frydrych, Sadlok, Hanousek – El Mahdioui – Yeboah, Plewka, Skvarka (90. Szota), Młyński (82. Szot) – Kliment (78. Hugi). Trener Adrian GULA. Rezerwowi: Kieszek, Wachowiak, Mehremić, Sobol, Gądek, Starzyński

CRACOVIA: Hrosso – Rapa, Rodin, Jugas, Pestka – Sadiković – Hanca, van Amersfoort, Knap (73. Loshaj), Rakoczy (73. Myszor) – Piszczek (62. Alvarez). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Niemczyki, Lusiusz, Rasmussen, Ogorzały, Rocha, Kakabadze

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 25 317. Żółte kartki: El Mahdioui (24. faul), Kliment (37. faul), Sadlok (59. faul) – Jugas (58. faul), Alvarez (90+3. faul), Hanca (90+5. niesp. zach).
Piłkarz meczu – Mikołaj BIEGAŃSKI


Fot. Rafał Rusek/PressFocus