Z 2 strony. Cudze chwalicie swego nie znacie

Nie do końca to prawda, bo właśnie przykład słabszej postawy „Królewskich” w hiszpańskiej ekstraklasie pokazuje, że nie do końca na te sukcesy są skazani. Czy to jednak tylko trenera wina, że nie zawsze można je zaplanować?
Tyle tytułem wprowadzenia. Obok kusimy się na analizę, mającą pokazać czy lepszy jest trener-Polak, czy może jednak ten z zagranicznym paszportem.

Pewnie każdy wyciągnie z niej odmienne wnioski. Nie da się bowiem z pełnym przekonaniem stwierdzić, że „nasz człowiek” ma lepsze papiery niż przykładowo Chorwat Romeo Jozak. Klub dokonujący zmiany na stanowisku trenera bardziej liczy bowiem na efekt nowej miotły, a mniejszą raczej zwraca uwagę na dotychczasowe osiągnięcia szkoleniowca. Prezes Mioduski pewnie często zastanawia się podczas bezsennych nocy, w jakim miejscu byłaby jego Legia, gdyby do dziś przy Łazienkowskiej pracował Jacek Magiera. Ale przecież ta zmiana była wręcz oczekiwana i podjęta pod ogólną presją. Przecież pod jego wodzą legioniści nie zdołali awansować do fazy grupowej ani Ligi Mistrzów, ani Ligi Europejskiej.

Nazwisko Magiery nie bez kozery przytaczam, bo to od niego rozpoczęła się w trwającym jeszcze sezonie Lotto Ekstraklasy trenerska karuzela. To jego prezes Mioduski wymienił na bezlitośnie wyśmiewanego teraz Jozaka, który jest ostatnim zwolnionym trenerem w polskim klubie. Jak ktoś nie pamięta, to przypomnę, że jest on 15., który stracił pracę w naszej piłkarskiej elicie. I coś mi się wydaje, że musi być tym ostatnim…

Bo im bliżej końca tym bardziej nerwowo robi się w wielu klubach, a to sprzyja podejmowaniu drastycznych decyzji. I nikt już nie zwraca uwagi na przyjęte kiedyś tam, jakieś tam zasady. Pisałem już w tym miejscu, że Antoni Piechniczek, gdy był wiceprezesem PZPN (w latach 2008/12), przeforsował zapisy, które miały chronić trenerów przed kaprysami prezesów klubów, żeby mieli czas na udowodnienie swojej wartości. Przekonywał, że to sami trenerzy muszą się nawzajem szanować i nie… czyhać na zwolnione przez kolegę stanowisko. Apelował po prostu o dobre obyczaje w polskim futbolu. I był bardzo mocnym zwolennikiem poglądu, że w polskich klubach powinni pracować przede wszystkim polscy trenerzy.

Z jego poglądem nie zgadza się jednak na przykład Sylwester Czereszewski, który mocno artykułuje stanowisko, że wśród polskich trenerów nie widzi kandydata na tego, kto mógłby poprowadzić Legię. Dlaczego? Bo uważa, że tylko zagraniczny szkoleniowiec, najlepiej z uznanym nazwiskiem, jest w stanie „złapać za pysk” to towarzystwo przy Łazienkowskiej.

I jak tu dojść do słusznej odpowiedzi na pytanie: lepszy swój czy obcy?