Z drugiej strony. Będzie „Zupa” na podium?

O nim jednak napisano już tyle, że nie ma potrzeby rozwodzić się w tym miejscu. Tym bardziej, że pewnie szeroko będzie komentowany jego debiut – że nastąpi, pewne są włoskie media – w dzisiejszym meczu przeciwko Napoli. A właśnie w Napoli mamy kolejne przykłady Polaków świetnie radzących sobie na włoskich boiskach – Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. Tak na marginesie – kiedyś mieliśmy polskie hity w Bundeslidze, gdzie zawsze grało sporo naszych piłkarzy, teraz pewnie częściej będą we włoskiej elicie…

Do zrobienia podobnej kariery szykuje się Szymon Żurkowski, który ma się związać z dziesiątym zespołem Serie A, Fiorentiną. Albo inaczej – to będzie dla 21-latka urodzonego w Tychach, a zaczynającego kopać piłkę w jastrzębskim MOSiR-rze, kolejny wielki skok. Bo przecież sympatyczny „Zupa” na dobre pokazał się niecałe trzy lata temu, kiedy Górnik Zabrze grał w I lidze.

W sumie dotąd w zespole z Roosevelta wystąpił w 58 meczach (9 w I lidze i 49 w ekstraklasie). A tak naprawdę skalę jego talentu zobaczyliśmy w ekstraklasie. Talent był to na tyle niepośledni, że nawet znalazł się w szerokiej kadrze Adama Nawałki, choć ostatecznie na mundial w Rosji nie pojechał. Stał się za to jednym z kluczowych – choć zagrał w niej tylko 9 spotkań – zawodników młodzieżowej reprezentacji U-21 Czesława Michniewicza, z którą awansował na tegoroczne mistrzostwa Europy.

Jak więc widać, CV Żurkowskiego nie jest specjalnie imponujące, dlatego nie brak głosów, że może jednak powinien dłużej pograć w Polsce i dopiero myśleć o zagranicznym transferze. W Zabrzu postawiono jednak sprawę jasno – zapłaci ktoś około 4 milionów euro, to nikt Szymona nie będzie trzymał na siłę.

Oferta Fiorentiny, która ma być sfinalizowana w przyszłym tygodniu, po przejściu przez Żurkowskiego badań medycznych we Włoszech, jest optymalna. Bo nawet jak „Zupa” zwiąże się z Violą, to i tak ma grać do końca sezonu w Górniku. To na pewno świetna informacja dla fanów zabrzańskiej drużyny, którą czeka przecież ciężka walka o utrzymanie w ekstraklasie. A bez Szymona byłaby ona mocno utrudniona. A po sezonie – oby zakończonym pomyślnym finałem – te kilka milionów euro przyda się w Zabrzu na budowę nowego zespołu.

Oferta z Florencji jest też optymalna dla Żurkowskiego, bo Viola słynie ze stawiania na młodych zawodników i promowania ich, żeby potem z korzyścią sprzedać do lepszych i bogatszych klubów. Czy nie przypomina to więc drogi, którą przeszedł Piątek z Genoi do Milanu? Oczywiście, chłopak rodem z Dzierżoniowa sam sobie pomógł, żeby była ona tak krótka. Kto jednak powiedział, że Szymon z Tychów nie powtórzy jego historii?

I na koniec ciekawostka. Jeżeli potwierdzą się informacje, że Górnik otrzyma – łącznie z bonusami – za „Zupę” 5,1 miliona euro, to ten młody piłkarz znajdzie się na podium najwyższych transferów z polskiej ekstraklasy za granicę. Będzie wtedy trzeci za Janem Bednarkiem (6 mln) i Adrianem Mierzejewskim (5,25 mln). A na pewno byłby to najdroższy transfer w Górniku Zabrze, bo dotąd palmę pierwszeństwa dzierżył Arkadiusz Milik, kupiony w 2012 roku przez Bayer Leverkusen za 2,6 miliona euro.

 

Na zdjęciu: Wszystko wskazuje na to, że wiosną Szymona Żurkowskiego zabraknie na krajowych boiskach.